Krzyczą, kopią w fotel i płaczą. Dzieci w samolocie dla wielu są nie do zniesienia
Patrycja od 9 lat jest stewardesą. Najczęściej słyszy od pasażerów prośby o uciszenie płaczącego dziecka. Anita należy do osób, które takie prośby zgłaszają. Wszystko przez ostatnią podróż. Wojna o dzieci w samolotach trwa. Tylko kto ją wygra?
28.06.2019 | aktual.: 28.06.2019 21:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Wolałabym siedzieć obok zwierzęcia"
Kilka tygodni temu w sieci burzę wywołał wpis indonezyjskiej modelki Angeli Gilshi Panarii. Opublikowała ona w mediach społecznościowych wpis, w którym żaliła się na niemowlę płaczące w samolocie. "Wolałabym siedzieć koło zwierzęcia niż koło dziecka" - stwierdziła 24-latka, którą na Instagramie obserwuje 1,9 miliona osób. I chociaż celebrytka szybko usunęła wpis i przeprosiła za swoje słowa, wiele osób zgadza się z jej kontrowersyjną opinią.
"Nie zmuszę go, żeby przestało płakać"
- Nie ma lotu z dziećmi na pokładzie, podczas którego ktoś nie narzekałby na hałasy albo wiercenie się maluchów. Nie wiedzieć czemu, dzieci wywołują w naszych pasażerach najgorsze instynkty – mówi Patrycja, stewardesa w zawodzie od 9 lat. 32-latka pracowała dla 3 różnych linii lotniczych, obecnie obsługuje jedną z najbardziej luksusowych na świecie. Woli jednak nie zdradzać którą. Boi się kłopotów.
Zobacz też: Pomyliła drzwi w samolocie. Rzecznik skomentował zdarzenie
- W naszych samolotach mamy prostą politykę pierwszeństwa rodzin z dziećmi. Rodzice mogą usiąść tam, gdzie uznają za stosowne. Nie obowiązują ich rezerwacje. Większość wybiera ostatnie rzędy właśnie po to, żeby nie denerwować współpasażerów płaczem czy kopaniem fotela. Czasami to jednak za mało – tłumaczy Patrycja.
Stewardesa przyznaje, że prośba o upomnienie głośnego malucha to jedna z najczęstszych, jakie dostaje od podróżnych. – Mogę zwrócić uwagę mamie, że jej pociecha przeszkadza swoim zachowaniem pasażerom, ale to tylko dziecko. Nie zmuszę go, żeby przestało płakać i zaczęło być grzeczne – opowiada 32-latka.
Zobacz także
Uwaga! Niemowlak na pokładzie!
- Pamiętam taką sytuację. Na pokładzie mieliśmy matkę z kilkumiesięcznym niemowlakiem, którzy lecieli na konsultację lekarską do Stanów. Dziecko miało schorzenie genetyczne, którego nie leczy się w Polsce. Maluch bał się lotu i płakał praktycznie cały czas. Pozostali pasażerowie po kilku godzinach zaczynali już rzucać bluzgami w stronę matki dziecka. Tylko jak ona miała wyjaśnić choremu niemowlęciu, że ma być cicho? – zastanawia się Patrycja.
Krzyczący Brajanek
- To wszystko przez to bezstresowe wychowanie. Matki już w ogóle nie potrafią zapanować nad swoimi dzieciakami. Na wszystko im pozwalają. Jak Brajanek i Dżesika chcą sobie płakać i krzyczeć, to niech sobie pokrzyczą. A innym pasażerom więdną uszy. Nienawidzę tego – mówi Anita, która unika jak ognia podróżowania samolotami. Nie może znieść hałaśliwych współpasażerów. Zwłaszcza dzieci.
- Czy upilnowanie potomstwa aż tak przerasta współczesnych rodziców? Wystarczy odrobina dyscypliny i konsekwencji, i wszyscy byliby zadowoleni – dodaje kobieta.
Na pytanie, skąd taka niechęć do dzieci w samolocie, Anita wspomina swoją ostatnią podróż. – Lecieliśmy z Frankfrutu do Kataru. To był jakiś obłęd. Koło nas siedziała rodzinka: matka, ojciec i dwójka chłopców w wieku około siedmiu lat. Dzieciaki cały czas się darły. Oglądały jakiś film, oczywiście bez słuchawek, i cały czas albo do siebie krzyczały, albo wyły ze śmiechu. Na nasze prośby o spokój tylko wzruszały ramionami. A rodzice? W nosie to mieli. Niby coś tam pod nosem pogrozili, ale całą podróż albo spali, albo mieli twarze w telefonach – mówi poirytowana Anita.
Źródło migreny
Katusze z powodu dzieci na pokładzie przeżywa też Sebastian. – Bardzo źle znoszę loty. Mam migreny i kłopoty z oddychaniem. Z powodu mojej pracy czasami muszę to przecierpieć. Kiedy jednak w trakcie podróży dochodzą do tego wrzaski jakiegoś niegrzecznego dzieciaka, jest mi naprawdę trudno. To nie tak, że nie lubię dzieci. Nie lubię tylko tych, których rodzice nie nauczyli zachowywać się przy ludziach. Najlepszym rozwiązaniem byłyby strefy całkowicie wolne od dzieciaków – tłumaczy 34-letni przedsiębiorca.
No Kids Zone
Pomysł Sebastiana częściowo wchodzi już w życie. Niektóre linie lotnicze wprowadzają w swoim taryfach "No Kids Zone" na pokładach samolotów. Jest to strefa ciszy, w której mogą podróżować pasażerowie chcący odpocząć, przespać swój lot lub w spokoju popracować.
Wśród nich jest Air Asia X należąca do malezyjskich linii lotniczych. "No Kids Zone", jak przekonuje właściciel linii, to doskonałe rozwiązanie dla pasażerów nieznoszących wrzasków, krzyków, płaczu i innych roszczeń kilkulatków. Strefa obowiązuje od 2013 roku i dotyczy miejsc pomiędzy 7. a 14. rzędem. Ci, którzy kupią bilet w tym miejscu samolotu mogą być pewni, że dzieci, które nie ukończyły 12. roku życia nie znajdą się w ich najbliższym sąsiedztwie.
Również Malaysia Airlines na trasie Londyn - Kuala Lumpur wprowadziły zakaz wstępu na jeden z dwóch pokładów dla dzieci do lat 12. Oficjalnie linie deklarują, że chodzi im zarówno o komfort osób podróżujących bez dzieci, jak i samych maluchów.
Polskie linie lotnicze nie mają jeszcze w swojej ofercie tego rozwiązania. Zarówno linie budżetowe jak i państwowe są w całości dostępne dla podróżnych w każdym wieku. - W LOT istnieją dwie możliwości podróżowania dzieci. Pierwsza z nich to taka, kiedy dziecko podróżuje wspólnie z rodzicami lub innymi dorosłymi opiekunami. Druga opcja jest taka, że dziecko podróżuje samo, ale jest oddane pod opiekę linii lotniczych. Chęć skorzystania z takiej usługi należy zgłosić odpowiednio wcześniej. To szczególnie ważne w okresie wakacyjnym, kiedy rodzice lub opiekunowie dzieci chętnie korzystają z takiej możliwości - mówi nam Jakub Panek, ekspert do spraw PR w liniach lotniczych LOT.
- Ponadto w naszych Boeingach 787 Dreamliner istnieje możliwość zainstalowania kołyski dla niemowląt. Miejsca na kołyski znajdują się w pierwszym rzędzie siedzeń. Jeśli dziecko i osoby, z którymi leci, kupią bilety w jednej rezerwacji, to wtedy przydzielane są im automatycznie miejsca obok siebie oraz obok kołyski. Każdy pasażer jest dla nas ważny. Wierzymy, że dorośli pasażerowie, którzy znają zasady kultury podróżowania, będą wiedzieli, jak przekazać je swoim podopiecznym - dodaje Panek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl