Kiedy kosmetyki mogą być niebezpieczne?
Kobiety używają kosmetyków do makijażu nawet sześć lat po terminie ważności, narażając się na infekcje. To alarmujące wyniki przeprowadzonej ankiety. Nawet jeśli stosujemy kosmetyki, których data ważności minęła kilka tygodni lub miesięcy temu, narażamy się na kontakt z toksynami i bakteriami.
10.01.2013 | aktual.: 10.01.2013 17:08
Kobiety używają kosmetyków do makijażu nawet sześć lat po terminie ważności, narażając się na infekcje. To alarmujące wyniki przeprowadzonej ankiety. Nawet jeśli stosujemy kosmetyki, których data ważności minęła kilka tygodni lub miesięcy temu, narażamy się na kontakt z toksynami i bakteriami, które mogą powodować groźne infekcje, szczególnie oczu.
Jak pokazuje przeprowadzone w Wielkiej Brytanii badanie, najwięcej czasu w kosmetyczce spędzają cienie do powiek. Zwykle ich termin przydatności nie przekracza dwunastu miesięcy, tymczasem zdarza się, że kobiety używają tego samego produktu nawet przez siedem lat. Przeterminowane cienie są najczęstszą przyczyną infekcji ze względu na fakt, że nakładamy je na powieki. Pyłek bardzo łatwo może dostać się do oczu.
Podobne zagrożenie istnieje w przypadku maskary. Ta, którą stosujemy zbyt długo, zaczyna się kruszyć i istnieje większe ryzyko, że drobinki tuszu wpadną do oka. Z przeprowadzonej ankiety wynika, że Brytyjki przechowują maskarę do dwóch lat po terminie ważności (który zwykle upływa po sześciu miesiącach). Podobnie jest z eyelinerem, choć ten ma dwukrotnie dłuższą datę przydatności do użycia.
Panie zbyt długo używają także pomadek i podkładów. Te pierwsze powinnyśmy wyrzucać po osiemnastu miesiącach, podkłady natomiast nadają się do stosowania jedynie przez pół roku. Uczestniczki ankiety przyznały jednak, że często trzymają je nawet przez cztery lata.
Paradoksalnie, okazuje się, że najczęściej kobiety wymieniają puder do twarzy, róż do policzków i bronzer – kosmetyki o najdłuższym dopuszczalnym terminie zużycia (dwa lata). Nie oznacza to jednak, że w tych przypadkach zwracają baczną uwagę na ich czas przydatności, określony przez producenta.
- Trzymamy w kosmetyczce ulubioną pomadkę czy cienie do powiek w nadziei, że znów będą modne – twierdzi autorka ankiety, Emma Leslie, redaktorka działu urody w Escentual.com. – Należy jednak pamiętać, że przeterminowane kosmetyki stwarzają doskonałe środowisko do rozmnażania się na przykład takich bakterii jak gronkowce.
Ekspertka dodaje, że największe zagrożenie leży po stronie produktów aplikowanych w okolicach oczu. Mogą prowadzić do zapalenia spojówek czy infekcji powiek.
Makijaż, który nie ma kontaktu z okiem, także stanowi niebezpieczeństwo, jeśli używamy go po terminie. Podkład, róż do policzków, korektor czy puder mogą blokować pory, stwarzając dogodne środowisko dla bakterii. W rezultacie skóra zostaje podrażniona, może pojawić się wysypka albo wypryski.
Przeterminowane pomadki (czyli zazwyczaj te otwarte dłużej niż rok) narażają nas z kolei na opryszczkę. Ryzyko wystąpienia tej choroby wzrasta dodatkowo, gdy tą samą szminką maluje się także druga osoba.
Podstawową trudnością w pilnowaniu daty ważności kosmetyków jest to, że większość z nich na opakowaniu nie zawiera jasnej informacji „użyć do”. Producenci podają zamiast tego liczbę miesięcy, przez którą dany produkt może być stosowany. Jeśli nie pamiętamy, jak długo w kosmetyczce leży cień do powiek czy korektor, trudno tych terminów przestrzegać. To usprawiedliwienie przestaje być jednak ważne w przypadku pań, które kosmetyki do makijażu trzymają po kilka lat. Po takim czasie łatwo zauważyć, że to nie rzecz, którą kupiłyśmy całkiem niedawno.
Zawsze warto sprawdzić na opakowaniu, przez ile miesięcy może być stosowany dany produkt i choć orientacyjnie trzymać się tej ramy. Na pewno nic się nie stanie, jeśli użyjemy kosmetyku kilka dni po minięciu daty ważności. Natomiast w przypadku, gdy zmieni kolor albo zacznie brzydko pachnieć, należy od razu go wyrzucić. Dobrze też pamiętać o właściwym przechowywaniu tych produktów. Powinny znajdować się w suchym miejscu i nie być wystawione na światło.
Pora więc chyba zajrzeć do kosmetyczki i zrobić mały remanent.
Tekst: na podst. The Daily Mail/Izabela O’Sullivan
(ios/sr), kobieta.wp.pl