Blisko ludziKobiety, które boją się małżeństwa. "Mam poczucie, że zostanę uwiązana"

Kobiety, które boją się małżeństwa. "Mam poczucie, że zostanę uwiązana"

Gamofobia to lęk przed małżeństwem (zdjęcie ilustracyjne)
Gamofobia to lęk przed małżeństwem (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © Getty Images | Igor Ustynskyy
Aleksandra Lewandowska
17.06.2022 08:44, aktualizacja: 17.06.2022 14:27

Mają kochających partnerów i szczęśliwe związki. Kiedy dochodzi jednak do samej myśli o małżeństwie, odczuwają paraliżujący lęk. Jedna z nich już kilkukrotnie powiedziała partnerowi, że nie jest gotowa nawet na zaręczyny. Druga, boi się zostać zdradzona, bo właśnie z tym, przez nieudaną relację rodziców, kojarzy jej się małżeństwo. - Mam poczucie, że przez powiedzenie "tak", zostanę uwiązana - wyznaje w rozmowie z WP Kobieta Olga.

Kiedy większość kobiet marzy o pierścionku z brylantem i powiedzeniu "tak" o zachodzie słońca, one wiążą to ze strachem, lękiem, koszmarem. Czują, że nie są gotowe na deklarację wiecznej miłości, bo albo mają złe doświadczenia z dzieciństwa, związane z relacją rodziców, albo boją się utraty wolności, życia "singielki" czy rozwoju osobistego.

- Lęk przed małżeństwem, deklaracją, niejednokrotnie pojawiał się już w moim gabinecie. Fakt faktem, nie był głównym tematem terapii, ale przejawiał się podczas rozmów. W pewnym stopniu wiąże się on z taką ogólną zmianą widzenia małżeństwa w dzisiejszych czasach. Wystarczy spojrzeć na liczba rozwodów, jaką mamy obecnie w Polsce. Na nietrwałość związków. Małżeństwo kojarzymy dziś z utratą wolności. Nie traktujemy tego, jak bycia z kimś w zdrowej relacji, jako szansę na lepsze czerpanie ze świata, jego ciekawsze poznawanie - mówi w rozmowie z WP psycholożka Dorota Minta.

"Kiedy myślę o zaręczynach, panikuję"

Olga jest w stałym związku od ponad czterech lat. Jej partner, którego "kocha nad życie", co jakiś czas porusza temat zaręczyn, co w jej wyobrażeniu jest "najbardziej stresującym momentem". Dlaczego? Olga doskonale wie, że nie jest gotowa na zaręczyny, a tym samym deklarację. Mimo tego, że to z nim chciałaby iść przez życie.

- Za każdym razem, gdy mówi między słowami o zaręczynach, można powiedzieć, że odmawiam. To może wydawać się naprawdę dziwne, bo wiem, ile dziewczyn o tym marzy i w głowie planuje swój ślub. A ja, kiedy myślę o zaręczynach, panikuję - zdradza.

- Nie do końca wiem, dlaczego tak się dzieje. Mam poczucie, że przez powiedzenie "tak", zostanę uwiązana. Utracę wolność i już na zawsze będę od kogoś zależna. Więc mówię mu, że "jeszcze nie teraz", "nie jestem gotowa", "po co się tak śpieszyć" - dodaje Olga.

- Widzę, że go to denerwuje i boję się, że myśli, że może chcę go zostawić. A tak wcale nie jest. Czuję jakiś lęk, którego nie mogę w sobie zwalczyć. Sama nie wiem, może po prostu jest mi tak dobrze i boję się, że małżeństwo wszystko zniszczy - podsumowuje.

"Najbardziej w życiu boję się zdrady"

Natalia ma za sobą trudne dzieciństwo, w którym przez lata patrzyła na nieszczęśliwe małżeństwo najbliższych sobie osób - mamy i taty. Nieszczęście to było związane jednak z licznymi zdradami ojca, o których obie, ona i mama, wiedziały. Mama Natalii trwała w tej relacji, aby córka wychowywała się w "pełnej rodzinie". Myślała, że tak uchroni ją przed wszystkim, co złe. Nie sądziła jednak, że pójdzie to w zupełnie inną stronę. Dziś Natalia, która ma za wzór małżeństwo rodziców, boi się tego, "jak niczego innego".

- Mam to szczęście, że nie mam złych doświadczeń, jeżeli chodzi o moje związki, a wiem, że wiele dziewczyn nie może tak niestety powiedzieć. Problem jest w tym, co przeżyłam w dzieciństwie. A może nawet nie ja, ale moja mama - wyznaje Natalia w rozmowie z WP Kobieta.

- Dziś rodzice są po rozwodzie i mimo tego, że mama przez długi czas bała się podjąć taką decyzję - bo zrobiła to dopiero, jak byłam dorosła - widzę, że jest szczęśliwa. Żałuję tylko, że doszło do tego tak późno, bo może uchroniłoby to jakoś nas obie - stwierdza.

Natalia spotkała swojego obecnego partnera pięć lat temu. Z Kamilem są już zaręczeni, a ona, jak mówi, "nie doznała z jego strony żadnych przykrości czy nieprzyjemności". Mimo wszystko, na samą myśl o małżeństwie, które planują, czuje strach i przerażenie.

- Najbardziej w życiu boję się zdrady. Boję się, że zostanę przez kogoś skrzywdzona - tak, jak została skrzywdzona moja mama. Dlatego też małżeństwo kojarzy mi się z czymś "nietrwałym". Takim związkiem "na papierze", w którym najpierw jest super, a potem dzieją się same "tragedie" - mówi Natalia.

W rozmowie przyznaje, że partner stara się jej pomóc i tłumaczy, że w żaden sposób nie chce jej skrzywdzić. - Wyjściem z sytuacji będzie chyba jedynie terapia - podsumowuje.

Psycholożka o gamofobii, czyli lęku przed małżeństwem

Psycholożka Dorota Minta mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że w kwestii lęku przed małżeństwem należy podkreślić przede wszystkim, że sam lęk pojawia się najczęściej wtedy, kiedy narzucamy lub robimy coś wbrew sobie i nie akceptujemy tego wewnętrznie.

- Zacznijmy od tego, że w potocznym rozumieniu małżeństwo stanowi koniec młodości. Nie możemy już szaleć, nie spotka nas nic fajnego, nie będziemy mogli rozwijać kariery - tłumaczy Dorota Minta.

- Ale to nie wszystko. Częściowo jest to związane też z brakiem odwagi w powiedzeniu sobie: "ja wcale nie chcę się z nikim wiązać". Jest taka ciągła presja - w szczególności w stosunku do ludzi 20-, 30-letnich, którym zadaje się pytania "kiedy ślub", "kiedy dzieci". Istnieje stereotypowa wizja tego, że człowiek nie może chcieć spędzić życia np. sam - dodaje psycholożka.

"Współczesny świat daje nam znacznie więcej alternatyw"

- Małżeństwo jest certyfikacją relacji, ale pamiętajmy, że ona może być trwała także bez tego "kwitka". Bycie razem to nie utrata wolności, tylko szansa na spędzenie ciekawszego życia, na wzajemne inspirowanie się i rozwijanie - oznajmia Dorota Minta.

- Myślę, że współczesny świat daje nam znacznie więcej alternatyw, niż kiedyś. Dawno temu wyjście za mąż dla kobiety było właściwie jedynym sposobem na życie. Teraz tak nie jest. Dodatkowo, warto spojrzeć też na perspektywę mężczyzn. Nie każdy mężczyzna chce posiadać na rodzinę i ponosić za nią odpowiedzialność - mówi psycholożka.

Dorota Minta nie ukrywa, że wszystko sprowadza się także do samej przysięgi, którą małżonkowie wygłaszają nawzajem w kościele czy w urzędzie stanu cywilnego.

- Spójrzmy na słowa: "i że cię nie opuszczę aż do śmierci". Przysięga nie powinna tak brzmieć. Powinna opierać się na tym, że oboje będziemy wobec siebie lojalni, ale jeżeli stwierdzimy, że nie chcemy być już razem, to sobie to powiemy i rozstaniemy się w zgodzie - stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską.

"Musimy ze sobą rozmawiać"

Dorota Minta podkreśla również, że najważniejsza jest rozmowa. Z jednej strony między sobą w związku, z drugiej - jeżeli wiąże się to z traumami - ze specjalistą, psychologiem.

- Rozmawiajmy na temat tego, jaką mamy wizję związku i czego od siebie oczekujemy. Na ile potrzebujemy czasu także dla siebie samych. Bo to nie jest tak, że w związku czy w małżeństwie musimy spędzać ze sobą 24 godziny na dobę. Decyzja o małżeństwie musi być przemyślana, a przede wszystkim chciana, przez dwie strony - mówi Minta.

- Jeżeli mamy natomiast złe doświadczenia z dzieciństwa, traumy, przepracujmy to na terapii. Miałam wiele takich osób w gabinecie, które na etapie, gdzie związek przeradzał się w coś większego - wspólne mieszkanie i decyzje - przychodziły, aby przepracować różne sytuacje, które powodowały u nich lęk. Chciały "posprzątać" najpierw we własnej przeszłości, co jest najlepszą możliwą decyzją, jaką mogły wtedy podjąć - podsumowuje.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (56)
Zobacz także