Ich przodkami są koturny z antycznej Grecji, obuwie, dzięki któremu aktorzy byli lepiej widoczni na scenie. Wysokość butów podkreślała znaczenie teatralnej postaci– im wyższa była podeszwa, tym większą rolę odgrywał w sztuce bohater. Od tamtych czasów masywne buty były nieodłącznie kojarzone z wizerunkiem silnych osobowości, charyzmatycznych artystów i osób o wysokim statusie społecznym. Poznajcie historię najbardziej ekstremalnego obuwia, które silnie zaznaczyło swoją obecność w świecie mody.
W XV wieku we Włoszech w modzie damskiej pojawiły się buty zwane chopines, albo zaccoli. Co ciekawe, ówczesny obuwniczy trend znalazł się w kobiecej garderobie bynajmniej nie ze względów estetycznych, tylko z praktycznej potrzeby. Otóż modne obuwie chroniło panie przed nurzaniem się w błocie i fekaliach, które płynęły po miejskich ulicach. Im wyższy był status społeczny damy, tym wyższe mogła nosić buty. Podeszwa w tym topornym obuwiu przybierała kształt wysokiego koturnu, wysuniętego do przodu grubego obcasa, bądź dwóch obcasów pod palcami i pod piętą. Popularne głównie w Wenecji chopines potrafiły osiągać wysokość nawet 50 cm, a ich noszenie już na pierwszy rzut oka kojarzyło się z ryzykiem bolesnego upadku.
Dla bezpieczeństwa wystrojone w modne buty damy zabierały ze sobą na spacer dwie służące, które miały asekurować je przed upadkiem. Wydłużające sylwetkę i z założenia dodające atrakcyjności chopines stały się również obuwiem uwielbianym przez weneckie kurtyzany.
ZOBACZ TAKŻE:
Rewolucje lat 30.
W XX wieku platformy wróciły do łask w latach 30. Uwagę zapomnianemu obuwiu poświęcili mistrzowie sztuki szewskiej – Andre Perugia, Roger Vivier, David Evins i Salvatore Ferragamo, projektanci, którzy regularnie współpracowali z największymi gwiazdami Hollywood.
Dzięki ich rewolucyjnym pomysłom, masywne i toporne obuwie z przeszłości nabrało lekkości i elegancji. Jednym z najbardziej znanych modeli platform końca lat 30. są słynne buty Andre Perugii z ciemnoczerwonego weluru na mocno wyprofilowanej złotej platformie z korka.
Nie wszyscy podchodzili do nowego wynalazku z wielkim entuzjazmem. Kiedy we wczesnych latach 30. Roger Vivier przesłał swój projekt do Hermana Delmana, producenta z Nowego Jorku, otrzymał odpowiedź, że „amerykańskie kobiety nigdy nie założą czegoś tak topornego”. Co ciekawe, potentat szybko zmienił zdanie, bo już pod koniec tamtej dekady jego fabryki produkowały tygodniowo około 2500 par platform.
Z czasem tego rodzaju projektów powstawało coraz więcej, a platformy zostały ogłoszone prawdziwym hitem mody końca lat 30.
- To nie grzech nazywać buty niezdarnymi, w dzisiejszych czasach to komplement. Jeśli do tej pory nie nosiłaś platform czy koturn, spraw sobie taką parę na jesień, by podkreślić swój mocny wizerunek – pisał magazyn „Vogue” w październiku 1938 roku.
Tęczowe platformy Judy Garland
Szczytem ekstrawagancji były wówczas projekty Salvatore Ferragamo, włoskiego twórcy, który w 1914 roku wyjechał z ojczyzny do Bostonu, a wkrótce potem nawiązał pracę z największymi gwiazdami Hollywood. Od lat 20. aż do 50. Ferragamo wyznaczał najnowsze trendy w branży obuwniczej, a w swoich projektach wykorzystywał szereg innowacyjnych surowców. Przetwarzał celofan, rybią skórkę i łyko, stworzył również obcas klinowy z korka , który w latach 40. stał się podstawową formą obuwia.
Jednym z najbardziej ikonicznych modeli jego autorstwa były platformy o nazwie Rainbow, stworzone specjalnie dla aktorki Judy Garland. Uwagę zwracała na siebie charakterystyczna korkowa podeszwa powleczona wielokolorowym welurem oraz złote paski z cielęcej skóry.
Platformy Carmen Mirandy
Do spopularyzowania trendu w latach 40. przyczyniła się m.in. pochodząca z Brazylii piosenkarka, tancerka i aktorka – Carmen Miranda. Gwiazda estrady określana mianem „brazylijskiej seksbomby” była znana ze swojej słabości do platform Teda Savala. Biorąc pod uwagę, że artystka liczyła zaledwie 152 cm wzrostu, Miranda zebrała całkiem pokaźną kolekcję ekstremalnie wysokich butów, z którymi praktycznie się nie rozstawała. Jej wizerunek z oryginalnym nakryciem głowy, przypominającym kosz owoców, oraz masywnymi platformami był na tyle charakterystyczny, że szybko doczekał się licznych parodii. Oryginalna stylizacja aktorki pojawiała się m.in. w kreskówkach o Króliku Bugsie.
Co więcej, słynne buty Brazylijki budziły tyle kontrowersji, że opowiadano o nich wiele nieprawdziwych historii, m.in. o tym, że uzależniona od amfetaminy i barbituranów artystka przemycała różnego rodzaju proszki w swoich platformach (o tym pisano w kontrowersyjnej książce „Hollywood Babylon”).
Dziś Carman Miranda to postać, w którą często wcielają się drag queens podczas swoich występów.
Era glam rocka
Po kilku dekadach nieobecności platformy wróciły na pierwszy plan w latach 70. W 1971 roku o „monstrualnych butach na podeszwie podobnej do maczugi” pisał magazyn „The Sunday Times”. W tym czasie charakterystyczne obuwie zdominowało również muzyczną scenę i stało się nieodłączną częścią wizerunku takich artystów jak David Bowie, Elton John czy zespół KISS. Ekstrawaganckie, kolorowe i bardzo wysokie buty idealnie wpisywały się w charakter androgynicznej i krzykliwej mody ery glam rocka.
Odlotowa moda z kina blackxplotiation
Niebotycznie wysokie platformy świetnie odnalazły się również na scenie disco. W dobie coraz większej popularności tego rodzaju obuwia, na rynku zaczęło pojawiać się coraz więcej firm wyspecjalizowanych w ich produkcji – Candies, Master John czy Cherokee.
Platformy stały się również nieodłącznym elementem stylu Afroamerykanów z filmów blackxploitation, gatunku filmowego poświęconego kulturze czarnoskórych. Bohaterowie takich produkcji jak „Shaft” (1971) w reżyserii Gordona Parksa czy „Odlot” (1972) autorstwa jego syna, Gordona Parksa Jr. byli kojarzeni z modą na wysokie platformy, dzwony, długie płaszcze, dopasowane T-shirty i ciężką biżuterię (nieprzypadkowo ich styl określano mianem „odlotowego”, od tytułu filmu Parksa – przyp.red.).
Charakterystyczny wizerunek przylgnął do aktorów i twórców nie tylko na ekranie. Isaac Hayes, twórca ścieżki dźwiękowej do filmu „Shaft”, miał ponoć w swojej pokaźnej kolekcji aż 27 par botfortów na platformach.
Od Lady Miss Kier do Spice Girls
Kolejny wielki triumf platform nastąpił w latach 90., a do jego popularności również przyczynili się muzyczni artyści. Powrót ekstrawaganckiej mody zapowiadał debiutancki album grupy Deee-Lite – „World Clique”, który ukazał się w 1990 roku. Na okładce płyty pojawiła się ówczesna ikona stylu, wokalistka zespołu Lady Miss Kier, która miała na sobie pomarańczowe platformy z obcasem w kształcie piramidy autorstwa Johna Fluevoga. Wkrótce kultowy model obuwia o nazwie Munster pokochała również Madonna (artystka nosiła je m.in. w filmie „W łóżku z Madonną” – przyp.red.).
Obok platform, równie wielką popularnością cieszyły się ich „siostry”, a mianowicie buty na koturnach, kojarzone m.in. z wizerunkiem dziewcząt z brytyjskiego zespołu Spice Girls czy też z entuzjastami muzycznych imprez takich jak słynny festiwal Love Parade.
„Portrety” Vivienne Westwood
Ekstremalnie wysokie buty były lansowane nie tylko na scenie muzycznej, ale również na wybiegach u największych projektantów. Propagatorką tego rodzaju obuwia została Vivienne Westwood, której kolekcja „Portraits” z 1990 roku na stałe zapisała się w kartach historii mody. Na wybiegu pojawiły się modelki wystylizowane na wzór dam z rokokowych obrazów Watteau i Fragonarda. W ekstrawaganckich stylizacjach, obok gorsetów z reprodukcjami obrazów, aksamitek na szyi i pereł, pojawiły się platformy z czarnej lakierowanej skóry i brązowego zamszu (innowacyjny okazał się kształt podeszwy, z cholewką i obcasem połączonymi w jedną całość).
Platformy Karla Lagerfelda
Dwa lata później nieco skromniejsze platformy zaprezentował na wybiegu Karl Lagerfeld przy okazji premiery swojej najnowszej kolekcji Chanel. Buty spotkały się z tak pozytywnym odbiorem, że doczekały się nawet peanu na swoją cześć w artykule Williama Grimesa dla pisma „New York Times”.
- Te buty są pełne paradoksów. Przeinaczają ideę sandałów zrodzonych ze słońca i powietrza, a tu nagle zaprzęgniętych w służbę nocy – pisał dziennikarz.
Zabójcza moda
Nie od dziś wiadomo, że aby sprostać wyzwaniu bycia modną i piękną, czasem trzeba być zdolną do największych poświęceń. O tym, z jak wielkim ryzykiem wiąże się noszenie niebotycznie wysokich platform, z pewnością przekonała się już niejedna kobieta.
Odpowiednio wyprofilowana podeszwa sprawia, że tego rodzaju obuwie jest znacznie wygodniejsze niż klasyczne szpilki. Komfort okazuje się jednak pozorny. W przeciwieństwie do cienkich obcasów, w masywnych platformach można poruszać się znacznie szybciej. Minusem tego rodzaju obuwia jest jednak to, że nie czujemy w nim podłoża, przez co zwiększa się ryzyko bolesnego upadku.
O wadach i zaletach platform pisano w 1991 roku w magazynie „New York Times”:
- Dzięki platformom każda kobieta czuje się wyższa i szczuplejsza. Doskonale pasują zwłaszcza do długich wąskich spódnic, zmieniając proporcje całej sylwetki. Ale są to buty zdradliwe, wręcz potencjalnie niebezpieczne. Wystarczy jeden uraz palca, żeby trzeba było zamienić je na gips – ostrzegało popularne amerykańskie pismo.
O tym, że tego rodzaju przestrogi nie są bezpodstawne przekonała się m.in. modelka Naomi Campbell, która w 1993 roku zaliczyła spektakularny upadek w platformach na pokazie Vivienne Westwood. Sprawcami incydentu okazały się chabrowe buty Super Elevated Ghillie, których autorem jest projektant obuwia Patrick Cox.
„Power platforms”
W XXI wieku platformy doczekały się kolejnych wersji. Rewolucją okazały się „power platforms”, których popularność zaczęła się od sandałów Tribute marki Yves Saint Laurent. W przeciwieństwie do swoich poprzedników z lat 70. i 90. wyróżniają się cienkim i bardzo wysokim obcasem. Model nie traci swojej stabilności tylko dzięki grubej platformie z przodu.
Buty Armadillo
Kolejnym hitem na wybiegu stały się słynne buty Armadillo (ze względu na swój kształt nazwę wzięły od pancernika – przyp.red.), futurystyczne platformy z wiosenno-letniego pokazu 2010 Alexandra McQueena, promowane głównie przez ekscentryczną Lady Gagę. Czy są wygodne? Niestety, okazja do ich przetestowania jeszcze nam się nie nadarzyła.
Najnowsze trendy
Obecnie platformy królują wśród najnowszych trendów jesienno-zimowego sezonu 2016/17. Wszystko wskazuje na to, że staną się one również głównymi bohaterami wiosenno-letniego sezonu 2017. Na wybiegach promują je obecnie takie marki jak Gucci czy Marc Jacobs.
Na zdjęciu: (od lewej) Gucci, Marc Jacobs - kolekcje na sezon wiosna-lato 2017
Korzystałam m.in. z książek: "Buty. 60 najsłynniejszych modeli" Caroline Cox oraz "Historia mody XX wieku" Gertrud Lehnert