Kolejna fałszywa zbiórka na "chore" dziecko. Tym razem na 13‑letniego Daniela z neuroblastomą
Sieć obiegła właśnie informacja o kolejnej próbie wyłudzenia pieniędzy na chore dziecko. Chodzi o zbiórkę na 13-letniego Daniela z neuroblastomą. Przypomnijmy, że niespełna miesiąc temu Polskę zelektryzowała charytatywna zbiórka pieniędzy dla chorego Antosia. W pomoc chłopcu zaangażowały się polskie gwiazdy na czele z Anną i Robertem Lewandowskimi, którzy przelali 100 tysięcy złotych. Cała akcja okazała się być perfidnym oszustwem. Organizator zbiórki został zatrzymany i usłyszał zarzuty wyłudzenia na ponad 500 tys. złotych. Co prawda, zbiórka na Daniela jest oszustwem na dużo mniejszą skalę, ale warto przy jej okazji zastanowić się nad tym, komu wpłacamy swoje pieniądze.
05.08.2017 | aktual.: 05.08.2017 14:01
Zbiórka pieniędzy na chorego Daniela została zorganizowana na portalu Pomagam.pl. Z opisu wynikało, że w kwietniu tego roku wykryto u chłopaka nowotwór złośliwy nazywany neuroblastomą. "Przed Danielkiem są teraz cykle chemioterapii, po czym zostaną pobrane próbki macierzyste, a następnie zostanie wykonana operacja wycięcia guza. Danielka czeka jeszcze mega chemioterapia, której zadaniem będzie usunięcie komórek nowotworowych ze szpiku - pisał ojciec chłopaka, Piotr K., w opisie zbiórki na portalu.
Problem w tym, że rak nadnerczy jest diagnozowany u dzieci znacznie wcześniej. "Neuroblastoma w wieku 13 lat to ewenement" - napisała pani Paulina Szubińska Gryz ze stowarzyszenia Neuroblastoma Polska. Na swoim profilu na Facebooku poinformowała, że według niej zbiórka na Daniela jest kolejnym przypadkiem wyłudzenia pieniędzy. Po jej poście organizator usunął z portalu i mediów społecznościowych informacje o zbiórce. W sieci jest jedynie kopia z chache'a Google'a ze stanu, kiedy udało się zebrać 33 złote. Szybka reakcja pani Pauliny sprawiła, że Piotrowi K. wyłudził najprawdopodobniej zaledwie 1500 złotych. Na fałszywą zbiórkę dało się nabrać kilku dziennikarzy z lokalnych mediów.
Wygląda na to, że organizator zbiórki jest podopiecznym fundacji Avalon. Z opisu jego przypadku - opublikowanego na stronie fundacji - wynika, że ma zdiagnozowaną niewydolność krążenia mózgowego, łuszczycę stawową i lordozę szyjną spłyconą. Oprócz tego zmaga się z chorą trzustką. Ciężko zrozumieć dlaczego osoba, która sama ma problemy ze zdrowiem, organizuje takie fałszywe zbiórki.
Sprawa zbiórki na chorego Daniela przypomina w mniejszym stopniu głośną akcję "Boję się ciemności". Zbierano wówczas pieniądze na Antosia Rudzkiego chorego na siatkówczaka. Zbórka została zorganizowana w lutym na portalu Zrzutka.pl. Na początku lipca fundacja Siepomaga.pl, która prowadzi m.in. portal za pośrednictwem, którego również można wpłacać pieniądze na leczenie chorych, jako pierwsza zwróciła uwagę na fałszywą akcję "Boję się ciemności".
"Kilka miesięcy temu otrzymaliśmy zgłoszenie na siepomaga.pl. Po weryfikacji zostało ono odrzucone. I na dzień dzisiejszy (...) również byśmy je odrzucili. Według nas jest to oszustwo" - napisano na facebookowym profilu fundacji "Siepomaga". Sprawą zajęła się prokuratura. Śledczy ustalili, że dziecko, którego dane podano w zbiórce internetowej w rzeczywistości było zdrowe. "Jego rodzice nigdy nie prosili i nie uczestniczyli w takiej akcji" - podała Małgorzata Klaus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Na fałszywą zbiórkę nadziało się ponad sześć tysięcy internautów, w tym znane gwiazdy i dziennikarze. Sprawca zbiórki został zatrzymany. Na swoim profilu na Facebooku napisał komunikat, w którym przeprosił za wprowadzenie w błąd wiele osób. "W szczególności przeprosiny należą się licznie występującym osobom publicznym, które swoim wizerunkiem niewątpliwie przyczyniły się do zebrania równowartości przekraczającej kwotę 500 000 złotych. Oświadczam, iż wszystkie otrzymane pieniądze osobom poszkodowanym zostaną zwrócone" - napisał Michał S.
Zobacz także
"Nie wystarczy powiedzieć: przepraszam" - skomentował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. "Choroba dziecka to najgorsza rzecz, jaka może się zdarzyć. Bezsilni wobec ogromu wydatków na leczenie rodzice często zmuszeni są prosić o pomoc obcych ludzi. I chwała wszystkim, którzy odpowiadają na taki apel i poświęcają swój czas i majątek, by ulżyć w cierpieniu dziecku" - dodał. "Jak można tak wykorzystać zaangażowanie ludzi, którzy wpłacali olbrzymie kwoty na ratowanie chłopczyka?" - powiedział PAP.
Codziennie w sieci pojawiają się nowe zbiórki. Wiele osób po wspomnianych wyżej przypadkach wyłudzenia z pewnością postawi sobie pytanie: czy warto pomagać? Oczywiście, że tak, ale wpłat - nawet tych groszowych - należy dokonywać bezpośrednio przez wiarygodną fundację, a nie zbiorcze portale. Warto sprawdzać u źródeł, czy taka zbiórka rzeczywiście ma miejsce i czy - przykładowy Antoś albo Daniel - faktycznie istnieją i potrzebują naszej pomocy.