Komu smakuje zemsta?
Lokalizator GPS – 250 dolarów, aparat fotograficzny – 1600 dolarów. Przyłapanie mojego niewiernego męża na gorącym uczynku i wykupienie tego billboardu za pieniądze z lokaty oszczędnościowej – bezcenne”. Choć ten tekst brzmi jak treść popularnej reklamy, ta historia zdarzyła się naprawdę. Jennifer z Greensboro w Północnej Karolinie od kilku tygodni wiedziała, że jej mąż ma romans z sekretarką, Jessicą. Zamiast zrobić mu awanturę przy sąsiadach, chciała zawstydzić go przed całym miastem.
"Lokalizator GPS – 250 dolarów, aparat fotograficzny – 1600 dolarów. Przyłapanie mojego niewiernego męża na gorącym uczynku i wykupienie tego billboardu za pieniądze z lokaty oszczędnościowej – bezcenne”. Choć ten tekst brzmi jak treść popularnej reklamy, ta historia zdarzyła się naprawdę. Jennifer z Greensboro w Północnej Karolinie od kilku tygodni wiedziała, że jej mąż ma romans z sekretarką, Jessicą. Zamiast zrobić mu awanturę przy sąsiadach, chciała zawstydzić go przed całym miastem.
Wielki billboard, który zobaczył zdumiony Michael w drodze do pracy, sprawił, że o jego zdradzie dowiedziało się całe Greensboro. O zemście zaplanowanej na zimno napisał lokalny dziennik, relację nadały wiadomości, a potem wieść o wiarołomnym mężu i jego pomysłowej żonie poszła w świat. „Michael, powiedz Jessice, że się wprowadzasz”, głosił dopisek na billboardzie, a wielkie żółte litery na jaskrawym czerwonym tle wryły się w pamięć Michaela bardziej niż litera "A" wypalana wieki temu wiarołomnym żonom.
Zemsta smakuje najlepiej na zimno. Wiedziała to już Ivana Trump, która pozbawiwszy swego byłego męża, Donalda Trumpa, lwiej części majątku, namawiała zdradzone przez mężów żony: „Nie wpadaj we wściekłość, lepiej wpadnij do jego banku”. Popularne magazyny dla kobiet też doradzają chłód i opanowanie. Swoje poradniki, w jaki sposób odegrać się na niewiernym partnerze opublikowały m.in. „Cosmoplitan”, „Glamour” i „She”. Po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową frazy: „Jak zemścić się za zdradę”, wyskakują kolejne strony, doradzające, jak kreatywnie dać w kość zdradzającemu. Co ciekawe, większość tych stron to porady dla kobiet: najwidoczniej to panie częściej szukają w sieci sposobu na zemstę.
Opcji na zemstę jest wiele: można zahakować konto partnera na Facebooku, wciągnąć niewiernego partnera do klubu wysyłkowego, zaprenumerować na jego nazwisko (i opłacić z jego konta z góry na rok) niewygodne przesyłki, np. środek odrobaczający. Są fanki wandalizmu, które radzą: „Zrób to samo z jego rzeczami, co on zrobił z twoim sercem”, amatorki niszczenia opinii w pracy i wśród znajomych oraz takie panie, które chęć bawienia się zemstą traktują jak perwersyjną grę z ofiarą.
Przy niektórych barwnych opisach zdradzonych partnerek to, co zrobiła Samatha Jones z „Seksu w wielkim mieście” (oklejając podobiznami swego chłopaka jego ulicę z opisem, iż jest on podłym zdrajcą i kłamcą) wydaje się całkiem niewinną igraszką. Dziewczyna fana baseballowej drużyny Packers zabrała mu bilety na ważny mecz ulubionej drużyny i podczas telewizyjnej transmisji zaprezentowała na trybunach sporych rozmiarów plakat z napisem „Mój niewierny chłopak ogląda teraz mecz, siedząc na kanapie. Komu jest teraz głupio?”. Mecz Packersów był lokalnym wydarzeniem, ale pomysłowa dziewczyna – stała się globalnym newsem.
Czy zemsta na niewiernym parterze rzeczywiście smakuje najlepiej, jeśli jest zaplanowana i przemyślana w najdrobniejszym szczególe? Doktor Mario Gollwitzer, psycholog z Uniwersytetu w Marburgu, badający społeczne uwarunkowania zdrady, jest sceptyczny i uważa, że planowana długo zemsta wcale nie smakuje słodko. Co gorsze: wcale nie przynosi nam oczekiwanego ukojenia. O wiele lepiej bawimy się, planując całą akcję niż po jej dokonaniu. Pustka w sercu i chaos w głowie jest taki sam, jak wtedy, gdy widzieliśmy się o zdradzie partnera. Czy psycholog szukałby wyrafinowanej zemsty, gdyby się dowiedział, że jego żona go zdradza? „Tak, ale w planowaniu określiłbym granice, za które nie mogę się posunąć. Akty wandalizmu np. nigdy nie są opłacalne”
Jak potoczyła się historia z Jennifer, która postanowiła ukarać męża za niewierność – nie wiadomo. Greensboro to nieduże miasto, a sensacja taka jak historia z billboardem nie zdarza się często. Historia posłużyła kilku lokalnym firmom za reklamę swoich usług i wkrótce całe Greensboro usiane zostało podobnymi billboardami „Michael, Zadzwoń po kwiaty z dostawą do domu 895-09-09”, albo „Jennifer i wszystkie rozwódki zapraszamy na kieliszek wina. Restauracja Yoman”. I kto powiedział, że zdrada się nie opłaca?
(alp/mtr), kobieta.wp.pl
< br>