Zrzucił sutannę. Mówi, co robią księża, gdy czują się samotni
Marcin Adamiec jest byłym księdzem i autorem książki "Zniknięty ksiądz. Moja historia" oraz "Odnaleziony ksiądz". W wywiadzie udzielonym "Newsweekowi" opowiedział m.in. o tym, jak duchowni radzą sobie z samotnością.
Marcin Adamiec był gorliwym katolikiem. Szybko podjął decyzję o zostaniu księdzem. Po sześciu latach nauki otrzymał święcenia i przystąpił do pracy na parafii. Z czasem zacząć zauważać, że księża są bardzo nieszczęśliwi — tak jak i on sam. Służył przez sześć lat. Przeżył załamanie nerwowe i postanowił zrzucić sutannę. W rozmowie z "Newsweekiem" odsłonił kulisy kapłaństwa.
Był księdzem przez 6 lat. Opowiada, co działo się za kulisami
Marcin Adamiec przygotowywał się do kapłaństwa przez sześć lat. Był bardzo zdeterminowany, żeby zostać księdzem. Po latach twierdzi, że do seminarium trafia mnóstwo zagubionych młodych mężczyzn.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Trafiają tam najczęściej młodzi, pogubieni chłopcy w okolicach matury. Każdy z nas przychodził z poczuciem, że coś jest nie tak w jego życiu: ktoś chce zwrócić na siebie uwagę bliskiej osoby, inny czuje, że jest homoseksualistą i ucieka przed tym" - mówił w wywiadzie udzielonym "Newsweekowi".
Księża nie oferują im żadnej pomocy. Cierpienie nazywają "powołaniem". Przekonują, że wyzbycie się swojej seksualności i podporządkowanie życia przełożonym da im spokój ducha. Jak radzą sobie z samotnością?
"Są różne strategie radzenia sobie z samotnością i dystansem: do wiernych, innych duchownych. Jest wielu księży odludków, sfrustrowanych ludzi, którzy nie chcą się spotykać z innymi ludzi, zamykają się na parafiach, albo jeżdżą gdzieś samochodem bez celu" - dodał były ksiądz.
Normą ma być picie alkoholu, niekiedy romanse. "O ile nieudany romans powoduje głębokie zranienie, to udany romans jest jeszcze większym problemem. I dla księdza i kobiety, jeśli odwzajemnia to uczucie" - przekonuje. Jeszcze gorzej mają radzić sobie księża, którzy odrzucają miłość i wybierają "zimną samotność na plebanii".
Dopada ich efekt sprężyny. "Przytyłem 6 kilogramów"
Czy starsi stażem duchowni przygotowali młodych kleryków do służby?
"W seminarium jest dużo euforii, młodzieńczej radości, to rodzaj szklarni, która nie mało nic wspólnego z tym, jak wygląda życie na plebanii" - wyznał w rozmowie z Jackiem Tomczukiem.
Seminarium wiązało się z życiem w ciągłym napięciu. Po rozpoczęciu służby emocje "odpuszczały" a wielu księży dotykał tzw. efekt sprężyny. To kompulsywne odreagowywanie stresu poprzez np. zajadanie emocji czy zagłuszanie ich alkoholem. Tak radzili sobie z samotnością.
"Najbardziej widać to po wadze. Ja w pierwszym roku po święceniach przytyłem pięć kg. Niektórzy po roku kapłaństwa musieli kupować nowe sutanny, bo w starych się nie mieścili. Wielu posługę zaczynało od wizyty w salonie samochodowym" - tłumaczył Marcin Adamiec.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl