"Każda chce zatańczyć z księdzem". Zabawa po mszy prymicyjnej przyćmiewa niejedno wesele
- Pamiętam, jak kiedyś prymicjant pokonał drogę między kościołem a salą w długiej limuzynie. Takiej, jaką wynajmują państwo młodzi – mówi ksiądz Adam Ołdak. Gdy kleryk przyjmuje święcenia kapłańskie, rodzina wyprawia z tej okazji huczną imprezę, a goście bawią się do białego rana.
Podczas ostatniej wizyty w rodzinnym domu zauważyłam, że obecnie tematem numer jeden są przygotowania do prymicji mojego kuzyna. Pomimo tego, że nie utrzymujemy kontaktu na co dzień, wiadomość o jego wstąpieniu do seminarium poruszyła naszą rodziną.
Piotrek za dwa lata powinien przyjąć święcenia kapłańskie. Zgodnie ze zwyczajem, kilka dni później odprawi swoją pierwszą mszę w rodzinnej parafii, a po niej zaprosi gości na wspólne świętowanie. Jego rodzice już szukają odpowiedniej sali na przyjęcie, rezerwują orkiestrę i zastanawiają się nad menu. – To przecież wielkie wydarzenie – skwitowała moja babcia. Jak się okazuje, nie ona jedna tak uważa.
Czarne sukienki na parkiecie
Daria została zaproszona na uroczystość prymicyjną swojego sąsiada z rodzinnego miasta. Po mszy świętej celebrowanej przez świeżo upieczonego księdza, podstawiony pod kościół autobus zabrał gości na dalszą część wydarzenia. – Jechaliśmy razem z grupą znajomych i totalnie nie mieliśmy pojęcia, czego się spodziewać – opowiada 27-latka w rozmowie z WP Kobieta.
Wypełniony po brzegi autobus podjechał na parking przy jednej z sal weselnych pod Wrocławiem. Wtedy do dziewczyny dotarło, że to wydarzenie z pompą. – Orkiestra przygrywała melodie, goście składali życzenia "panu młodemu", a przed wejściem do budynku stali uśmiechnięci kelnerzy – wspomina.
Gdy wszyscy usadowili się na swoich miejscach, na stołach pojawił się dwudaniowy obiad oraz kieliszek wina dla każdego. Następnie goście wznieśli szampanem toast za nowego księdza, poczęstowali się tortem oraz wysłuchali jego krótkiego przemówienia. Później na parkiecie odtańczono pierwszy taniec, do którego młody ksiądz poprosił swoją matkę.
Goście podejrzewali, że na katolickiej imprezie alkohol będzie serwowany w aptekarskich ilościach, dlatego każdy z nich po kryjomu wniósł na salę 0,5 litra wódki. – Szczerze mówiąc krępowaliśmy się otworzyć butelkę, gdy obok było prawie dwudziestu księży – przyznaje Daria.
Moralne rozterki okazały się zupełnie niepotrzebne. Po obiedzie starsi stażem księża, w tym proboszcz z rodzinnej parafii, rozjechali się w swoje strony, a młodzi klerycy zaczęli się bawić. Gdy znajomi Darii zastanawiali się nad odpowiednim momentem, aby wyciągnąć wódkę, na stole księży zdążyła już zniknąć trzecia butelka. – Przy naszym wiało nudą w porównaniu z tym, co się u nich działo – wspomina Daria. – Śmiali się i żartowali cały czas – dopowiada.
Decyzja, czy alkohol pojawi się oficjalnie na stołach, zależy wyłącznie od rodziny. Kelnerka Ewelina Kostrzewa wspomina, że na imprezie, którą obsługiwała, było wyłącznie wino. – Nikt nie krył się z piciem. Impreza była w maju, więc goście, w tym również księża, dużo czasu spędzali na tarasie, jednocześnie prosząc nas o donoszenie alkoholu – opowiada w rozmowie z WP Kobieta. Zdarzają się też uroczystości prymicyjne, gdzie do picia jest tylko sok lub woda.
Kelnerce szczególnie utkwiła w pamięci uroczystość prymicyjna sprzed dwóch lat, która rozmachem przyćmiła niejedno wesele. - Z każdą godziną impreza coraz bardziej się rozkręcała. Na początku młodzi księża bawili się wspólnie w kółku, a później pościągali sutanny i tańczyli ubrani w spodnie i koszule - wspomina.
Dziewczyna przyznaje, że obsługiwanie księży niczym nie różni się od świeckich gości. - Są bardzo uprzejmi i ciągle uśmiechnięci. - Jedynym kłopotem było dla mnie przestawienie się na inny zwrot grzecznościowy. Do wszystkich mężczyzn mówimy "proszę pana", a tutaj trzeba było "proszę księdza" - wyjaśnia.
Do białego rana
Pod Wrocławiem zabawa rozkręciła się na dobre, kiedy klerycy pożyczyli akordeon od kapeli i zaczęli sami wyznaczać ton imprezy. – Grali przyśpiewki typu "szła dzieweczka do laseczka" i wyciągali nas do tańca – mówi 27-latka.
Ksiądz Adam Ołdak potwierdza, że uroczystość po mszy prymicyjnej potrafi rozmachem i klimatem przypominać wesele. – Pamiętam, jak kiedyś prymicjant pokonał drogę między kościołem a salą w długiej limuzynie, takiej, jaką wynajmują państwo młodzi – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Duchowny opowiada, że popularnym zwyczajem jest organizowanie zabaw dla gości przez wodzirejów. – Często są nimi byli klerycy, którzy ostatecznie nie przyjęli święceń, ale doskonale znają środowisko duchownych i świetnie sprawdzają się w roli wodzirejów na takiej uroczystości. Wiedzą jak ją poprowadzić, żeby była to radosna impreza na odpowiednim poziomie – zaznacza.
– Wyręczam gospodarza. Nie każdy młody ksiądz ma w sobie na tyle odwagi i pewności siebie, żeby wziąć mikrofon, zaprosić do stołu, zainicjować zabawę czy też zamiast toastu zaśpiewać "Barkę" – mówi wodzirej Piotr Pająk w rozmowie z WP Kobieta.
Przyznaje również, że świeccy goście na początku często czują się skrępowani obecnością duchownych. – Dobrym sposobem na przełamanie barier jest zaproszenie ich do wspólnego poloneza. To taki rodzaj tańca, który ma w sobie dużo elegancji i jednocześnie sprawia, że uczestnicy nawiązują pierwszy kontakt – opowiada. Później z głośników wydobywają się bardziej skoczne melodie. Wodzirej serwuje zarówno piosenki katolickie, jak i świeckie. - Nigdy nie prezentuję piosenek wulgarnych czy tych z kontrowersyjnym przekazem, jak również techno – dodaje.
W trakcie uroczystości organizowana jest tzw. prymicjada, czyli odpowiednik weselnych oczepin. Piotr Pająk często wywołuje wtedy na środek sali świeżo upieczonego księdza oraz kilka osób spośród gości. Przystępujemy do zabaw, które będą dotyczyły świeżo upieczonego księdza. Robię np. test zgodności podobny do tego, przed którym staje młoda para – tłumaczy. – Pytam ich np. czy prymicjant ściągał na sprawdzianach w szkole, a następnie on weryfikuje odpowiedź – dopowiada.
Daria potwierdza słowa wodzireja. Na imprezie prymicyjnej, w której brała udział, najbardziej oporne przed włączeniem się do zabawy były ciotki i starsze sąsiadki. - Siedziały skrępowane i wycofane – wspomina 27-latka.
Taka reakcja nie jest zaskoczeniem dla księdza Ołdaka. - Dla zaproszonych gości widok tańczących księży jest sporym zaskoczeniem. My jesteśmy odizolowani od reszty społeczeństwa w takim codziennym funkcjonowaniu, dlatego wiele osób szokuje fakt, że ksiądz tańczy. Niektórym nawet wydaje się, że to jest grzech dla nas – wyjaśnia. - Jednak, gdy pierwsze lody zostaną przełamane, często zaczyna się tzw. "odbijany" na parkiecie. Każda chce zatańczyć z księdzem – dodaje z uśmiechem.
Według ks. Adama Ołdaka, zalecenia wydane przez biskupów przed 1989 rokiem, w dużej mierze przyczyniły się do utarcia stereotypów. - Duchowni mieli być bardziej ostrożni w relacjach ze świeckimi i konsekwencje tego obserwujemy do dzisiaj. Społeczeństwo często nie dostrzega, że my, poza tym, że jesteśmy księżmi, to również jesteśmy ludźmi – tłumaczy.
Zrzutka na cztery kółka
Po uroczystościach Daria skontaktowała się z młodym księdzem, aby podziękować mu za zaskakująco dobrą imprezę. W trakcie pogaduszek duchowny opowiedział, jakie dostał prezenty: trzy pisma święte, cztery albumy ze zdjęciami Jana Pawła II, różańce i inne dewocjonalia. 27-latka zakłada, że były to podarunki od innych duchownych, gdyż członkowie rodziny wręczali mu koperty.
Prymicjant przed uroczystością miał wspomnieć, że najlepszymi podarunkami są rzeczy niezbędne do urządzenia się na pierwszej plebanii. – Później za pieniądze kupił m.in. garnki i pościel, a także nowego iPhone’a – opowiada Daria.
Na niektórych uroczystościach prymicyjnych goście są bardziej hojni, o czym przekonał się Artur. Na jego imprezie po pierwszej odprawionej mszy, bawiło się 180 gości. Dzięki ich szczodrości młodemu księdzu udało się kupić średniej klasy samochód za około 25 tys. zł. Auto w prezencie dostał również prymicjant, na którego uroczystości pracowała kelnerka Ewelina Kostrzewa. - W trakcie zabawy bliscy wyciągnęli go przed salę i wręczyli kluczyki do nowiutkiego samochodu - wspomina.
Wielkie wydarzenie dla katolików
Msza prymicyjna jest nieodłącznym elementem święceń kapłańskich. Kleryk, po sześciu latach w seminarium, przyjmuje sakrament z rąk biskupa, a kilka dni później w rodzinnej parafii oprawia swoją pierwszą mszę świętą.
Uroczystości zaczynają się zazwyczaj kilka godzin przed mszą. Najpierw rodzice i chrzestni błogosławią świeżo upieczonego księdza, a następnie wspólnie z nim wyruszają w procesji do kościoła. W trakcie mszy lokalny proboszcz czuwa nad jej prawidłowym przebiegiem i sprawdza, czy młody duchowny nie zapominał o żadnej modlitwie.
Na końcu wierni otrzymują błogosławieństwo od świeżo upieczonego księdza o randze błogosławieństwa papieskiego. Warto dodać, że papież Leon XIII w 1886 roku ustanowił możliwość uzyskania odpustu całkowitego w trakcie udziału we mszy prymicyjnej.
Zobacz także: Kolęda dzieli Polaków. Jedni niecierpliwie wyczekują, drudzy wolą poszczuć księdza psem
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl