Kontrowersyjny plakat na temat in vitro. 23‑letnia Konstancja urodziła się dzięki tej metodzie i zwraca się do Kai Godek
Fundacja "Życie i Rodzina" przygotowała plakat, z którego wynika, że in vitro to "produkcja dzieci metodą weterynaryjną, handel dziećmi, wielokrotna aborcja, mrożenie dzieci na lata, wielka kasa dla klinik". Konstancja żyje dzięki tej metodzie i nie może pojąć, dlaczego ktoś próbuje wmówić, że jest wynaturzeniem.
09.02.2021 13:38
Szczeciński oddział Ogólnopolskiego Strajku Kobiet przekazał do mediów wiadomość, że fundacja miałaby szykować się do wielkiej billboardowej kampanii i chcąc temu zapobiec, zwrócił się publicznie do firm outdoorowych, aby nie przyjmowały zleceń.
Fundacja "Życie i Rodzina" wyjaśniła w rozmowie z WP Kobieta, że "nie informowała o żadnych tego typu planach", ale wzór plakatu należy do nich. - Faktycznie jest naszego autorstwa i był używany podczas lokalnej akcji rok temu. Z satysfakcją jednak przyjmujemy, że środowisko aborcjonistów głośno werbalizuje swoje największe lęki - mówi Krzysztof Kasprzak, członek zarządu.
Później głos zabrała sama Kaja Godek, która z nieukrywaną radością wyśmiała obawy przedstawicielek Strajku Kobiet. Jednak nie wszyscy zareagowali na tamte słowa w podobny sposób jak sami przedstawiciele fundacji. 23-letnia Konstancja, która żyje dzięki in vitro, przyznaje, że ogarnął ją strach.
Klaudia Stabach, WP Kobieta: Fundacja "Życie i Rodzina" twierdzi, że in vitro to m.in. produkcja dzieci metodą weterynaryjną i wielokrotna aborcja. Jak się z tym czujesz?
Konstancja, autorka bloga "Nieumienie w życie", rysowniczka. To nie pierwszy raz, kiedy widzę bądź słyszę tego typu wypowiedzi atakujące in vitro. Spotykam się z nimi i odpowiadam na nie od lat i zawsze uważałam się za osobę uodpornioną. Jednak kiedy wyobraziłam sobie, że w całej Polsce mogłyby pojawić się billboardy głoszące, że jestem wyprodukowana, nienaturalna, a moje poczęcie to patologia, poczułam się źle. Po raz pierwszy od lat dotknęła mnie wypowiedź o in vitro. I ogarnął mnie strach.
Kaja Godek opublikowała później wpis, w którym zaprzecza, że planuje kampanię outdoorową i wyśmiewa to, że ta pogłoska przestraszyła osoby o lewicowych poglądach. A ja nie wiem, z czego tu się śmiać. Z mojego realnego lęku? Z tego, że bałam się, że ta kampania cofnie dyskusję o in vitro w Polsce o wiele lat? Że ponownie zaszczepione zostaną mity i stereotypy, a dzieci in vitro znowu będą poniżane? Nawet nie chcę wyobrażać sobie, co poczułoby dziecko, które wie, że żyje dzięki in vitro, ale nie spotkało się nigdy z podobnymi tekstami, a teraz doświadczyłoby hejtu i dyskryminacji na wielką skalę. Ze świadomością, że jest to głos państwa, w którym żyje.
Boję się, że ta kampania cofnie dyskusję o in vitro w Polsce o wiele lat, że ponownie zaszczepione zostaną mity i stereotypy, a dzieci in vitro znowu będą poniżane. Nawet nie chcę wyobrażać sobie, co poczuje dziecko, które wie, że żyje dzięki in vitro, ale nie spotkało się nigdy z podobnymi tekstami, a teraz doświadczy hejtu i dyskryminacji na wielką skalę. Ze świadomością, że jest to głos państwa, w którym żyje.
Czy Ty w dzieciństwie słyszałaś krzywdzące słowa na swój temat?
Może nie bezpośrednio na mój temat, bo umiejętnie dobieram znajomych, ale docierały do mnie liczne wypowiedzi publicznych osób na temat in vitro. I to było bolesne, bo taka przemoc słowna po prostu boli.
Czy coś z tego utkwiło Ci w pamięci do dziś?
Myślę, że do końca życia zapamiętam słowa biskupa Pieronka, który stwierdził, że pierwowzorem in vitro jest monstrum Frankensteina. Tomasz Terlikowski również nas nie oszczędzał, mówiąc: "In vitro jest jak gwałt. Trzeba szanować dzieci, ale potępiać metodę poczęcia". To ponury żart, szanować rzekomo dzieci, mówiąc im, że ich rodzice to gwałciciele lub mordercy.
Rozmawiałaś o tym z rodzicami?
Tak, często. Dlatego było mi tak łatwo zrozumieć, że ideologiczne ataki przeciwników in vitro to nic innego jak kłamstwa i manipulacje, wynikające z niewiedzy, a częściej ze złej woli. Dzięki temu uodporniłam się na nie i już prawie mnie nie ruszają. Mam to szczęście, że w moim domu nigdy nie robiono tabu z tego, w jaki sposób przyszłam na świat.
Ile miałaś lat, gdy się o tym dowiedziałaś?
Mam wrażenie, że wiem to od zawsze. Nigdy nie nastąpił moment wyjawienia prawdy, odkąd cokolwiek rozumiałam, wiedziałam to. Jak większość małych dzieci dopytywałam, skąd się wzięłam. Rodzice tłumaczyli, że bardzo chcieli mnie mieć, ale długo nie mogli, dlatego pomogli im lekarze i in vitro. I że in vitro to nie żadne czary-mary, ale technika medyczna. Metoda leczenia jak wiele innych, które nie wywołują żadnych emocji.
Nie dziwiło Cię to?
A dlaczego miałoby? Dla mnie to był - i nadal jest - dowód, że rodzice mnie kochają.
Tymczasem Kaja Godek stwierdziła, że in vitro to patologia i powinna być całkowicie zabroniona.
Kaja Godek od wielu lat mówi mnóstwo bzdur, szkoda, że media traktują ją nadmiernie serio. To osoba, która, moim zdaniem, sieje nienawiść. Odwraca sens słów. Kobietom, które nie chcą dzieci, każe przymusowo rodzić, a parom marzącym o dziecku odbiera możliwość leczenia niepłodności. Broni rzekomo "rodziny" piętnując rodziny z dziećmi in vitro. Niby broni dzieci, ale odmawia im człowieczeństwa. Naznacza dzieci in vitro, wmawiając innym, że polscy obywatele, którzy żyją dzięki metodzie in vitro to inni, obcy, nie do końca naturalni. Wykluczenie za pomocą języka jest bardzo charakterystyczną cechą ludzi o skłonnościach autorytarnych, gotowych na przemoc.
Trudno pojąć, w jaki sposób ktoś, kto blokuje parom możliwość posiadania upragnionego dziecka, może uważać się za obrońcę życia. Niepłodność to dla wielu ludzi tragedia - w końcu potrzeba posiadania dzieci jest bardzo naturalna, a i nasza kultura bardzo lansuje rodzinę, przedstawiając ją jako idealną drogę życiową. Brak dzieci uważa się za prawdziwy dramat, rozbijający związek i niszczący życie. I wiele osób naprawdę tak czuje.
Tymczasem niepłodność jest coraz poważniejszym polskim problemem, dotykając już jedną na pięć par. Nie rozumiem dlaczego, gdy dzietność w Polsce jest na niskim poziomie, a w 2020 mieliśmy rekordową liczbę zgonów, fundamentaliści religijni robią wszystko, żeby zablokować jedyną skuteczną metodę leczenia niepłodności. I dlaczego wydają zakaz aborcji z przyczyn embriopatologicznych, co sprawi, że wiele kobiet po prostu nie zdecyduje się na ciążę ze strachu.
Co powiedziałabyś Kai Godek dzisiaj?
Że poszerza w Polsce przestrzeń zła. I że historia uczy, iż podobnych jej prześladowców w końcu dosięga sprawiedliwość. Dziś Kai Godek może się zdawać, że triumfuje, ale nikt, kto w XXI wieku niszczy prawa człowieka, w tym prawa kobiet, nie może liczyć na bezkarność.
Może przeciwnicy in vitro powinni porozmawiać z takimi osobami jak Ty? Może to udowodniłoby im, że jesteś takim samym człowiekiem, jak oni?
Sama myśl, że ktoś ma przed kimś innym udowadniać swoje człowieczeństwo, jest haniebna. To, że od kilku dziesięcioleci obywateli Rzeczpospolitej Polskiej, poczętych metodą in vitro, zmusza się do deklarowania: "Jestem takim samym człowiekiem, jak osoby poczęte naturalnie", świadczy o tym, w jak dzikim środowisku duchowym zanurzona jest dziś nasza ojczyzna.
Jestem Polką, mieszkam tu całe życie. I jestem patriotką, choć mój patriotyzm jest odmienny od tego agresywnego, lansowanego przez nacjonalistów. Mój patriotyzm to miłość do kultury, która czyni naszą polską tożsamość, do polskiej literatury i sztuki. Noszę moją polskość w sercu i chcę tu mieszkać, i być tu szczęśliwa, tymczasem coraz częściej odmawia mi się prawa do nazywania się Polką (bo np. wspieram Strajk Kobiet) i czucia się pełnoprawnym obywatelem RP, a nawet człowiekiem. Tego typu wykluczenia stosują ludzie pokroju Kai Godek. To niegodziwe.
Co sądzisz o wczorajszym wpisie Kai Godek?
Ten wpis, teoretycznie zawierający informację, która powinna mnie uspokoić, przeraził mnie jeszcze bardziej. Kaja Godek, zapewnia, że żadnej kampanii outdoorowej nie planuje, jednocześnie wyrażając radość, że udało jej się wywołać w ludziach lęk. Może i nie powinna mnie dziwić tak daleko posunięta podłość z jej strony, w końcu nie spodziewam się po niej niczego ponadto… Ale jednak po przeczytaniu tego wpisu zupełnie mnie zatkało. Kaja Godek nazywa w tym wpisie in vitro „sztucznym rozrodem ludzi” oraz kłamie, że zawarte na grafice fundacji „Życie i rodzina” informacje są faktami, podczas gdy każda z nich to kłamstwo, stosuje stygmatyzację i manipulację… A jednak najbardziej uderzająca jest jej duma z pogardy dla innych ludzi.
Mam wrażenie, że Kaja Godek szczerze cieszy się z własnego okrucieństwa. Ten wpis pokazał, że zdaje sobie sprawę z tego, że jest okrutna i że nosi to okrucieństwo z dumą, niczym odznaczenie. I że nie cofnie się przed niczym, żeby swoją perwersyjną potrzebę znęcania się nad innymi kobietami posuwać coraz dalej. Jej oszalała radość z tego, że wywołała w kimś strach o siebie czy o swoje dzieci jeszcze bardziej pokazuje, że Kai Godek nie zależy na ochronie nikogo i niczego, a jedynie na sianiu chaosu, strachu i sięganiu po coraz większą władzę, niezależnie od tego, czyje trupy musiałaby na tej drodze podeptać.
Metoda in vitro została opracowana 42 lata temu. Dzięki niej na świecie urodziło się ponad 8 milionów ludzi. W Polsce pierwsze dziecko z in vitro przyszło na świat w 1987 roku. Metoda cieszyła się największą popularnością w latach 2013-2019, gdy zabieg był refundowany przez NFZ i doprowadził do poczęcia ponad 22 tysięcy dzieci.