Blisko ludziOddają swoje komórki jajowe. "Dawczyni musi być świadoma i pewna swojej decyzji"

Oddają swoje komórki jajowe. "Dawczyni musi być świadoma i pewna swojej decyzji"

- Niektóre kobiety przychodzą do nas ze względów finansowych, czyli z powodu rekompensaty za udział w programie. Ta motywacja często ujawnia się w czasie badań psychologicznych – mówi położna Patrycja Rozmus z kliniki Invicta, która o dawstwie komórek jajowych opowiada Katarzynie Trębackiej.

Oddają swoje komórki jajowe. "Dawczyni musi być świadoma i pewna swojej decyzji"
Źródło zdjęć: © Getty Images | Gavriil Grigorov

04.11.2021 16:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kto może zostać dawczynią komórek jajowych i jak przystąpić do programu dawstwa?

Idealna kandydatka to zdrowa kobieta przed ukończeniem 32. roku życia. Musi najpierw wypełnić na naszej stronie ankietę; pytania głównie dotyczą kwestii medycznych, ale jest tam też krótki wywiad społeczny. Na podstawie tego zgłoszenia dokonujemy wstępnej kwalifikacji. Jeśli nie ma ewidentnych przeciwskazań, zapraszamy taką osobę do kliniki, gdzie przeprowadzamy z jej udziałem serię badań, które pozwolą nam podjąć decyzję, czy kobieta może zostać dawczynią komórek jajowych, czy też nie.

Co dyskwalifikuje kandydatkę na dawczynię na etapie ankiety?

Choroby przewlekłe (np. cukrzyca, epilepsja), wady wrodzone (np. wada serca, rozszczepienie wargi), nosicielstwo chorób zakaźnych (np. HIV, WZW, kiła, gruźlica), choroby genetyczne oraz nosicielstwo wady genetycznej (np. hemofilia, mukowiscydoza), choroby psychiczne u kandydatki i członków jej rodziny (np. schizofrenia), problemy z płodnością (np. niska rezerwa jajnikowa, uporczywa endometrioza, poronienia, które miały miejsce dwa lub więcej razy), choroby nowotworowe.

Jeśli chodzi o choroby przewlekłe, to nie wszystkie wykluczają kandydatkę z programu dawstwa; np. niedoczynność tarczycy. Natomiast brak opieki lekarskiej i nieleczenie choroby przewlekłej już tak. Czasowo może dyskwalifikować urodzenie dziecka w ostatnich 6 miesiącach, karmienie piersią, wykonanie tatuażu lub przekłucie uszu w ostatnich trzech miesiącach, zabiegi naruszające ciągłość skóry wykonane w ostatnich trzech miesiącach, dziewictwo.

Gdy kandydatka na dawczynię komórek jajowych po wstępnej selekcji zostanie zaproszona do kliniki, czego może się spodziewać?

Przede wszystkim spotykamy się z potencjalną dawczynią, rozmawiamy, chcemy ją bliżej poznać. Następnie objaśniamy, na czy polega proces dawstwa komórek, czego może się spodziewać. Pobieramy też krew do badań, aby sprawdzić rezerwę jajnikową. Następnie kandydatka spotyka się z psychologiem.

Jakie choroby na tym etapie dyskwalifikują najczęściej kandydatki?

Wiele osób ma wady wrodzone, które nie przeszkadzają im w codziennym funkcjonowaniu, ale dla nas jest to ewidentny sygnał, że mogą one mieć charakter genetyczny. Mam tu na myśli choćby obecność np. dodatkowej trzeciej brodawki sutkowej czy szóstego palca u stopy. Stosunkowo często występują w populacji wrodzone wady serca. W przypadku płaskostopia czy skoliozy decyzje wydaje lekarz.

Ktoś może nie wiedzieć, że w jego rodzinie występowały choroby czy wady genetyczne…

Prosząc pacjentkę o uzupełnienie ankiety polegamy na jej wiedzy. Mamy świadomość, że ktoś może nie wiedzieć o wszystkich chorobach występujących w rodzinie. Naszym zadaniem jest wychwycenie osób, które w momencie kwalifikacji ewidentnie chorują lub na podstawie badań możemy stwierdzić, że mają predyspozycje do niektórych chorób.

Sprawdzanie kandydatek nie opiera się przecież wyłącznie na przeprowadzeniu ankiety. Badania medyczne, które przeprowadzamy, są bardzo rozległe i szczegółowe. Najpierw sprawdzamy wyniki krwi i moczu, badań hormonalnych, wykonujemy USG ginekologiczne oraz badania na choroby zakaźnie, infekcje oraz genetyczne. Jeśli znajdujemy cokolwiek, co wygląda nieprawidłowo, taką osobę dyskwalifikujemy.

A papierosy? Czy palenie dyskwalifikuje kandydatkę?

I tak, i nie. Jeśli ktoś pali nałogowo, po kilkanaście papierosów dziennie, to nie zostanie u nas dawczynią. Jeśli ktoś popala okazjonalnie, to ma szanse na dawstwo.

Ale przecież ktoś, kto pali nałogowo, może zadeklarować, że robi to okazjonalnie…

Oczywiście nie mamy szansy sprawdzić wszystkiego. Liczymy w znacznym stopniu na uczciwość i odpowiedzialności osób, które do nas przychodzą. Rozmowa z psychologiem pomaga wychwycić skłonności do kłamstwa. Na dodatek w ankiecie osoba, która ma zostać dawcą deklaruje, że mówi prawdę.

Jednak nie ma żadnych sankcji prawnych, które można zastosować wobec takiej osoby, jeśli okazałoby się, że kłamie?

Każda osoba, która przekazuje nieprawdziwe informacje, zwłaszcza gdy naraża to zdrowie innej osoby, może zostać ukarana przez sąd. Sami żadnych sankcji nie możemy nałożyć.

Rozmowa z psychologiem ma za zadanie sprawdzić nie tylko skłonność kandydatki do kłamstwa, ale także jej pozostałe predyspozycje psychiczne?

Tak, to bardzo ważny etap. W czasie rozmowy psycholog ustala przede wszystkim, jaka jest motywacja dawczyni, czy długofalowo przemyślała kwestie związane z dawstwem. To także istotna chwila i okazja do tego, by mogła ona podzielić się własnymi przemyśleniami i zadawać pytania natury moralnej. Zależy nam na tym, aby dawczyni była świadoma i pewna swojej decyzji. Przeprowadzamy też test pomagający sprawdzić predyspozycje do wystąpienia chorób psychicznych i zaburzeń emocjonalnych.

Ile cały ten proces badań diagnostyczny trwa?

Około trzech tygodni. Po tym czasie podejmujemy decyzję, czy kwalifikujemy kandydatkę do programu dawstwa.

Co kieruje kobietami, które chcą zostać dawczyniami?

Wiele z tych, które zgłaszają się do nas, działa charytatywnie w innym obszarze: są dawczyniami krwi, zarejestrowały się w banku dawców szpiku kostnego, pomagają w schroniskach, angażują się w akcje społeczne. Często są to kobiety, które mają już zdrowe, mądre dzieci i z tego powodu chciałyby pomóc innym kobietom cieszyć się macierzyństwem.

Tylko altruistki zostają dawczyniami?

Dla niektórych osób program dawstwa to możliwość darmowych badań genetycznych, za które normalnie musiałyby zapłacić ok. 4-4,5 tys. zł. Niektórzy przychodzą do nas ze względów finansowych, czyli z powodu rekompensaty za udział w programie. Ta motywacja często ujawnia się w czasie badań psychologicznych. Jeśli jedyna – to psycholog albo stara się taką osobę skłonić do ponownego przemyślenia sprawy i uświadomić złożoność tego procesu, albo jest ona dyskwalifikowana. Nasze dawczynie muszą rozumieć, że dawstwo komórek wymaga zaangażowania, poświęcenia, a kandydatka na dawczynię musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jest w stanie zachowywać się odpowiedzialnie i np. nie odejdzie z programu w czasie jego trwania.

Jaka jest wysokość rekompensaty, na która może liczyć dawczyni?

Dawczyni po zakończeniu programu otrzymuje zwrot poniesionych kosztów między 4 a 8 tys. zł. Chodzi o to, by zrekompensować poświęcony czas, koszt poniesiony na przyjazdy do kliniki, ewentualne wolne z pracy czy opiekę nad dzieckiem. Dokładna kwota zależy od liczby wizyt w klinice i od tego, czy dawczyni podchodzi do zabiegu raz czy dwa razy. Oprócz tego dostaje wyniki swoich wszystkich badań.

A co się dzieje, jeśli wycofa się w trakcie trwania procesu stymulacji?

Nie zdarzyło nam się to. Nasze dawczynie są bardzo zdecydowane. Warto jednak wiedzieć, że każda pacjentka podpisuje zgodę na udział w programie dawstwa. Jednym z jej punktów jest zapis, że w razie wycofania się w trakcie trwania procedury dawstwa, jest on zobowiązana zapłacić za wszystkie badania, które przeprowadziliśmy z jej udziałem.

Jak wygląda sam proces stymulacji i pobranie komórek jajowych?

Cały proces zajmuje zazwyczaj 2 tygodnie i wiąże się z 3-4 wizytami w klinice. Najpierw w klinice wykonujemy dawczyni badania hormonalne i USG ginekologiczne. Na podstawie wyników lekarz ginekolog planuje stymulację hormonalną, która trwa zazwyczaj 7 dni. Polega to na przyjmowaniu leków hormonalnych podawanych w formie zastrzyków podskórnych, które powodują, że w danym cyklu dojrzewa więcej niż jedna komórka jajowa. Równo po tygodniu spotykamy się z pacjentką na kontrolę, gdzie ponownie robimy USG i badania hormonalne. Lekarz ocenia postęp stymulacji i decyduje o wyznaczeniu daty zabiegu, który jest dwa dni później. Rzadziej, stymulacja jest przedłużona o kolejne dwa dni. W tym czasie ma też miejsce konsultacja u anestezjologa, aby przygotować dawczynię do znieczulenia.

A sam zabieg pobierania komórek?

Zabieg wykonywany jest pod krótkim, ogólnym znieczuleniem. Lekarz ginekolog wprowadza odpowiednie narzędzie drogą przezpochwową, więc nie ma żadnych ani nacięć, ani śladów na ciele. Pod kontrolą aparatu USG pobiera się za pomocą długiej igły z jajników płyn pęcherzykowy, w którym znajdują się komórki jajowe. Tak pobrany materiał jest przekazywany od razu do laboratorium embriologicznego. Pacjentka wraca do domu już po 2-3 godzinach, w których czasie obserwuje ją anestezjolog, żeby sprawdzić, czy nie ma komplikacji po znieczuleniu. Pacjentka, jeśli ma potrzebę, może się zgłosić do nas na wizytę kontrolną. Coraz częściej zdarza się, że dawczynie od razu decyzją się na kolejny zabieg, co przyspiesza proces, nie trzeba wykonywać wszystkich badań od początku. Jeśli dawczyni zdecyduje się oddać komórki ponownie po dłuższym czasie, to wysyła zgłoszenie i przechodzi wszystkie etapy kwalifikacji.

Czy z udziałem w programie dawstwa wiążą się jakieś ryzyka?

Co innego teoria, co innego praktyka. W dokumentach, z którymi kandydatka na dawczynię komórek musi się zapoznać znajdują się informacje o możliwych ryzykach związanych ze stymulacją czy pobraniem komórek. Wszystkie ewentualne komplikacje omawiane są z lekarzem. Szanse na pojawienie się ich są bliskie zeru. Potencjalne powikłania mogą wystąpić na skutek przeprowadzenia zabiegu pobrania komórek np. krwotok. Ale po to bardzo szczegółowo badamy nasze potencjalne dawczynie, żeby zapewnić im jak największe bezpieczeństwo.

Na przykład kandydatki, które mogą mieć skłonność do krwotoku, będącego najczęściej efektem problemów z krzepnięciem krwi, nie są kwalifikowane. W naszej klinice nigdy u żadnej z dawczyń krwotok nie wystąpił. Problem, z którym realnie możemy się zmierzyć to zespół hiperstymulacji jajników. To powikłanie może się pojawić, jeśli ciało pacjentki odpowie nadmiernie na stymulację hormonalną. Wtedy pojawia się nadmiernie duża liczba pęcherzyków jajowych, co wiąże się z bólem, postawaniem w jamie brzusznej płynu. Jednak dysponujemy tyloma sposobami zapobiegania hiperstymulacji jajników, że takie problem u nas jeszcze nie wystąpił.

Patrycja Rozmus, położna, koordynatorka dawstwa komórek jajowych i nasienia. W INVICTA od 2016 r. Ukończyła studia licencjackie i magisterskie na kierunku położnictwo, specjalizacja pielęgniarstwo rodzinne dla położnych, a także liczne kursy m.in.: resuscytacji krążeniowo-oddechowej dorosłego i noworodka, badania fizykalnego, certyfikat FMF z zakresu badań prenatalnych I trymestru.

Komentarze (24)