Katarzyna Dowbor o programie "Nasz nowy dom". "Przez pierwsze trzy lata łapałam się za głowę"
Program prowadzony przez Katarzynę Dowbor pomógł już wielu polskim rodzinom. Sama Dowbor z nostalgią wspomina jego początki. Dopóki nie rozpoczęła przygody z formatem, nie wiedziała, w jak okropnych warunkach żyją niektórzy ludzie.
29.12.2021 | aktual.: 29.12.2021 20:53
"Nasz nowy dom" to jeden z najbardziej lubianych programów, które goszczą na antenie Polsatu już od dłuższego czasu. Katarzyna Dowbor udziela wielu wywiadów, dotyczących formatu. Nie wszystkie związane z nim wspomnienia należą do prostych. W rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" dziennikarka zwróciła uwagę na kilka aspektów.
Katarzyna Dowbor o początkach "Naszego nowego domu"
Kiedy tylko rozpoczęły się zdjęcia do pierwszej edycji programu, Katarzynę Dowbor zalało wiele emocji. Dotychczas nie była do końca świadoma, z jakimi warunkami mieszkalnymi mierzy się wiele osób.
"Przez pierwsze trzy lata łapałam się za głowę. Nie zdawałam sobie sprawy, w jakich warunkach mogą żyć ludzie. Teraz już za głowę się nie łapię. Dziś myślę tylko co zrobić, by było lepiej" - wspomniała prowadząca.
Wyjątkowe przypadki wymagają wyjątkowych działań
Pani Katarzyna dodała też, że ekipa bardzo często przeprowadza remonty dla rodzin, w których żyją osoby niepełnosprawne. Nie dzieje się to bez przyczyny.
"Im jest najtrudniej. Gdy jest pełna rodzina, zdrowe dzieci i ręce do pracy, to oni sobie poradzą. A dziećmi z niepełnosprawnością trzeba się opiekować 24 godziny na dobę. Podziwiam ogromną determinację ich rodziców. Uważam, że w naszym kraju za mało robi się dla takich rodzin" - z żalem zauważa.
Katarzyna Dowbor odpowiedziała na nurtujące internautów pytania
Reporter "Dziennika Łódzkiego" nie omieszkał poruszyć zagadnień, które chodzą po głowach wiernych fanów "Naszego nowego domu". Częstym pytaniem było te, dotyczące kryteriów, jakie musi spełnić rodzina, aby program zdecydował się na remont właśnie jej domu. Katarzyna Dowbor nie ukrywała, że dla formatu bardzo ważna jest historia.
"Zdarzało się nam trafiać na rodziny, które chciały, aby wyremontować im dom, a zarazem zaznaczali, że nic o sobie nie będą mówić. Trudno nam się na to zgodzić. My tej historii potrzebujemy" - tłumaczyła.
Wspomniała później, że przez cały czas trwania zdjęć zawsze stara się zaopiekować bohaterami odcinka.
"Staramy się, aby rodziny, którym pomagamy, nie poczuły się gorsze, żeby nie poczuły, że są w jakikolwiek sposób stygmatyzowane, poniżane, bo nie stać ich na remont domu, czy na coś, co niemal każdy z nas ma. Na przykład każdy z nas ma łazienkę. Okazuje się jednak, że są miejsca, środowiska, gdzie kogoś, kto nie ma łazienki, wyzywa się od "śmierdzieli" i "brudasów". To okropne i obrzydliwe" - podkreśliła.
W programie mamy przedstawioną gotową opowieść, często bogatą w trudne wydarzenia z życia danej rodziny. Prowadząca zwróciła jednak uwagę, że jest to tylko wycinek ich rzeczywistości. Targające bohaterami emocje są naprawdę różne. Również przez to, jak zachowują się inni ludzie, a często sami sąsiedzi poszkodowanej przez los rodziny, która odważyła się poprosić o pomoc.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!