Kiedy jest Black Friday i skąd wzięła się nazwa?
Black Friday czyli czarny piątek, to dzień zaraz po Święcie Dziękczynienia, kiedy amerykańskie sklepy szykują gigantyczne wyprzedaże. W ich ślady już dawno poszły sklepy w Polsce.
22.11.2018 10:07
Black Friday zawsze wypada w piątek zaraz po Święcie Dziękczynienia. Black Friday 2018 to 23 listopada. W piątek wiele sklepów stacjonarnych i internetowych szykuje niesamowite promocje. Duże sieciówki rozszerzyły wyprzedaże na cały tydzień i już od poniedziałku sklepy kuszą świetnymi promocjami na czarny piątek.
Skąd wziął się czarny piątek? Oficjalna historia Black Friday mówi, że dzień wyprzedaży po Święcie Dziękczynienia był pierwszym, kiedy handlarze notowali zyski (które w czasach papierowej księgowości zapisywano na czarno, w przeciwieństwie do strat, które zapisywano na czerwono). Klienci ogarnięci przedświątecznym szaleństwem wydawali tak ogromne pieniądze, że dla sprzedawców ostatnie tygodnie roku były szansą na "odkucie się" za wszystkie wcześniejsze straty. Zakupowe szaleństwo związane z Black Friday, wielkie promocje i otwieranie sklepów tuż po północy, bo tak dzieje się w USA, to zjawisko, które zapoczątkowane zostało w latach osiemdziesiątych. Od 2005 roku piątek po Święcie Dziękczynienia to dzień największych obrotów w handlu w USA.
Jednak oficjalna, dość zabawna anegdotka ma niewiele wspólnego z tym, co wydarzyło się w pierwszy czarny piątek. A ten miał miejsce w latach pięćdziesiątych. Policjanci z Philadelphii używali terminu "czarny piątek" na określenie chaosu, jaki panował na ulicach miasta dzień po Święcie Dziękczynienia. Tłumy turystów i mieszkańców przedmieść, którzy zjeżdżali się do Philadelphi na sobotni, doroczny wielki mecz futobolu, w którym żołnierze armii grali przeciwko marynarce wojennej, oblegały sklepy. W sklepach grasowali złodzieje i kieszonkowcy, a policjanci, objedzeni świątecznym indykiem i ciastem dyniowym, nie mogli pozwolić sobie na wzięcie dnia wolnego. Wręcz przeciwnie – pracowali do późna i musieli mierzyć się z ogromnym natłokiem obowiązków.
Przez następne 10 lat "czarny piątek" na dobre wszedł do języka mieszkańców Philly. Jednak konotacje powiedzonka były na tyle złe, że kupcy próbowali, trochę na siłę, zamienić je na "Big Friday" (wielki piątek, ale nie ma to związku z katolickim, Wielkim Piątkiem, który w języku angielskim nazywa się Good Friday). Aż do lat osiemdziesiątych XX wieku Black Friday był zjawiskiem i określeniem lokalnym. Dopiero wówczas pojawiła się anegdotka zaczerpnięta ze świata księgowości, a spektakularne promocje zupełnie wymazały negatywne skojarzenia z czarnym piątkiem.
Z czasem z jednego dnia wyprzedaży, zrobił się cały tydzień. W soboty i niedziele promocje pojawiały się w małych sklepach (Small Business Saturday/Sunday), a w poniedziałek szaleństwo przenosi się do internetu z okazji Cyber Monday. Nic dziwnego, że zjawisko dość szybko rozprzestrzeniło się poza Stany Zjednoczone. O ile Święto Dziękczynienia, związane z historią kraju, nie ma szans zadomowić się w świątecznym kalendarzu w innych miejscach na świecie, o tyle każda okazja, by zrobić zakupy taniej / przyciągnąć do sklepu tłumy klientów jest dobra. Szkoda tylko, że Black Friday zawsze jest pod koniec miesiąca. Przeczuwam, że w Polsce przyniósłby jeszcze większe zyski, gdyby przesunąć go na piątek "po pierwszym". Wówczas każdy z nas szasta gotówką.
Zobacz, jakie promocje szykują z okazji Black Friday H&M, Sephora i Rosmmann.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl