Koniec wycieczek do McDonalda. Rodzice zabrali głos
Ministerstwo Zdrowia stanęło na straży dziecięcej diety. Zamierza wprowadzić oficjalny zakaz zabierania uczniów do McDonalda podczas wycieczek szkolnych. Dla wielu dzieci to odebranie im ulubionej atrakcji. Dla rodziców zbędna fanaberia. Jednak nie dla wszystkich.
24.05.2019 | aktual.: 24.05.2019 17:09
Zakaz wjazdu
21 maja w sieci zawrzało. Ministerstwo Zdrowia skierowało do resortu edukacji pismo, w którym żąda zakazu zabierania uczniów do barów szybkiej obsługi. W oficjalnym dokumencie czytamy: "produkty typu fast food, a także wyjścia do tego typu restauracji, nie mogą stanowić formy nagrody dla dziecka i towarzyszyć celebracji wspólnych uroczystości".
Informacja w wielu z nas wzbudziła piękne wspomnienia z czasów szkolnych, kiedy to wizyta w McDonaldzie była jedną z największych atrakcji. Często już na początku wyjazdu planowało się, co zamówimy w "restauracji pod złotymi łukami". Właśnie tej frajdy politycy chcą zabronić dzieciom. Co na to ich rodzice?
Jeden rodzic powie tak...
Marzena z Grudziądza, mama dwóch synów w wieku szkolnym uważa, że ten zakaz to absurd. – Większość dzieci tak rzadko jada w McDonaldzie, że jest to dla nich dodatkowa atrakcja i z tego powodu bardzo się cieszą. U nas w szkole trwała debata, gdzie dzieci powinny zjeść posiłek w drodze powrotnej z wycieczki. Większość rodziców głosowała na McDonalda ze względu na to, że jest to sieciówka i zachowane są w niej pewne standardy żywienia. Zatrzymywanie się w przydrożnych barach wydawało nam się zbyt ryzykowne, a zamawianie posiłku w restauracji zbyt drogie – mówi nam oburzona kobieta.
Zobacz też: Zupa z resztek i domowe grzanki. Nie marnuj jedzenia
- Oburzają się ci rodzice, którzy co tydzień zabierają dzieci do McDonalda, a nie ci, dla których dzieci taka wyprawa jest przygodą i świetną zabawą. To, że maluch zje hamburgera raz na pół roku, nie zrobi jego organizmowi wielkiej krzywdy – dodaje Marzena.
...drugi rodzic powie nie
Zupełnie nie zgadza się z nią Przemek, tata dwóch córek. – Ostatnio wracałem z dziewczynkami z Mazur i przez całą drogę słyszałem: "tato, a skręcimy do McDonalda?" Mówiłem im, że ze mną do fast foodów się nie jeździ, bo wolę zabrać je do małej restauracji, oferującej zdrowe i domowe jedzenie, związane z regionem, który odwiedzamy. Szkolne wycieczki wykształciły w nich wzorzec, że każdy powrót z wyjazdu łączy się z wizytą w McDonaldzie. Uważam, że powinniśmy pokazywać naszym dzieciom bardziej różnorodne wybory – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Przemek uważa również, że McDonald's nie powinien stanowić zjawiska kulturowego. Jego zdaniem uczenie dzieci, że wyjście do fast foodu to nagroda i obowiązkowy punkt udanej wycieczki, szkodzi ich przyszłym nawykom żywieniowym.
O to, czy okazjonalna wycieczka do baru szybkiej obsługi faktycznie może wpłynąć z dużym stopniu na zdrowie naszego dziecka, zapytaliśmy dietetyczkę, Annę Karwańską.
"Najpierw nauka, później zakazy"
– Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Wyjście z dzieckiem do McDonalda lub jakiegokolwiek innego fast foodu raz na kilka miesięcy nie sprawi, że z dnia na dzień stanie się otyłe. Ważne, żeby uświadomić dziecku, że to jedzenie nie jest najlepszej jakości i nie powinno się jeść go regularnie – tłumaczy ekspertka.
Specjalistka twierdzi, że kategoryczne zakazywanie dziecku zjedzenia frytek czy hamburgera, kiedy jego koledzy się nimi zajadają, wywoła efekt odwrotny od zamierzonego. – Wywoła to tylko bunt i jedzenie niezdrowych rzeczy w tajemnicy przed nami. Tego już nie będziemy umieli kontrolować – dodaje Karwańska. – Najpierw wyjaśnianie i nauka, później ewentualne zakazy – podsumowuje.
Nauczycielskie starania na marne
Jagoda jest nauczycielką w jednej z lubelskich podstawówek. Przynajmniej raz na 3-4 miesiące jedzie z klasą, którą wychowuje, na wycieczkę. Większość z nich kończy się wizytą w fast foodzie. – Dla dzieciaków to jest obowiązkowy punkt. Bywa tak, że zamiast skupić się na głównej atrakcji wyjazdu, one już odliczają minuty do odwiedzin w McDonaldzie. Uważam, że to nie jest dobre – mówi.
Pedagożka nie ma jednak nic przeciwko samemu jedzeniu w fast foodzie raz na jakiś czas. Chodzi tylko o atmosferę, jaka jest wokół tego zbudowana. – Równie dobrze moglibyśmy zrobić wycieczkę tylko do McDonalda. Dzieci byłyby tak samo zadowolone. Kiedy człowiek stara się pokazać im coś wartościowego, a ich interesuje tylko bar szybkiej obsługi, ręce opadają. Po co w takim razie w ogóle szukać jakichś ciekawych miejsc? – skarży się Jagoda.
Otyłość od jednego burgera
Centrala McDonald's w Polsce tłumaczy, że decyzja Ministerstwa Zdrowia będzie dla sieci krzywdząca. Jednocześnie McDonald's podkreśla, że od kilku lat zmienia menu dla dzieci, tak by zawierało owoce, warzywa, wodę, czy niskotłuszczowe produkty mleczne. Tak, by każde dziecko mogło zjeść wartościowy posiłek.
W internecie pojawiły się dziesiątki komentarzy dotyczących nowego zakazu. Zdania są mocno podzielone. Część rodziców stanowczo zgadza się z rządową regulacją, tłumacząc swoje zdanie walką z falą otyłości wśród polskich dzieci. Z drugiej strony barykady stoją rodzice, którzy uważają, ze zakaz odwiedzin w McDonaldzie nie tylko nie zniweluje problemu z odżywianiem maluchów, a tylko odbierze im radość ze wspólnego posiłku z kolegami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl