Tak oszukują w pracy. Kłamią nie tylko po to, by dostać posadę
Gdyby Maria nie skłamała na rozmowie kwalifikacyjnej, że jest o dziesięć lat młodsza niż w rzeczywistości, nie zostałaby zatrudniona. Natomiast Marta przyznaje, że gdy pracowała jako handlowiec, wielokrotnie zdarzało jej się oszukiwać szefową, że jest na spotkaniu u klienta, a była w domu z chorym synkiem. Z jakich jeszcze powodów oszukujemy w pracy i co nas do tego skłania?
19.02.2021 15:01
54-letnia Maria od dwóch lat zajmuje stanowisko głównej graficzki w agencji reklamowej. – Jestem bardzo doświadczona, pracowałam w wydawnictwach prasowych i książkowych, wszelkiej maści agencjach kreatywnych, robiłam projekty dla wszystkich branż, pracowałam dla małych i dużych – opowiada kobieta.
– Nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem pracy. Jednak do czasu. Gdy przekroczyłam pięćdziesiątkę i szukałam nowych wyzwań, okazało się, że nikt nie chce mnie zatrudnić. Kiedyś na rozmowie kwalifikacyjnej jedna dziewczyna, taka co mogłaby być moją córką powiedziała, że w tej branży jest niezbędne uczenie się nowych programów komputerowych, a ja w tym wieku to raczej już na to nie mam szans. W USA mogłabym ją pozwać za dyskryminację ze względu na wiek. Wygrałabym w cuglach.
Kłamiemy w sprawie dodatkowych umiejętności
Koleżanka poradziła Marii, żeby usunęła ze swojego CV datę urodzenia.
– I słusznie – mówi Katarzyna Lisowska, specjalistka ds. zatrudnienia. – Kandydaci do pracy nie mają obowiązku podawania w życiorysie wieku. Jeśli przyszły pracodawca będzie potrzebował tej informacji, dopyta o nią. Prawo do tego daje mu art. 221 § 1 kodeksu pracy, który mówi, że pracodawca może żądać od osoby ubiegającej się o zatrudnienie podania danych osobowych takich jak: imię i nazwisko, imiona rodziców, datę urodzenia, miejsce zamieszkania (adres do korespondencji), wykształcenie, przebieg dotychczasowego zatrudnienia.
Jednocześnie prawo chroni przed dyskryminacją. A mówi o tym art. 183a kodeksu pracy, który nakazuje, żeby pracownicy byli równo traktowani w zakresie nawiązania i rozwiązania stosunku pracy, warunków zatrudnienia, awansowania oraz dostępu do szkoleń, w szczególności bez względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, religię, narodowość, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie, orientację seksualną, zatrudnienie na czas określony lub nieokreślony, zatrudnienie w pełnym lub w niepełnym wymiarze czasu pracy - dodaje.
Maria twierdzi, że gdyby nie skłamała na rozmowie kwalifikacyjnej, nie dostałaby stałej pracy. – W agencji, w której obecnie pracuję, gdzie trafiłam z polecenia. Mimo to mój przyszły szef zapytał mnie w czasie spotkania rekrutacyjnego, ile mam lat – opowiada graficzka.
– Skłamałam i odjęłam sobie dziesięć. Po pierwsze wyszłam z założenia, że młodziej wyglądam niż wskazuje na to metryka, a po drugie uznałam, że skoro mnóstwo facetów nie widzi różnicy między dzieckiem dwumiesięcznym i dwuletnim, to również nie orientuje się w wyglądzie kobiety 42-kletniej i 52-letniej. Zostałam przyjęta do pracy. Gdy już miałam podpisaną umowę, mój szef zaprosił mnie do swojego gabinetu i zapytał, dlaczego skłamałam. Powiedziałam, że przecież gdybym powiedziała prawdę, to by mnie nie przyjął. A on przyznał mi rację.
Zdaniem Katarzyna Lisowskiej, kobiety w czasie rozmów rekrutacyjnych nie kłamią mniej ani więcej niż mężczyźni. W 2015 roku firma IBBC Group postanowiła sprawdzić, jak często kandydaci do pracy mijają się z prawdą w momencie ubiegania się o nią. Okazało się, że 81 proc. ankietowanych przedsiębiorców przynajmniej raz w ich firmie poczuło się oszukanych przez kandydata do pracy lub spotkało się z próbą oszustwa.
Jak wynika z przygotowanego przez IBBC Group raportu, najczęściej pracodawcy są okłamywani w sprawie dodatkowych umiejętności, takich jak znajomość języków obcych, programów komputerowych czy posiadania prawa jazdy – te stanowią aż 85 proc. oszustw. Inne popularne kłamstwa to nieprawdziwe daty zatrudnienia w poprzednich firmach (58,7 proc.), zakres obowiązków (53,7 proc.), wcześniej zajmowane stanowiska (28,9 proc.) i uzyskane wykształcenia (23,1 proc.).
Dominika, obecnie 28-letnia specjalistka od marketingu, gdy trzy lata temu w czasie rozmowy kwalifikacyjnej przyszły szef zapytał ją o to, ile planuje mieć dzieci. – Zaniemówiłam. Niby to były żarty, ale naprawdę nie wiedziałam, co powiedzieć – opowiada kobieta.
– Myślałam, że nikt już takich pytań nie zadaje, bo to niezgodne z prawem. Ale zależało mi na tej pracy, więc powiedziałam, że nie planuję, bo nie cierpię dzieci. Przyjęli mnie, ale i tak po roku odeszłam z tej firmy, bo wszystko tam było takie, jak to pytanie szefa o dzieci.
Rzeczywiście, jak podkreśla Katarzyna Lisowska, wspomniany wcześniej art. 221 § 1 kodeksu pracy zabrania pytania kandydatki do pracy o coś więcej niż podstawowe dane. – Wiem jednak, że takie sytuacje ciągle się zdarzają – mówi specjalistka ds. zatrudnienia. – Warto pamiętać, że nie mamy obowiązku w ogóle reagować na takie pytania. Można też powiedzieć, że się nie wie, a nawet skłamać.
Kłamią, by opiekować się dziećmi
- Z moich obserwacji wynika, że kobiety częściej kłamią, gdy już są zatrudnione – uważa Lisowska. – A to dlatego, że są matkami i to właśnie kwestie związane z rodzicielstwem generują sytuacje, w których posuwają się różnych niezbyt uczciwych zabiegów. Te jednak pomagają im lepiej organizować opiekę nad dziećmi i pozwalają w ogóle pogodzić pracę.
38-letnia Agata, specjalistka od leasingu, mama 14-latki i dwóch pięcioletnich bliźniaków przyznaje, że wielokrotnie urywała się wcześniej z pracy, gdy miała pewność, że szef się o tym nie dowie. – U mnie w firmie przed pandemią nie było możliwości pracy zdalnej – opowiada kobieta.
– A moje początkujące przedszkolaczki w okresie adaptacyjnym musiały być wcześniej zabierane do domu, nie miałam wyjścia, musiałam się urywać wcześniej. Ale pracę zabierałam do domu. Szkoda, że szef był tak mało elastyczny, bo robota byłaby i tak wykonana, a ja nie musiałabym kłamać. Przyznam, że czułam się źle z tym kantowaniem, ale nie miałam wyjścia.
42-letnia Marta przyznaje, że gdy pracowała jako handlowiec w dużym wydawnictwie, wielokrotnie zdarzało jej się oszukiwać szefową, że jest na spotkaniu u klienta, gdy tymczasem siedziała w domu z chorym synkiem. – Byłam perfekcjonistką, jeśli chodzi o planowanie pracy – opowiada kobieta. – Dzięki temu, że w dniu, który był przeznaczony dla klientów, udawało mi się tych zorganizować spotkań znacznie więcej, niż deklarowałam. Dzięki temu miałam czas dla dziecka. Czułam się z tym podle, ale jednak synek był dla mnie najważniejszy.
Zdaniem psycholożki Katarzyny Szymańskiej, dla wielu osób oszukiwanie pracodawcy wiąże się z dużym stresem, ale nawet on ich nie powstrzymuje przed mijaniem się z prawdą, zwłaszcza, gdy chodzi o kwestie związane z dziećmi.
- Kobiety bardzo często muszą godzić czasochłonną pracę z rodzicielstwem, co często oznacza tak naprawdę pracę na dwóch etatach – uważa psycholożka. – To nie tylko duże obciążenie fizyczne, ale także psychiczne i emocjonalne. Wymaga od kobiet elastyczności, zdolności logistycznych, świetnej organizacji czasu. Ale nawet to nie zawsze wystarczy, by sprostać wszystkim zadaniom.
W takiej sytuacji kobiety muszą zadania priorytetyzować i trudno dziwić się, że dziecko jest ważniejsze niż praca. Łatwo w takiej sytuacji zracjonalizować sobie mijanie się z pracą czy nie do końca uczciwe postępowanie wobec pracodawcy.