Mam 20 lat i osiwiałam. Znajomi często mówią do mnie "babciu"
Trzy kobiety, trzy historie o siwiźnie. Od docinków kolegów, przez wielokrotne farbowanie aż do akceptacji. Wszystkie osiwiałyśmy przed 25. rokiem życia. Dziś uważamy, że może nie wyszło nam to na niekorzyść.
03.10.2019 | aktual.: 04.10.2019 15:22
Pierwszy siwy włos zauważyłam u siebie tuż po obronie licencjatu. Miałam 21 lat i podczas prostowania włosów coś białego mignęło mi lusterku. Pierwsza myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie, brzmiała: "jak to w ogóle możliwe?"
Od tego czasu minęły 4 lata, a ja mogę śmiało przyznać, że prawie 30 proc. moich włosów jest siwe. Nie widać tego na co dzień, bo od lat farbuję swoje naturalne pasma. To nie zmienia faktu, że ta siwizna tam jest. Kiedy kolor włosów zaczął się u mnie zmieniać, nasłuchałam się "żarcików" o tym, że teraz to już jedną nogą w grobie albo że pora chyba kupić sobie laskę. Nie robiło mi się przykro, ale dawało mi to do myślenia. Czy naprawdę powinnam czuć się "stara", a przez to mniej atrakcyjna, bo mój organizm postanowił w tej jednej kwestii zestarzeć się wcześniej niż powinien?
Zobacz też: Nie obcinała włosów przez 30 lat
Mój endokrynolog od razu znalazł przyczynę tego stanu rzeczy. - To wina szalejących hormonów i stresu związanego z końcem studiów. Do tego genetyka też zrobiła swoje. - Taka już pani uroda, nie ma powodów do zmartwień. Nie jest pani jedyna – usłyszałam.
Traumatyczny siwy włos
Podobny do mojego "problem" ma Olga. Znamy się z zajęć fitness, na które razem chodziłyśmy. W oczy od razu rzuciły mi się jej srebrne włosy z grzywką. Myślałam, że Olga ufarbowała je specjalnie, podążając za trendami. Okazuje się, że to jej naturalny kolor. – Pierwsze siwe pasemko zauważyłam u siebie po 16. urodzinach. Zmarł mi wtedy tata, miałam bardzo stresu i myślę, że to wywołało siwienie. Teraz już się przyzwyczaiłam, ale w czasach szkolnych było trudno – mówi dziś 26-latka.
- W szkole nagle zyskałam przezwisko "babcia", nastolatki bywają okrutne. Niby nikt bezpośrednio nie mówił, że wyglądam źle, ale było dużo małych szpileczek, które wbijali mi znajomi. Dziewczyny pytały, czy nie zamierzam tego jakoś przykryć, a chłopcy żartowali, że wolą blondynki lub brunetki, a siwe nie są w ich typie. Teraz podchodzę do tego z dystansem, ale dla 16-latki, która ma bardzo kruche poczucie własnej wartości, było to dość traumatyczne – opowiada Olga.
26-latka przyznała się też, że na początku farbowała włosy i usiłowała ukrywać siwiznę. – Robiłam wszystko, żeby nie było tego widać. Moi rodzicie nie chcieli dawać mi pieniędzy na farbę, więc odkładałam z każdego kieszonkowego po kilka złotych, żeby raz w miesiącu mieć na kosmetyk. Przez jakieś 4 lata byłam ciemną brunetką, a problem wydawał się rozwiązany. Niestety z każdym farbowaniem włosy robiły mi się słabsze i wypadały garściami. Miałam wybór, albo wyłysieć, albo nauczyć się żyć z siwizną. Jak widać, wybrałam to drugie – dodaje.
Dzisiaj Olga z dumą prezentuje siwe włosy. Jest zdania, że dzięki swojej fryzurze jest jeszcze bardziej oryginalna i wyjątkowa. – Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – podsumowuje.
Siwizna na emigracji
Przedwcześnie osiwiała też kuzynka mojej znajomej ze studiów. Usłyszałam o tym na jednej imprezie, kiedy żaliłam się koleżankom na białe "kłaczki", jak lubiłam je nazywać. Karolina mieszka w Norwegii, ma 43-lata, ale osiwiała jeszcze przed maturą. Nienawidziła tego, jednak dzisiaj uznaje siwe pasma za swój atut.
- Osiwiałam prawdopodobnie ze stresu wywołanego maturą. Do tego w mojej rodzinie wszyscy szybko siwieli. Wszystko wydarzyło się w ciągu może dwóch miesięcy. Na studniówce byłam piękną brunetką, a na Wielkanoc już siwa. Wtedy nie było mowy o czymś takim jak "body positive". Koleżanki ze szkoły wytykały mi, że nie farbuję siwych włosów. Mówiły, ze wyglądają nieelegancko i niechlujnie. Żartowały, że pewnie nie stać mnie na farbę. Nie będę kłamać, miały rację. Nie stać mnie było na farbowanie włosów co miesiąc. Zaciskałam zęby, ale bywały dni, że ich docinki doprowadzały mnie do łez – opowiada mi Karolina.
Kiedy zaczęła pierwszą pracę po studiach, w końcu mogła ukryć swój "mankament". – Zrobiłam się na blond, żeby nie było tak widać odrostu. Miałam siano zamiast włosów, bo tak mi je popaliły rozjaśniacze i amoniak. Ale w końcu nie byłam "staruszką", tylko normalną kobietą. Nikt mi nie docinał i nie żartował. Przestałam się farbować przez męża, który jest Norwegiem. To on przekonał mnie, że jestem piękna taka, jaka jestem – mówi kobieta.
W wieku 31 lat Karolina przeprowadziła się do ojczyzny męża. Tam odkryła, co naprawdę oznacza ciałopozytywność i samoakceptacja. – W Norwegii większość kobiet prawi sobie nawzajem komplementy i otwarcie mówi o tym, że chociaż nie są idealne, to są piękne. Dzięki nim nauczyłam się kochać moją srebrną czuprynę. Dzisiaj już się nie farbuję. Tak jest dobrze – komentuje.
Dwaj winowajcy
O to, jakie są przyczyny przedwczesnego siwienia zapytałam ekspertkę od włosów, trycholożkę Iwonę Makowską. - Przedwczesne siwienie może być jednym z objawów chorób m. in. takich jak nadczynność tarczycy, awitaminozy (głównie niedobór witamin z grupy B), niedokrwistość wynikająca z nieprzyswajania witaminy B12 (tzw. złośliwa lub Addisona-Biermera), cukrzyca, choroby nerek, depresja, jednak praktycznie nie zdarza się, żeby był to jedyny objaw, siwienie raczej towarzyszy bardziej specyficznym symptomom powyższych schorzeń – tłumaczy ekspertka.
Zdaniem trycholożki za przedwczesne siwienie odpowiedzialne są dwa główne czynniki. – Stres i genetyka. To najczęstsze przyczyny. Jeśli nasi rodzice wcześnie osiwieli, my prawdopodobnie też tego doświadczymy. Stresujące sytuacje i życiowe traumy przyspieszają ten proces. Znam pacjentów, którzy osiwieli w ciągu tygodnia np. po śmierci ukochanej osoby. Siwienia nie da się powstrzymać ani go "odczynić". Należy się do niego przyzwyczaić. Bo nie oznacza żadnej ułomności ani starości. Tacy już po prostu jesteśmy – podsumowuje Makowska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl