Mają po 30, 40 lat i wciąż biorą pieniądze od babci
Jedni biorą i się nad tym nie zastanawiają. Inni biorą, choć nie czują się z tym najlepiej. – Dziadkowie mają prawo do dysponowania swoim majątkiem, nawet skromnym. Wnuki z kolei, jako osoby obdarowywane, mają prawo do decyzji, czy przyjmą prezent. To są ich wolne decyzje – mówi Marta Kobylińska, psycholog z Centrum Medycznego Damiana.
Że dziadkowie dają pieniądze młodszym pokoleniom, nie jest żadną tajemnicą. Dwóch na pięciu polskich emerytów pomaga finansowo swoim bliskim – wynika z badania przeprowadzonego przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie BIG InfoMonitor. Średnio jest to 430 zł miesięcznie, a kwota do kieszeni emeryta zazwyczaj już nie wraca. Co piątemu emerytowi zdarzyło się kupić coś rodzinie na raty.
Beacie babcia zawsze chętnie dawała mniejsze lub większe sumy. Nie zmieniło się to nawet, gdy dorosła, wyszła za mąż i wyprowadziła się z domu. Dziś jest już po trzydziestce. Nie ma problemów finansowych. Z babcią widuje się raz na jakiś czas. – Nie ukrywam, że podczas moich wizyt babcia lubi mi podsuwać pieniądze, czasem 50 zł, czasem 200 zł. Powtarza, że jesteśmy na dorobku i mamy pełno wydatków, a bo to dom, bo kredyt, bo dziecko. Myślę, że to się już nie zmieni, babcia taka po prostu jest, zawsze lubiła pomagać innym.
Beata raz próbowała zaprotestować. – Babcia się prawie obraziła, więc i tak musiałam wziąć te pieniądze.
Żeby babci nie było przykro
Psycholog Marta Kobylińska przyznaje, że relacja dziadków z wnukami jest szczególna; dziadkowie kochają, rozpieszczają i nie muszą wymagać. – Mają więcej czasu niż zaganiani rodzice. Mogą poświęcić go wnukowi. Obecność dziadków oswaja młodego człowieka z przemijaniem, starzeniem, upływem czasu, ale równocześnie pozwala na czerpanie z doświadczeń wcześniejszych pokoleń. To wszystko jest bezcenne i nieprzeliczalne na żadne pieniądze świata.
Ale gdy pieniądze w relacji dziadkowie-wnuki się pojawiają, pojawia się też… dylemat.
Jedna z kobiet wypowiadających się na forum dyskusyjnym opisuje, że gdy studiowała, babcia dawała jej kieszonkowe. Czas minął, usamodzielniła się, jednak babcia jak dawała pieniądze, tak daje nadal. "Głupio mi je już brać" – twierdzi. Dodaje przy tym, że pieniądze od babci nie są jej potrzebne. Sęk w tym, że nie wie, jak to babci powiedzieć. "Nie chcę jej urazić, ona ma 90 lat. Boję się, że będzie jej przykro. I poczuje się odrzucona".
Wśród odpowiadających – czterdziestolatka, której babcia ma 95 lat i też daje dorosłej wnuczce pieniądze; zazwyczaj po 50-100 zł. "Biorę z grzeczności, bo widzę, że jej zależy na tym, żeby mi dać, chociaż wie, że ja mam swoje pieniądze. Sądzę, że to taki rytuał, po którym babcia czuje się lepiej".
Temat dobrze zna też Natalia, której dziadkowie wciąż podsuwają różne kwoty. Czasem jest to 100 zł na urodziny, by mogła sobie "kupić coś ładnego", czasem jednak znacznie więcej. – Zdarza się, że uzbierają np. tysiąc czy nawet dwa tysiące złotych i dają mi na święta. Dziwnie się z tym czuję, ale na szczęście oboje mają dość dobre emerytury. Co innego, gdyby dostawali jakieś grosze – mówi Natalia, która, podobnie jak Beata, jest po trzydziestce.
Z kolei dziadkowie Magdy próbowali dać jej pieniądze tylko raz, gdy straciła pracę. – Kategorycznie odmówiłam i więcej już nie wyszli z taką propozycją, choć widziałam, że mieli na to ochotę. Ja uważam, że to młodzi powinni pomagać starszym w miarę możliwości, nie odwrotnie – przekonuje.
Pożyczają, by dać wnukom
Badanie przeprowadzone dla BIG InfoMonitor wykazało, że jedna trzecia badanych emerytów nie jest w stanie stwierdzić, jak dużo pieniędzy daje swoim dzieciom i wnukom. Pieniądze na wsparcie dla młodszych pokoleń pochodzą przede wszystkim z emerytury (79 proc.), oszczędności (16 proc.) bądź dodatkowych zarobków (12 proc.).
A zdarza się, że w grę wchodzą niemałe kwoty. Agnieszka nigdy nie wiedziała, co to życie od pierwszego do pierwszego. Zarabiała nie najgorzej, więc namówiła męża na mieszkanie. Oczywiście z kredytu. Wzięli 300 tys. zł na 25 lat, a po roku oboje stracili pracę. Wpadli w finansowe tarapaty, z których nie mogli się wygrzebać. Z odsieczą przyszła im babcia Agnieszki.
– Zwierzyliśmy się jej z naszych problemów, a ona następnego dnia powiedziała, że może nam pomóc. Dała 10 tysięcy. Początkowo nie chcieliśmy się zgodzić, bo odkładała te pieniądze chyba przez całe życie, jednak ona nalegała. Mówiła, że jej się raczej nie przydadzą, a nas uratują. Wzięliśmy, jednak pod warunkiem, że gdy się odbijemy, zwrócimy wszystko co do złotówki (na razie jeszcze tak się nie stało).
Ze wspomnianych badań wynika także, że 3 proc. seniorów pożyczyło pieniądze, by pomóc swoim dzieciom bądź wnukom. Średnia pożyczana dla wnuków kwota to 9700 zł. Pieniądze najczęściej idą na bieżące wydatki obdarowanej osoby, remont oraz zakup wyposażenia domu w postaci sprzętu AGD, elektronicznego lub mebli. Dla porównania: na własne potrzeby seniorzy pożyczają znacznie mniej, bo średnio 6700 zł.
To nierzadko budzi sprzeciw u osób postronnych, a niekiedy także u wspieranych wnuków, szczególnie jeśli dziadkowie nie opływają w dostatek. – Nie jesteśmy wolni od ocen i moralnie wydaje nam się, że branie od kogoś, kto ma mało lub komu brakuje, jest naganne. Zatem idąc tym tokiem myślenia, wnuki nie powinny brać pieniędzy od dziadków. Ale zastanawiając się nad tym tematem głębiej, zadałabym sobie pytanie, dlaczego dziadkowie dają pieniądze? Czy coś sobie w ten sposób kupują (uwagę, zainteresowanie, miłość wnuka)? Czy też wydaje im się, że nie mają nic innego do zaoferowania? A wnuki? Czy biorą to, co mogą dostać, zamiast tego, co by chcieli, czy może są przyzwyczajeni, że są centrum świata dziadków i wszystko im się należy? Co takiego dzieje się w tej relacji, że wymiana jest możliwa tylko przy użyciu pieniędzy? - zastanawia się psycholog Marta Kobylińska.
Większość polskich emerytów otrzymuje emeryturę w wysokości 1600-2000 zł brutto.
Zobacz także: Niesamodzielne czy mądrzejsze? Jak wychowanie przez dziadków wpływa na wnuki
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl