Blisko ludziKsiądz Michał Legan spowiada na Pol'and'Rock. Często zdarza się, że robi to przed toi-toiami

Ksiądz Michał Legan spowiada na Pol'and'Rock. Często zdarza się, że robi to przed toi‑toiami

Ksiądz Michał Legan spowiada na Pol'and'Rock. Często zdarza się, że robi to przed toi-toiami
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Klaudia Stabach
02.08.2019 10:55, aktualizacja: 02.08.2019 11:54

Ojciec Legan na Przystanku Woodstock, dziś nazywanym Pol'and'Rock, będzie już siódmy raz. To właśnie tu według niego jest prawdziwy Kościół. Choć regularnie wyzywają go od pedofili, nie brakuje takich, którzy proszą go o rozgrzeszenie.

Klaudia Stabach, Wirtualna Polska: Czy na Woodstocku są konfesjonały?

Ojciec Michał Legan, Paulin: Ja spowiadam wszędzie gdzie się da. Potrafię zatrzymać się na środku pola i zacząć rozmowę. Bardzo często przed toi-toiami. Chociaż zapach mocno doskwiera, to tam wiele osób chce się wyspowiadać. Stojąc w długich kolejkach jest czas na refleksje.

Jak ludzie reagują na widok księdza?

Na początku sporo osób jest wrogo nastawionych. Patrzą na duchownych jak na intruzów, którzy przyszli ich nawracać. Jednak później przekonują się, że my nie przychodzimy z ogniem i mieczem, nie krzyczymy na nich, że są źli. Jest wręcz przeciwnie, podchodzimy z miłością.

Czuje się tam ksiądz bezpiecznie?

Miałem kilka nieprzyjemnych sytuacji. Raz chłopak próbował zedrzeć ze mnie habit, bo chciał wmówić innym, że jestem z sekty. Na szczęście szybko podbiegło kilka innych osób, które mnie obroniły. Ponadto regularnie jestem wyzywany od pedofili.

Co przekonało księdza, żeby zacząć tam jeździć?

Kilka lat temu przeżywałem w swoim życiu kapłańskim moment, w którym musiałem określić, jakiego Kościoła pragnę. Gdy pojechałem pierwszy raz na Woodstock, zrozumiałem, że właśnie tam jest Kościół, o jakim marzyłem. Tam nie księża ustalają zasady, ale uczestnicy. Jeśli zaczynasz mówić słowa, w których nie słychać prawdy, które są oderwane od rzeczywistości albo moralizujesz, to ten, który cię słucha odwraca się na pięcie i odchodzi.

Obraz
© Getty Images

Przytrafiła się księdzu przerwana spowiedź?

Kilka razy. Były sytuacje, gdy ktoś po wstępnej rozmowie postanowił wyspowiadać się, ale w trakcie odkrył, że nie jest gotowy na zmianę życia i przyjęcie ewangelii. To jest bardzo uczciwa sytuacja. Wolę, gdy człowiek stwierdza, że woli nadal grzeszyć niż gdy przytakuje mi, a chwilę później wraca do starych nawyków.

Kto prosi o spowiedź?

Często ludzie zdesperowani, których przytłacza życie lub osoby, które chwilę wcześniej doświadczyły czegoś złego. Wyrządzili komuś krzywdę, poczuli, że nie panują nad sobą lub sami zostali skrzywdzeni. Często są to tak drastyczne sytuacje, że natychmiast potrzebują pocieszenia i przychodzą do mnie nawet w środku nocy.

Jakie konkretnie to są sytuacje?

Przyszła do mnie młoda mężatka, która od wielu lat starała się o dziecko. Na Pol'and'Rock przyjechała bez męża. W trakcie imprezowania ktoś zaproponował jej narkotyki. Wzięła je, a później wylądowała w namiocie z czterema facetami. Gdy następnego dnia dotarło do niej, co się stało, koleżanki chciały dać jej tabletkę "dzień po", ale ona miała wątpliwości i szukała księdza, żeby zapytać, co powinna zrobić.

Obraz
© Getty Images

Co jej ksiądz odpowiedział?
Oczywiście nie mogłem poprzeć pomysłu. Rozmawialiśmy o sytuacji, w której człowiek staje nad przepaścią i każda decyzja jest trudna. Albo zaakceptuje, że może urodzić dziecko jednego z czterech obcych mężczyzn, albo do końca życia może zastanawiać się, czy nie usunęła dziecka. To są wielkie dylematy. Warto, aby w takich sytuacjach wspólnie się pomodlić.

Nie czuje się ksiądz zgorszony widząc, jak ludzie grzeszą?

Bardziej zasmucony. Chociaż przyznaję, że kilka momentów wstrząsnęło mną. Widziałem ludzi uprawiających seks na środku pola, nagiego mężczyznę prowadzonego na smyczy przez kobietę i mnóstwo ludzi, którzy tracili kontakt z rzeczywistością. Muszę zaznaczyć, że większość tych sytuacji miała miejsce kilka lat temu, gdy jeszcze sporo niemieckiej młodzieży przyjeżdżało na Woodstock. Ich obyczajowość często jest nieskrępowana.

Takie historie przytłaczają?

Wręcz przeciwnie. Wyjeżdżając czuję się uskrzydlony i jeszcze wyraźniej dostrzegam, jak bardzo potrzebna jest moja obecność na tym festiwalu.

Podobno na Woodstocku ludzie często się nawracają. Ksiądz również doświadcza silniejszej więzi z Bogiem?

Zdecydowanie. Gdy pierwszy raz tam pojechałem to nie byłem odpowiednio przygotowany. Wyszedłem na pola w swoim białym habicie bez butelki wody i czapki. Był potworny upał i czułem osłabienie. Nagle usłyszałem: "ej papieżu!". Młoda dziewczyna podbiegła do mnie i wcisnęła mi torebkę do ręki, twierdząc, że musi iść się wykąpać, a ja na pewno jej nie okradnę. Stałem zdezorientowany z czerwoną, damską torebką i czekałem. Gdy wróciła przyznała się, że tak naprawdę chciała zaczepić mnie i porozmawiać.

Obraz
© Getty Images

Poprosiła o spowiedź?

Najpierw rozmawialiśmy o jej życiu. Wyżaliła mi się ze swoich problemów. Gdy była nastolatką jej matka popełniła samobójstwo i zostawiła karteczkę, że robi to, bo ma złe dzieci. Ta dziewczyna miała bardzo trudne życie. Gdy się poznaliśmy, była już po dwóch pobytach w Monarze. Zarówno rozmowa, jak i później długa spowiedź, była dla nas silnym przeżyciem. Opowiadała mi wstrząsające historie, a ponadto staliśmy w pełnym słońcu. Pamiętam, że rozgrzeszyłem ją ostatkiem sił i zemdlałem z wycieńczenia.

Ktoś księdzu pomógł wstać?

Gdy się ocknąłem, ona ocierała mi twarz chustą, którą zdjęła sobie z włosów i zmoczyła w wodzie. Poczułem, jak wraca do mnie dobroć, którą chwilę wcześniej ja jej okazałem. To była wyjątkowa chwila, skojarzyła mi się z Weroniką, która ocierała twarz Jezusowi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (426)
Zobacz także