Lily Collins schudła do roli anorektyczki. Usłyszała same pochwały
Za kilka dni Netflix wyemituje film "To the bone". Jego główną bohaterkę, chorującą na anoreksję dziewczynę, gra Lily Collins. 27-latka musiała zrzucić do tej roli kilka kilogramów, ale nie spodziewała się, że wywoła to same pozytywne reakcje. Ona w takim podejściu widzi tylko źródło problemów.
Lily Collins jest w szoku, że jej drastyczna utrata wagi została świetnie przyjęta przez otoczenie. Sama latami miała zaburzenia odżywiania i wie, jak krzywdzące mogą być takie opinie. Jedna sytuacja przypomniała jej o tym przypomniała. - Wychodziam z mojego mieszkanie, kiedy nagle ktoś, kogo znam od lat, w wieku mojej mamy, mówi z zachwytem: Spójrz tylko na siebie! - opowiada magazynowi "Edit". Aktorka próbowała wyjaśnić, że musi tak wyglądać do roli, ale nic to nie dało. - Usłyszałam tylko: Daj spokój! Chcę wiedzieć, jak to zrobiłaś! - wspomina. - Kiedy wsiadłam do auta z mamą, powiedziałam: To dlatego dzieją się takie rzeczy - dodaje.
Mama Lily ponoć bardzo przeżyła jej metamorfozę. Zbyr dobrze pamięta, co wcale nie tak dawno działo się z Lily. 27-latka w innym wywiadzie wyznała, że choroba dopadła ją również z powodu ojca, słynnego muzyka. Poświęca temu duży fragment w swojej autobiografii "Unfiltered: No Shame, No Regrets, Just Me.". "Nie umiałam poradzić sobie z bólem i zagubieniem, gdy rozwiódł się po raz trzeci. Do tego byłam nastolatką, która chciała znaleźć balans między zwykłym życiem a dwiema całkiem dorosłymi karierami. Wiele moich najgłębszych niepewności wyrosło z relacji z tatą" - napisała. Dzisiaj łączy ich silna więź.