Teściowie liczyli, że przyjmie ich nazwisko. "O tym, że mam dwuczłonowe, dowiedzieli się na ślubie"
12.01.2022 14:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jakie nazwisko wybrać po ślubie - męża, dwuczłonowe czy może pozostawić swoje? Oto temat, który budzi kontrowersje i kłótnie wśród par, bo "to przecież tradycja", "wszystkie narzeczone kolegów przyjmują ich nazwiska", "a co powie rodzina". Okazuje się, że dziś bardziej liczy się to, że mężczyźni chcą, żeby inni wiedzieli, że "ta kobieta należy już do nich", niż to, czego pragnie ich partnerka.
Agnieszka wyszła za mąż w wieku 30 lat. Jak tłumaczy, już wtedy miała poczucie, że gdyby przyjęła po ślubie wyłącznie nazwisko swojego męża, "straciłaby cząstkę samej siebie". Pracowała w branży artystycznej, od kilku lat skrupulatnie osiągała sukcesy pod swoim nazwiskiem panieńskim. Wyrobiła swoją własną markę. Nie chciała tego stracić.
"Teściowie liczyli, że przyjmę ich nazwisko, żeby przedłużyć ród"
- Ostatecznie zdecydowałam się na nazwisko dwuczłonowe. Później, nie tylko zawodowo, ale również w czasie moich licznych podróży zagranicznych i formalności z tym związanych, uznałam, że to był zły pomysł. Moje nazwisko niemal nigdy nie mieściło się w formularzach. Poza tym były spore trudności z odczytaniem go przez obcokrajowców - mówi Agnieszka w rozmowie z WP Kobieta.
Jak wyznaje, podejmując decyzję dotyczącą wyboru nazwiska po ślubie, nie czuła żadnego nacisku ze strony męża. Inaczej było natomiast z teściami.
- Teściowie liczyli, że przyjmę ich nazwisko, żeby "przedłużyć ród". O tym, że wzięłam dwuczłonowe, dowiedzieli się na ślubie cywilnym. Kręcili nosami, ale nie mieli już chyba odwagi tego skomentować - dodaje Agnieszka.
Dziś zdecydowałaby inaczej. Nie przyjęłaby nazwiska męża, a pozostała przy swoim. Koleżanki z innych krajów, m.in. Ameryki, dziwią się, że po ślubie je zmieniła. "Bo przecież trzeba wymienić wszystkie dokumenty i co przy rozwodzie?" - argumentują.
"Wszystkie narzeczone kolegów zmieniają, a ty nie możesz?"
U Magdy sytuacja jest dosyć podobna. Ona jest jednak jeszcze przed ślubem, a nacisk na zmianę nazwiska czuje ze strony przyszłego męża. Choć uroczystość odbędzie się dopiero za rok, dyskusje na ten temat trwają. Większe pojawią się zapewne tuż przed nią.
- Nie chcę zmieniać swojego nazwiska panieńskiego ani nie chcę dwuczłonowego. Mój narzeczony jest jednak jedynakiem i uważa, że powinnam to zrobić. "On musi przedłużyć ród swojej rodziny", a mojego nazwiska nie przyjmie, bo "to upokorzenie dla mężczyzny" - cytuje swojego narzeczonego Magda.
- Oczywiście podkreśla też, że "przecież każda kobieta przyjmuje nazwisko po mężu", a "wszystkie narzeczone kolegów też zmieniają". Usłyszałam, że zawsze muszę być inna i robię mu na złość. A tu zupełnie nie o to chodzi. Przywiązałam się do swojego nazwiska i ciężko na nie pracuję. Dlaczego więc mam je zmieniać? - tłumaczy swoją decyzję Magda.
To nie jest średniowiecze
Kilka dni temu w sieci pojawił się kontrowersyjny post jednego z mężczyzn, który napisał otwarcie, że nieprzyjęcie nazwiska męża przez kobietę po ślubie bądź przyjęcie nazwiska dwuczłonowego jest brakiem szacunku do partnera. Serwis Wykop skupia mężczyzn o konserwatywnych poglądach.
"Ciężko o większy brak respektu, szacunku i miłości do męża niż takie małostkowe zachowanie, które żywcem wyrasta z rewolucji seksualnej i źle rozumianej emancypacji kobiet" - brzmią jego słowa.
Wiele internautek zareagowało oburzeniem, że odbiera się im prawo do decyzji.
"A co ma powiedzieć mąż, który przybiera nazwisko żony?", "Dlatego jestem przeciwna przyjmowaniu nazwiska po mężu i podziału na pani/panna, bo to takie kulturowe echo przynależności kobiet do mężczyzn", "Szkoda kobiet, które pozwalają się tak traktować - jako dodatek do kuchni i łóżka", "Najlepiej jest zaciągnąć kobietę za włosy do kuchni. Ma służyć mężowi, rodzić dzieci i siedzieć cicho, bo to on jest panem i władcą. Brak słów" - czytamy w komentarzach pod udostępnionym wpisem mężczyzny.
"Kobietom podoba się zachowanie pewnej niezależności"
Z niedawnego raportu opublikowanego na łamach pisma "Sex Roles" przez Rachael Robnett z University of Nevada i Marielle Wertheimer oraz Harriet R. Tenenbaum z Uniwersytetu Surrey, mężczyźni, których żony nie zmieniają nazwiska po ślubie i pozostawiają panieńskie, odbierani są przez innych jako posłuszni, ulegli i pantoflarze.
Z drugiej strony kobiety, które przyjęły nazwisko po mężu bądź zdecydowały się na nazwisko dwuczłonowe, zdaniem ankietowanych są "miłe" i "mało asertywne". Te, które pozostały przy panieńskim - "władcze" i "ambitne". Co można przez to wywnioskować?
Siła tradycji jest wciąż silna. Większość mężczyzn chce stawiać na swoim. Najczęściej przez stereotypy o pantoflarzach i dogryzające komentarze kolegów. Kobiety pragną natomiast pozostać w pełni (lub choć częściowo) sobą. Czują się przywiązane do dawnego życia i pierwszego nazwiska. Nie chodzi im tu o żadną władzę, a własny wybór.
- Dziś wielu kobietom podoba się zachowanie pewnej niezależności, jaka kryje się za pozostawieniem po ślubie nazwiska panieńskiego lub połączeniem go z nazwiskiem partnera. Wiele kobiet chce w ten sposób uszanować swoje nazwisko rodowe i przynależność do rodziny, ale także zachować własną autonomię. Bardzo często zdarza się, że do momentu ślubu ich pierwsze nazwisko jest już na tyle znane i cenione w danej sferze zawodowej, że nie chcą tego zmieniać. Mają wybór, więc z niego korzystają - wyjaśnia psycholożka Katarzyna Kucewicz.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.