Magazyny ukrywają w Photoshopie wystające żebra modelek
Każdego dnia mimowolnie przyglądamy się całej serii zdjęć, na których widnieją modelki, aktorki, gwiazdy pop; przeglądamy kolorowe magazyny, surfujemy w internecie, nawet z przystanków autobusowych zerkają na nas piękne, nieskazitelne twarze. Wszędzie widzimy niepomarszczone ciała, gładką skórę, szczupłe sylwetki.
Każdego dnia mimowolnie przyglądamy się całej serii zdjęć, na których widnieją modelki, aktorki, gwiazdy pop; przeglądamy kolorowe magazyny, surfujemy w internecie, nawet z przystanków autobusowych zerkają na nas piękne, nieskazitelne twarze. Wszędzie widzimy niepomarszczone ciała, gładką skórę, szczupłe sylwetki. Otaczają nas okazy piękna i zdrowia.
Oczywiście większość z nas zdaje sobie sprawę, że wszystkie te wizerunki zostały poprawione w ramach fotoedycji. Wiemy także, że często dzięki takim zabiegom ze zdjęć znikają oponki, grube uda, cellulit, zmarszczki i fałdki na plecach. Wszyscy pamiętają dziwne uda Demi Moore na okładce magazynu „W”, znikające żyły na rękach Madonny w reklamach Dolce&Gabbana, pomniejszoną pupę Britney Spears w sesji zdjęciowej dla Candie's, odchudzoną drastycznie na okładce „GQ” Kate Winslet. Przykłady można by mnożyć.
Ale ostatnio w magazynach – nie tylko tych kojarzonych z modą – coraz częściej dokonywana jest korekta zdjęć „w drugą stronę”: chude modelki są w Photoshopie poprawiane z wychudzonych na zdrowe i zgrabne. Ta nowa „moda” zyskała nazwę „reverse retouching” (odwrotny retusz). Zamiast umawiać na sesje modelki w odpowiednim rozmiarze, poprawia się je w programach graficznych. Nie widać wystających kości, ceni pod oczami, niezdrowej cery. Gdyby czytelnicy (a właściwie czytelniczki) zobaczyli prawdziwą, wygłodzoną twarz świata modelingu, szybko wypięliby się na wszystko, co jest high fashion i glamour.
Dyskusja na ten temat trwa od kilku lat.
W 2010 roku Leah Hardy, redaktorka magazynu „Cosmopolitan”, napisała artykuł, w którym przyznała się do takich praktyk. Okazało się, że bardzo często na sesje zdjęciowe trafiały wychudzone modelki ewidentnie cierpiące na zaburzenia odżywiania, dziewczyny, których dzienna dieta składała się z kawy, alkoholu i papierosów, co pozwalało im wprawdzie utrzymać niską wagę i wąską talię, ale i nadawało im upiorny wygląd.
„Wszystko w naszym magazynie kręciło się wokół seksapilu, splendoru i krągłości” wyznała Hardy. „Wiedzieliśmy, że naszych czytelników odrzuciłyby zdjęcia tych groteskowo chudych kobiet, poza tym uważaliśmy, że stanowią one zły wzór do naśladowania i pokazywanie, jak wyglądają w rzeczywistości, byłoby nieodpowiedzialne. Ale teraz zastanawiam się nad tym. Przez nasz retusz czytelnicy widzieli ostatecznie bardzo, bardzo chude kobiety, które jednak wyglądały wspaniale! Miały 55-centymetrowe talie (nigdy nie dawaliśmy większych), ale także duże piersi i wspaniałą skórę. Miały drobniutkie kostki u nóg i chude uda, ale także piękne włosy i pełne policzki. Przez retusz nasi czytelnicy (…) nigdy nie zobaczyli negatywnej, okropnej, wychudzonej wersji chudości. Te dziewczyny z niedowagą tak naprawdę nie wyglądały olśniewająco”.
Podobne praktyki stosowała często szefowa brytyjskiej edycji „Vogue”,Alexandra Shulman. Przerażona kondycją niektórych modelek, mówiła czasami do fotografów: „Czy możesz coś zrobić, żeby nie wyglądały na takie chude?”
W 2012 media obiegły dwie wersje okładkowego zdjęcia magazynu „Numero” na którym widnieje topless Karlie Kloss. Na jednym widać piękną, wygładzoną, szczupłą, ale nie wychudzoną modelkę. To ta wersja, która po retuszu poszła do druku. Na wersji przez retuszem widać żebra Karlie, a ostateczny efekt nie jest już tak seksowny.
Brytyjski „The Telegraph” przedstawił niedawno poprawione zdjęcie Cameron Diaz i opisał dokładnie, co zostało zmienione. Aktorce podniesiono biust, jej policzki stały się pełniejsze, chude uda – nieco większe, zniknęły także widoczne mięśnie brzucha, które były zbyt „męskie”.
Mięśnie „wykasowano” również na zdjęciach Doutzen Kroes, kiedy modelka pozowała w kostiumach kąpielowych Victoria's Secret. Z jakiegoś powodu widoczne mięśnie są równie „niestosowne”, co żebra...
Nie tylko redaktorzy kolorowych magazynów stosują takie taktyki. Jane Druker, redaktorka magazynu o zdrowiu „Health”, wyznała, że Kamila Władyka, która pojawiła się na okładce pisma, musiała zostać w Photoshopie pogrubiona o blisko 15 kilogramów. Druker tłumaczyła, że polska modelka była zbyt chuda, widać było jej kości. Pismo promuje zdrowy styl życia i nie mogło sobie pozwolić na pokazanie na okładce tak wychudzonej kobiety, to byłby zły przykład. Jednak decyzja „Health” została skrytykowana przez wszystkich, z agencją modelek do której należy Władyka łącznie. Wszyscy uznali, że wynajmowanie chudej modelki, a potem dodawanie jej sztucznie kilogramów to fałsz.
Nowy trend pięknie podsumował dyrektor kreatywny „Vogue”, Robin Derrick. „Przez pierwszych 10 lat mojej kariery, starałem się zrobić wszystko, żeby dziewczęta wyglądały na chudsze. Przez ostatnich 10 lat musiałem poprawiać je tak, aby wyglądały na większe”.
Czy świat kobiecych mediów i mody zaakceptuje kiedyś prawdziwy wygląd kobiet? Tych chudych i pełniejszych, umięśnionych i kościstych? Na razie, jak napisała kiedyś Hardy, promuje „wizję perfekcji, która w ogóle nie istnieje”.
(ma/sr), kobieta.wp.pl