Fitness"Mam ciało po ciąży. Wstydzę się je pokazać mężowi"

"Mam ciało po ciąży. Wstydzę się je pokazać mężowi"

"Mam ciało po ciąży. Wstydzę się je pokazać mężowi"
Źródło zdjęć: © 123RF
Przemysław Bociąga
14.09.2018 14:03, aktualizacja: 15.09.2018 00:24

"Urodziłam dziecko przez cesarskie cięcie. Teraz mój mąż jest atrakcyjny, a ja zupełnie nie" - skarży się internautka. Zdaniem psychoterapeutki Katarzyny Miller jest jedna osoba, której kobieta powinna posłuchać zamiast wewnętrznego głosu.

"Mój mąż ma świetną kondycję. Gdyby nie wada serca, byłby dziś sportowcem zawodowym. Mąż codziennie biega, a ja? Przed ciążą byłam aktywna, szczupła, biegaliśmy razem. W czasie ciąży najpierw straciłam 7 kg w ciągu pierwszych 3 miesięcy, później przybrałam 16 kg. Po ciąży zostało mi 5 kg. Ale skóra na brzuchu po cesarce wygląda fatalnie, mam rozstępy mimo dbania o skórę. Czuje się ze sobą fatalnie, nie potrafię spojrzeć w lustro. Córeczka ma 6 tygodni, dzisiaj w nocy spała tylko 3 godziny, za to w dzień śpi cały czas. Jak ja mam zaakceptować nową siebie? Jak mam rozebrać się przed mężem?".

Te dramatyczne słowa jednej z użytkowniczek forum Kafeteria odzwierciedlają często spotykane u kobiet emocje. Na forum posypały się odpowiedzi. Kobiety mówią: "Jeżeli mąż jest mądry, a przede wszystkim cię kocha, to zaczeka, zaakceptuje rozstępy. Spróbuj wrócić do wagi wcześniejszej (…) maluj paznokcie, zapuść włosy".

Inne próby "pocieszenia" brzmią trochę przerażająco: "po ciąży i tak dla męża nie istniejesz, ani on dla ciebie, dziecko jest najważniejsze dla obojga, wiec po co się tak spinasz? (…) Jemu twój wygląd wisi i powiewa, nie musisz się przed nim rozbierać ".

Internautki spieszą z pomocą i pocieszeniem: "Jesteś po być może największym w życiu wysiłku dla organizmu. Daj sobie czas. Pozwól ciału na regenerację. Spokojnie wyznacz sobie cel i dąż do niego. Ale w miarę możliwości", "Za wcześnie na ćwiczenia, lepiej poczekać te pół roku, bo można sobie krzywdę wyrządzić". Ale jak jest naprawdę?

Niektóre z powyższych wypowiedzi brzmią prawdziwie, inne trochę mniej. Problem leży w tym, że po podobne porady nie powinny kobiety przychodzić do... innych kobiet. Bo dziewczyny nie przyjmują do wiadomości najważniejszego w tej sprawie: że niedoskonałości, które one widzą – blizna po cesarskim cięciu, niedoskonałe ciało – to problemy, których zakochani w nich mężczyźni zwyczajnie nie dostrzegają. Ona mówi: "chcę być piękna dla męża, nawet po cesarce". On odpowiada: "jesteś, a twoje mankamenty w ogóle mi nie przeszkadzają". Do niej nie dociera.

I jak z tymi kobietami rozmawiać? Po podpowiedź zwracam się do profesjonalistki, psychoterapeutki Katarzyny Miller. Ta z początku przewrotnie stwierdza, że to niewłaściwy adres. – To mężczyźni powinni mówić kobietom, a nie ja – stwierdza.

– Dobrze, tylko jak? – nalegam.

– Właśnie tak: powtarzając do skutku. Problem polega na tym, że polskie kobiety lubią cierpieć. Dużo pracuję z nimi na terapii i widzę, że lubią się pomęczyć. To przyzwyczajenie i polskie wychowanie kobiet, które za to odpowiada, wychowanie, które każe kobiecie wciąż się poświęcać. Dziewczyna nie ma być szczęśliwa, ma być bez przerwy przejęta, czy aby na pewno jest wystarczająco dobra – tłumaczy Miller.

Samopoczucia dziewczyn nie poprawiają na pewno otaczające nas ze wszystkich stron obrazki. Księżna Kate zaledwie w kilka godzin po naturalnym porodzie pokazuje się fotografom z potencjalnym następcą tronu, w makijażu i w specjalnie na tę okazję przygotowanej sukience. Znane trenerki i celebrytki w kilka tygodni po porodzie pokazują płaski brzuch z podpisem "nie mów, że się nie da". – Oczywiście, dokładają się do tego media i moda na te panienki, wyglądające na nietknięte niczym, wymalowane, sztuczne. Ale faceci tu mają bardzo dużo do zrobienia – podkreśla Katarzyna Miller.

– Mogę powtarzać w nieskończoność "jesteś piękna taka, jaka jesteś". A moja żona na to, że tak nie jest i musi coś z tym zrobić.

– Ale co miałaby zrobić? Nakleić sobie sztuczną skórę? Zamienić ciało na inne? Nie da się, trzeba to przetrzymać. Zaakceptować, przyjąć do wiadomości. Wie pan, jest taka teoria, że to, co przynosi życie, jest do przeżycia. Człowieka spotyka to, co jest w stanie unieść. A załamują się szczególnie ci, którzy zostali wychowani w taki sposób, że ich nikt nie nauczył szacunku do samych siebie. I trzeba im powiedzieć: próbujesz za wszelką cenę udowodnić mi, że się do niczego nie nadajesz. Uważaj, bo jak się postarasz, to ci się w końcu uda. Mężczyźni w końcu wierzą kobietom. Muszą też jednak uwierzyć, że ich słowa mają moc.

Problem polega na tym, że kobiety nie zawsze wierzą mężczyznom. Kobiety, które zostają sam na sam ze światem swoich wyobrażeń o doskonałości, które wytwarzają się w oparciu o media. Obarczone są na dokładkę potrzebą dania mężczyźnie tego, co ich zdaniem jest dla niego najlepsze – własnego "pięknego" wizerunku. Miłe panie, faceci tych oczekiwań w ogóle nie mają. Zaakceptujcie tę prawdę, a będzie wam łatwiej zaakceptować same siebie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (263)
Zobacz także