"Przedsionek piekła". Drugi raz nie kupiłaby domu w Hiszpanii
Blanka Lipińska od lat wzbudza zainteresowanie zarówno swoimi książkami, jak i życiem prywatnym. Ostatnio pisarka postanowiła otworzyć się na temat swojej nieruchomości w Hiszpanii – i nie są to zachwyty nad śródziemnomorskim stylem życia, lecz raczej opowieść o rozczarowaniu, ukrytych usterkach i kosztownych niespodziankach.
W relacji na Instagramie, odpowiadając na pytanie, co ją najbardziej zaskoczyło w Hiszpanii, Lipińska nie kryła irytacji. – "Wszystko" – stwierdziła krótko. – "Począwszy od naszego 'przedsionka piekła' na prawnikach skończywszy." W ten sposób nawiązała do swojego wpisu z kwietnia. "Kupiliśmy dom w Hiszpanii. I wyremontowaliśmy go w 2 tygodnie. Pieszczotliwie nazywamy go "przedsionek piekła". Czy te 16 dni były łatwe ? No cóż, były połączeniem brudu, pracy, brudu, zmęczenia, brudu, problemów, rozwiązań, szlifowania, brudu, płaczu, kłótni, śmiechów, brudu, jedzenia z plastików, niespodzianek (niezbyt miłych) i BRUDU… To były najcięższe fizycznie dni w moim dorosłym życiu" - relacjonowała.
Teraz autorka bestsellerów przyznała, że wraz z partnerem kupili dom do "delikatnego remontu", bez konieczności burzenia ścian czy wymiany instalacji. "My musieliśmy go odmalować i urządzić. Kto mógł wiedzieć, że te wszystkie problemy i tragedie, kryją się wewnątrz".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Blanka Lipińska o willi w Hiszpanii. Musi wymienić trawnik! Mówi o kosztach
Lipińska podkreśla, że wiele usterek da się odkryć dopiero po zakupie nieruchomości. Zapytana przez internautę, czy bogatsza o tę wiedzę kupiłaby jeszcze raz dom w Hiszpanii, odpowiedziała: "Chyba bym odpuściła. Póki nie kupisz nieruchomości, to nie odkryjesz jej wad, bo niby jak? – pyta retorycznie. "Wpadłbyś na to, że ktoś puścił podlewanie ogrodowe pod sztuczną trawą i ono wybuchnie, tworząc bagno?".
Zaskoczeń było znacznie więcej. Okazało się, że nie wszystkie gniazdka działają, korki wyskakują codziennie wieczorem, a rachunki za prąd mogą "zdmuchnąć w inną galaktykę". Do tego dochodzi problem z rurami, nieszczelne węże do nawadniania i ogólne poczucie, że sprzedający nie mieli pojęcia, co dzieje się w ich własnym domu.
"Albo wydaje ci się, że tu jest jak w Polsce i właściciele pozwolą ci godzinami zwiedzać ich chałupę i zaglądać w każdą dziurę? Albo, że mają choć blade pojęcie o tym, w których gniazdkach nie ma prądu i dlaczego. Albo nie prześledzisz na wizycie wszystkich węży ogrodowych puszczonych do nawadniania i nie zdiagnozujesz ich szczelności. Nie jesteś w stanie sprawdzić, czy rura, która biegnie od filtra basenu, jest drożna" - pisała.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.