Łowcy okazji. Na promocjach są w stanie zaoszczędzić nawet kilkaset złotych miesięcznie
W jednym sklepie jest najtańszy ryż, w drugim masło gratis, w trzecim z kolei spódniczka za 5 zł. Łowcy promocji wiedzą co i gdzie kupić, żeby się opłacało. Na zakupach często oszczędzają emeryci, ale coraz częściej na okazje polują też 20-latkowie.
26.09.2019 | aktual.: 27.09.2019 14:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dziadkowie Jagody są po siedemdziesiątce, mieszkają w niewielkim miasteczku w województwie wielkopolskim. Na ich zakupowy rytuał patrzy z rozbawieniem, ale też z podziwem. Oni sami nie nazywają się "łowcami promocji" – po prostu chcą zaoszczędzić. Dzięki temu każdego roku mogą pozwolić sobie na kilka kilkudniowych wyjazdów. W maju byli w Rzymie, dopiero co wrócili z Krynicy Zdrój. Gdyby nie to zaciskanie pasa podczas zakupów spożywczych, prawdopodobnie nie mogliby sobie na to pozwolić.
– Kiedy ostatnio ich odwiedziłam, od razu ruszyliśmy do sklepu. Ze stosem gazetek reklamowych, oczywiście. W Aldi byliśmy dosłownie 3 minuty – akurat tam był najtańszy makaron spaghetti – duże opakowanie 500 g za 1,99 zł. Później kwadrans w Lidlu. Babcia na co dzień korzysta z kilku aplikacji, akurat w tej lidlowskiej była promocja na paprykę i lody rożki za połowę ceny – opowiada. Na tym jednak nie koniec. W ciągu kilku godzin dziadkowie Jagody zrobili rundkę po kilku sklepach – bo w Kauflandzie przy zakupie czterech kostek masła dostawało się jedną gratis, w Netto była obniżka ceny wody mineralnej, a w Biedronce jest najtańszy ryż.
– Babcia zbiera wszystkie paragony i wkleja do zeszytu. Przygląda się kasjerkom. Zdarzyło się, że po przyjściu do domu zważyła kupioną wędlinę i zauważyła, że została oszukana – zapłaciła więcej, niż powinna. Od razu wrócili z dziadkiem do sklepu, bez wstydu. Dla nich każda złotówka jest ważna, dlatego choć szukają promocji, kupują tylko to, co zużyją. Nie robią zapasów na kilka miesięcy – dodaje Jagoda. Z podobną sytuacją zetknął się Patryk. Kiedy dziadek jego żony przeszedł na emeryturę, robił wycieczki po mieście i kupował z gazetkami w ręku. Z jednej strony cieszył się, że zaoszczędził, a z drugiej miał zajęcie.
Więcej czasem znaczy taniej
Polowanie na promocje to jednak nie tylko domena osób starszych. Mistrzami okazji bywają też osoby, które mają po 20-kilka lat. Opłaty za studia, wydatki związane z urządzaniem mieszkania czy spłacanie kredytu - to wszystko motywuje ich do tego, żeby szukać oszczędności w codziennych zakupach.
– Razem z moim chłopakiem mamy określony budżet i zawsze staramy się znaleźć jakieś okazje – mówi 23-letnia Ewa z Płocka. Zdradza, że sporo można zaoszczędzić na owocach i warzywach, bo często leżą już któryś dzień na półce albo nie mają idealnego wyglądu, ale wciąż nadają się do zjedzenia. Udaje jej się też mniej wydawać dzięki temu, że kupuje mięso "na zapas". – Jak są jakieś "wielosztuki", większe opakowania albo jest promocja na określoną partię mięsa, to zawsze z tego korzystam. Później robię jakieś sosy z mięsem czy klopsiki i mrożę – opowiada.
Grunt to dobra organizacja
Ewa często poluje też na promocje czasowe, np. kiedy kupuje prezenty na święta. Udaje się jej wtedy kupić upominki nawet za połowę ceny. Czasem wybiera też tańsze zamienniki oryginalnych produktów. Najbardziej jest dumna z tego, że wyhaczyła promocję przy okazji likwidacji sklepu odzieżowego. Musiała się nastać w kolejkach - godzinę czekała przed kasą i tyle samo przed przymierzalnią, ale opłaciło się. Zamiast 1200 zł za zakupy zapłaciła 250 zł.
Wyszukiwanie promocji w erze smartfonów jest znacznie łatwiejsze niż w czasach, kiedy jedyną opcją było zbieranie gazetek z promocjami albo śledzenie ich na bilbordach. – Korzystam z aplikacji, która jest bardzo przydatna. Mam tam dostęp do gazetek z różnych sklepów. Można też dodać rzeczy, które chce się kupić i sprawdzić, gdzie są najtańsze – opowiada Ewa. Do sklepu przychodzi już przygotowana – z telefonem w ręku, na który zerka i sprawdza, jakie produkty powinna wybrać i za ile.
Zazwyczaj raz w miesiącu urządza imprezę dla znajomych. – Wtedy robię listę zakupów, którą dzielę na trzy, cztery sklepy, do których warto pojechać. Dzięki temu mogę znaleźć nie jeden, a kilka produktów po niższych cenach – tłumaczy. Na jednej takiej domówce udaje jej się zaoszczędzić sporo – nawet 100 zł.
Najlepiej być tuż po otwarciu sklepu
Kasi najczęściej udaje się zaoszczędzić na artykułach spożywczych i kosmetykach. – Zakupy robię zazwyczaj przed pracą ze względu na to, że potem już mogą być puste półki – tłumaczy. Często wchodzi do sklepów od razu po samym otwarciu, nawet już ok. 7:00 rano. Chce mieć pewność, że nie zabraknie dla niej żadnych promocyjnych produktów. Tworzy zgrany duet z kolegą, z którym podsyłają sobie ciągle jakieś oferty i chodzą razem na polowanie na okazje.
Strukturę gazetek i mechanizm promocji zna na wylot, bo wcześniej pracowała w sklepach. Wtedy była o krok dalej od innych poszukiwaczy promocji, bo mogła obejrzeć gazetki jako pierwsza. 25-letnia Weronika informacje o promocjach znajduje z kolei na stronach internetowych sklepów, profilu na Instagramie z okazjami albo "pocztą pantoflową" dzięki znajomym.
– Staram się być także uważna w sklepie, w którym robię zakupy. Czasami okazja "wpada w dłoń" – zaznacza. Dzięki śledzeniu promocji udaje jej się zaoszczędzić nawet kilkaset złotych miesięcznie. – Wielu z moich znajomych zazwyczaj nie może uwierzyć, że coś kupiłam w tak niskiej cenie, np. udało mi się kupić spódniczkę w jednej z popularnych sieciówek za 4.95 PLN. To moja zdecydowanie najlepsza okazja! – mówi Weronika.
Jak Zabłocki na mydle
Kamila zaczyna wariować, gdy widzi w sklepach kosmetycznych słowo "PROMOCJA". Czasami zdarzało jej się wyjść ze sklepu z cieniami, których w ogóle nie używała, chociaż przyszła po tusz do rzęs. Albo kupić korektor, chociaż miała już trzy. – Już przestałam robić zakupy w Rossmanie, bo płacę mniej, jak nie ma promocji i kupuję to, co jest mi potrzebne – śmieje się Kamila.
Największy problem ma z tym, żeby się oprzeć promocji "2+1". Ostatnio skorzystała z niej przy zakupie chusteczek do wycierania kurzu. – Nawet nie wiem w sumie, czy mi się przydadzą, ale zobaczyłam, że jedna paczka kosztuje 5 zł, a przy zakupie dwóch jedna kosztuje 3,60 - więc wzięłam – tłumaczy.
Zakupy spożywcze robi codziennie przed pracą, zawsze w Biedronce. Chociaż mieszka pod Warszawą, to na małą liczbę sklepów w pobliżu nie może narzekać – tylko w jej najbliższej okolicy jest ich pięć. Gorzej było, jak mieszkała z rodzicami, bo wtedy musiała jechać 12 km, żeby zrobić zakupy w swoim ulubionym dyskoncie.
Grunt to rodzinka
Sposób Kamili, żeby być zawsze na bieżąco z przecenami? Jej tata ma firmę, która zajmuje się roznoszeniem gazetek z promocjami, więc dziewczynie zdarza się mu je podbierać. Bywa tak, że jakiś produkt jest przeceniany w różnych sklepach. – Na chusteczki nawilżające jest zawsze promocja albo w Carrefourze, albo w Rosssmanie. Więc wchodzę i badam sytuację - gdzie będzie taniej – mówi.
Na co dzień Kamila pracuję w salonie kosmetycznym i przegląda oferty promocyjne na telefonie między klientkami. Jednak kiedy już jest w trakcie malowania klientkom paznokci, to nie ma szans, żeby wyskoczyć po przeceniony produkt. Na szczęście może liczyć na wsparcie rodziny. – Kiedyś zaangażowałam męża, bo były przecenione klapki, które mi się bardzo podobały, a ja byłam w pracy. Do dziś je mam! – opowiada.
Kamila swoimi zdobyczami potrafi dzielić się z innymi. – Wiecznie jestem w Biedronce i wszystkim wysyłam, co jest akurat w ofercie, na co jest promocja. Koleżanki do mnie piszą: "Weź mi to! Weź mi to!" – mówi. Na oszczędności mamy korzysta też córka Kamili. – Często w H&M są takie promocje, że przy zakupach za minimum 120 zł jest 20 proc. rabatu. Więc robię tam zakupy tylko wtedy – tłumaczy. Dla mamy z kolei upolowała sukienkę na urodziny w Auchan. Jechała 20 km, ale się opłaciło – mama była zachwycona, a Kamili zostało w kieszeni 30 zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl