Magdalena Boczarska chciałaby zagrać w horrorze. "Intrygujące doświadczenie"
- Największą stabilizację emocjonalną na pewno daje mi rodzina i bliscy - przyznała Magdalena Boczarska w rozmowie z WP Kobieta. Aktorka zdradziła, jak odreagowuje po wymagającej roli. Wyznała też, że chciałaby zagrać w horrorze. - Czuję, że to potencjalnie intrygujące doświadczenie - dodała.
Oliwia Rybiałek, dziennikarka Wirtualnej Polski: W jakim gatunku filmowym czujesz się najpewniej, najbardziej swobodnie?
Magdalena Boczarska: Lubię eksplorować emocje i budować wielowymiarowe postaci, gatunek nie jest dla mnie aż tak kluczowy, jak dobry scenariusz. Grałam już i w komediach, i w kryminałach, dramatach obyczajowych, kinie historycznym - chyba nie byłam obsadzona jeszcze tylko w horrorze, co bardzo chętnie bym zrobiła, bo czuję, że to potencjalnie intrygujące doświadczenie, a lubię wyzwania w swoim zawodzie.
Jak odreagowujesz po wymagającej roli?
To zależy od roli, ale zawsze szukam sposobów na regenerację – psychiczną i fizyczną. Ciekawe jest to, że często dla danej postaci musimy pootwierać te nasze szuflady z napisem "nie otwierać", wyciągamy z siebie bardzo wiele niekomfortowych emocji, poukrywanych gdzieś w zakamarkach, a potem trzeba się z tego samemu pozbierać, krok po kroku. Największą stabilizację emocjonalną na pewno daje mi rodzina i bliscy, fizycznie trening na siłowni lub w domu też jest jednym z ważnych dla mnie elementów wracania do równowagi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzięki dostępności filmów z twoim udziałem na Netflix zyskujesz międzynarodową rozpoznawalność. Czy myślisz o pełnoprawnej karierze za granicą?
Bardzo to miłe, ale nie szalałabym z tą międzynarodową rozpoznawalnością (śmiech). Na platformach jest tak wiele produkcji z tylu krajów, że niełatwo jest zbudować swój wizerunek, "poważnie" go zaznaczyć. To robią dla aktorów tylko hitowe produkcje, zazwyczaj anglojęzyczne.
Czy masz jakąś wymarzoną rolę lub inne zawodowe marzenie?
Kocham kostium, kino historyczne, biografie. Marzy mi się zagranie kobiety, która miała na coś realny wpływ, zmieniła bieg historii. Trochę jak moja ukochana Michalina Wisłocka w "Sztuce Kochania".
Masz nie tylko intrygujący zawód, ale i nietypowe pasje. Czym jesienią i zimą zastępujesz wakesurfing?
Najchętniej zastępowałabym go po prostu wakesurfowaniem w ciepłych miejscach (śmiech). Zimą staram się chociaż raz pojechać na narty, głównie jednak czekam na rozpoczęcie sezonu nad Zegrzem, nie będę ukrywać!
Życie każdej wziętej aktorki to również ścianki. Jak wygląda proces wybierania stylizacji?
Już od kilku lat pracuję z Kasią Mioduską, która zna mnie na wylot. Przed konkretnym wydarzeniem dużo rozmawiamy, wysyłamy sobie inspiracje, robimy tony przymiarek i albo długo nie możemy znaleźć nic, co by nas zachwyciło, albo pierwsza stylizacja okazuje się tą najlepszą (śmiech).
Twój styl jest szeroko komplementowany. Jaki trend szczególnie przypadł Ci do gustu w sezonie jesień-zima 2024?
Nie bardzo śledzę trendy. Pewne rzeczy po prostu ponadczasowo mi się podobają albo na danym etapie życia pasują mi bardziej niż inne. Lubię francuską nonszalancję, to chyba mój odwieczny trend, który uwielbiam. Poza tym nie bardzo wiem, co dzieje się w świecie mody na wybiegach. Lubię vintage, to na szczęście trochę do trendów wraca.
Czym jest dla ciebie biżuteria – tylko ozdobą czy może formą manifestacji kobiecości i ekspresji osobowości?
Zdecydowanie to forma wyrażania siebie, jakiegoś dialogu ze światem zewnętrznym. Od zawsze lubiłam biżuterię, szczególnie delikatne bransoletki i pierścionki, od niedawna mam też nową miłość w postaci brylantów, ciekawe dlaczego?! (śmiech). Jako ambasadorka Apartu mam ten przywilej, że mogę często zmieniać biżuterię. Mam jednak swój ulubiony zestaw wisiorek i dwa pierścionki, które noszę na stałe, trochę jak talizmany.
Jak wyglądała praca nad świąteczną reklamą Apartu? Podejrzewam, że granie zimy latem nie jest dla ciebie niczym nadzwyczajnym?
To prawda, granie zimy w środku lata to już klasyka gatunku! I chociaż zdążyłam się już przyzwyczaić, to jednak za każdym razem, gdy jadę na plan w czerwcu, a w studio czeka św. Mikołaj, choinki i niesamowity, zimowy setup, czuję się trochę abstrakcyjnie. Ale bardzo to lubię, to trochę jak z aktorstwem, przenosi cię kompletnie w czasie.
Twój wymarzony prezent?
Chciałabym zatrzymać mojego syna w czasie, żeby nie musiał rosnąć (śmiech). A tak poważnie, to nie mam marzeń materialnych. Jak wiemy, piękną biżuterię już mam. Najważniejsze jest dla mnie bezpieczeństwo i zdrowie moich bliskich. Na resztę rzeczy mam wpływ, więc o nich nie marzę - po prostu na nie pracuję.
Rozmawiała Oliwia Rybiałek, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl