Kim jest kobieta, która nago spacerowała w warszawskiej firmie? "Może mieć zaburzenie narcystyczne"
Warszawskie biuro, jakich wiele. Dookoła mężczyźni w koszulach, kobiety w garsonkach. Zwykle siedzą przy komputerach, przyciskając do ucha słuchawki telefonów. Teraz zebrali się wzdłuż wąskiego przejścia, kurczowo przytrzymując komórki, gotowi do nagrywania, podekscytowani. Za chwilę będą świadkami widowiska, o którym długo będą plotkować w pomieszczeniach socjalnych i na biurowych czatach.
30.10.2017 | aktual.: 30.10.2017 18:16
Niezdrowe zachowania w niezdrowym środowisku
To nagranie miało nigdy nie ujrzeć światła dziennego. A jednak filmik pokazujący, jak bawią się pracownicy jednego z warszawskich call-center trafia na grupę pracowniczą na portalu społecznościowym i robi furorę na firmowym WhatsApp. Temat ujawnił portal money.pl. – Ja pi…lę, człowieku, nie wierzę! – słyszymy na nagraniu. – Dajesz! Dajesz – kibicują inni. Mężczyźni i kobiety, łącznie kilkadziesiąt osób, cisną się do pierwszych rzędów, by mieć jak najlepszy widok na "gwiazdę" wydarzenia.
Ich koleżanka, która jak co dzień przyszła do pracy i jeszcze chwilę temu jak wszyscy inni wisiała na słuchawce, teraz przechodzi przez tłum w milczeniu. Jest naga, ma na sobie tylko wysokie buty i ciemne okulary. Spaceruje pewnym, niemal tanecznym krokiem. Ma się wrażenie, że wiwaty kolegów i koleżanek ją bawią. A może irytują, bo w pewnym momencie pokazuje im środkowy palec. Co myśli o tym, że wszyscy, od ulubionych koleżanek, z którymi być może codziennie piła kawę w kuchni, po znienawidzonych przez nią biurowych gburów, widzą dokładnie jej najintymniejsze części ciała: piersi, pośladki, krocze?
Być może wcale nie zastanawia się nad tym, jakie robi wrażenie. Może liczą się tylko pieniądze – raczej młoda dziewczyna niż dojrzała kobieta, za swój spacer miała otrzymać nagrodę w wysokości 10 tys. złotych. Kwota dostatecznie wysoka, by zdecydować się na paradowanie nago w miejscu publicznym? Właściwsze pytanie powinno brzmieć: czy jakakolwiek kwota powinna być dostatecznie wysoka?
– Trudno jednoznacznie stwierdzić, co nią kierowało, ale z całą pewnością u tej dziewczyny widać całkowite pozbycie się hamulców, to zachowanie poza wszelkimi normami pracowniczymi – komentuje psycholog i psychoterapeutka Katarzyna Kucewicz. Jej zdaniem w tym "show" zdecydowanie nie chodziło o ekshibicjonizm. – Raczej mamy tu do czynienia z dużą potrzebą adrenaliny i zarazem łamania norm – podkreśla.
Warszawskie call-center, oferujące klientom dość niepewne inwestycje, to miejsce cieszące się złą sławą. To jedna z firm, której właściciele co jakiś czas zmieniają siedzibę lub nazwę, a na portalach opiniujących pracodawców dostających same złe recenzje. Awans przez łóżko. Niestosowne maile do pracownic. "Motywujące" przemowy kierowników zespołu, w którym ludzie dzieleni są na "śmieci" i "zwycięzców". W takim środowisku patologie są na porządku dziennym.
Skoro w korporacji łamane są normy społeczne, w ich miejsce powstają nowe. – W takich firmach jest prawdopodobnie duże przyzwolenie na zachowania przekraczające różne granice. Ta pani przecież przekroczyła czyjeś granice. Bo co, jeśli ktoś z biura nie chciał jej oglądać? – zauważa psycholog.
Trauma jak przy gwałcie
Młoda kobieta, spacerująca nago wśród współpracowników, naruszyła też własne granice. – Zrobiła coś, co zupełnie nie idzie w parze z szacunkiem do samej siebie – podkreśla Mortoń. Jej poczucie własnej wartości zostało poddane poważnej próbie. – Czy będzie tego żałować? Można się spodziewać, że przynajmniej początkowo, będzie starała przekonać samą siebie, że "przecież nic się nie stało" – dodaje. Tylko tak tłumacząc sobie sytuację, dziewczyna będzie w stania stawiać czoło współpracownikom każdego dnia.
Konsekwencje kilkudziesięciosekundowego spaceru mogą być jednak poważniejsze, niż dziś zdaje sobie z tego sprawę bohaterka nagrania. Na początku dziewczyna może doświadczać obniżenia własnej wartości i depresyjność. W dalszej kolejności może pojawić się nawet zespół stresu pourazowego.
– Sytuacja, w jakiej się znalazła, jest bez wątpienia traumatyzująca. To jest tak jak z gwałtem. W przypadku gwałtu również w ciągu pierwszych dni wydaje nam się, że jest w porządku, trauma rośnie w miarę upływu czasu. I tutaj może być podobnie, w ciągu pierwszych tygodni ta dziewczyna może czuć się pogodzona z tym, co zrobiła, może się nawet z tego śmiać. Nie wiemy jednak, czy za moment nie zaczną dopadać jej lęki i inne objawy zespołu stresu pourazowego. Nasza psychika bywa bardziej krucha, niż zdajemy sobie z tego sprawę – podkreśla psycholog.
Pytając, dlaczego ktokolwiek miałby zgodzić się na tak poważne naruszenie własnej intymności, trzeba również mieć w pamięci inne pytanie – dlaczego w ogóle kobiety godzą się na molestowanie w pracy, niezależnie od tego, czy jest to stosunkowo niewielka firma, czy międzynarodowa korporacja o światowej renomie?
– Przeważają względy materialne albo na przykład wizja awansu Czasami kobiety godzą się na różne podobne sytuacje z obawy przed odrzuceniem w środowisku pracy. Zdarza się też, że w firmach istnieje zjawisko "szklanego sufitu". Nie widząc innej możliwości awansu, niektóre kobiety zgadzają się na zachowanie molestujące – tłumaczy Mortoń.
– To zachowanie również było molestujące – podkreśla. – Jednak sytuacja tej pani nie jest do końca jasna. Zastanawiam się, czy jest ofiarą systemu pracy i warunków panujących w tej firmie, czy też osobą niedojrzałą osobowościowo, z jakiegoś rodzaju deficytami i zaburzeniami, na przykład z zaburzeniem narcystycznym, które charakteryzuje się tak silną potrzebą atencji, że przerasta ona nawet zdrowy rozsądek – komentuje psychoterapeutka.
Kiedy doświadczyłyśmy molestowania w pracy, powinniśmy zgłosić to przełożonemu. W polskim kodeksie karnym nie funkcjonuje określenie "molestowania w miejscu pracy", niemniej jego obowiązek zareagowania na tę sytuację wynika z prawa pracy. Artykuł 11:1 Kodeksu Pracy zobowiązuje bowiem pracodawcę do "poszanowania godności i innych dóbr osobistych pracownika".
Co jednak, gdy sam pracodawca uczestniczy lub godzi się na ten proceder? Statystyki z kilku ostatnich lat pokazują, że nie jesteśmy chętne, by zgłaszać podobne naruszenia organom ścigania – liczba spraw o molestowanie, zgłoszonych do Państwowej Inspekcji Pracy waha się rocznie od kilkunastu do kilkudziesięciu – w 2012 było to zaledwie 12 przypadków. Tymczasem z badań przeprowadzonych w 2015 roku wynika, że aż jedna na trzy kobiety była molestowana w pracy. – Trzeba się zastanowić, czy chcemy godzić się na szarganie naszej godności, czy nie lepiej zrezygnować z pracy w takim miejscu – podsumowuje psycholog.