Marcela Leszczak - "Tak nakręcę, nacuduję, że będzie dobrze"
W programie "Top Model. Zostań Modelką" nie miała chyba ani jednej nieudanej sesji zdjęciowej. Choć w finałowym odcinku nie zdołała pokonać Zuzy Kołodziejczyk, nie czuje się przegrana. Zamierza inteligentnie wykorzystać swoje predyspozycje i udowodnić wszystkim, a przede wszystkim sobie, że stać ją na wiele.
W programie "Top Model. Zostań Modelką" nie miała chyba ani jednej nieudanej sesji zdjęciowej. Choć w finałowym odcinku nie zdołała pokonać Zuzy Kołodziejczyk, nie czuje się przegrana. Zamierza inteligentnie wykorzystać swoje predyspozycje i udowodnić wszystkim, a przede wszystkim sobie, że stać ją na wiele.
Przez ostatnie pół roku jej życie bardzo się zmieniło. Wcześniej pracowała w zakładzie samochodowym u swojego taty. Ten oryginalny zawód przysporzył jej wielu fanów. Wszyscy dziwili się, że kobieta o tak drobnej budowie bez żadnego wysiłku potrafi zmienić opony. Ten etap ma już jednak za sobą. Właśnie otwiera się dla niej zupełnie inna kariera - w modelingu.
Tekst: Izabela OâSullivan
(ios/sr), kobieta.wp.pl
Marcela Leszczak
Twierdzi, że telewizja jest najlepszą reklamą. Wcześniej próbowała swoich sił m.in. w konkursach piękności. Dwa lata temu zdobyła tytuł II Wicemiss Wielkopolski, a w wyborach Miss Polski doszła do półfinału. W 2012 roku wybrano ją na Miss Konina - miasta, z którego pochodzi. Jednak dopiero dzięki programowi "Top Model" została naprawdę zauważona, mogła też lepiej pokazać swoje możliwości.
- To taka trampolina do sukcesu - mówi. - Myślę, że każda z czternastu dziewczyn, które znalazły się w domu modelek, ma równe szanse, żeby wykorzystać swoje pięć minut.
Marcela Leszczak
W krótkim czasie stała się bardzo rozpoznawalna. Na ulicy zaczepiają ją dzieci i nastolatki, proszą o zdjęcie albo autograf. Podobnie zresztą zachowują się mężczyźni. Marcela przyznaje, że na razie to jest przyjemne, bo trwa niedługo. - Jestem osobą publiczną - stwierdza, po czym szybko dodaje: - Ale nie jestem celebrytką. Żeby nikt tak nie pomyślał.
Marcela Leszczak
Przyznaje, że ostatnie pół roku było okresem intensywnej pracy i że ma za sobą wiele nieprzespanych nocy. W "Top Model" widzieliśmy dziewczynę pewną siebie, lekko zdystansowaną, rzadko okazującą emocje. To zapewne sprawiło, że zyskała mniejszą sympatię widzów niż otwarta, przyznająca się do swoich kompleksów Zuza z Poznania. Marcela twierdzi, że jej zachowanie w programie nie było żadną strategią. - Taka jestem - mówi krótko. - Zwykle stoję z boku, nie odzywam się, a kiedy mi coś nie pasuje, to po prostu odchodzę. W domu modelek byłam praktycznie jedyną bezkonfliktową osobą.
Marcela Leszczak
Nie oznacza to jednak, że była lubiana przez wszystkie swoje konkurentki. Zarzucały jej, że zadziera nosa. - Dziewczyny patrzyły na mnie i myślały: "Taka niska, a wydaje jej się, że będzie modelką. I jaka pewna siebie jest". Podkreśla jednak, że tą cechą zyskiwała przewagę nad innymi uczestniczkami już na starcie i że gdyby nie ona, nigdy nie udałoby się jej dostać do domu modelek.
Marcela Leszczak
Szybko stała się ulubienicą Marcina Tyszki. Podziwiał nie tylko to, jak wychodzi na zdjęciach, ale też jej umiejętność improwizacji. Uważał, że Marcela zawsze na wszystko znajdzie wymówkę i tak nakręci, nacuduje, że będzie dobrze. Co do tej kwestii zgadzał się z nim również Michał Piróg. Kiedy skrytykowano ją za to, że nie radzi sobie z angielskim, natychmiast znalazła receptę: po powrocie z Indii przysiądzie, poduczy się i problem z głowy. Nawet przez chwilę nie pomyślała, że nieznajomość języka w jakimś sensie ją dyskwalifikuje. Przyznaje jednak, że kiedy skończyli kręcenie odcinków "Top Model", uczyła się angielskiego po dwie-trzy godziny dziennie.
Marcela Leszczak
To, że w programie udało jej się zajść tak daleko, zawdzięcza też pewnie swojej determinacji. - Marcelka jest bardzo żywiołową kobietą - opowiada Monika Leszczak, jej mama. - Zawsze musi być tak, jak ona chce.
Komentując opanowanie i powściągliwość córki w programie, mówi krótko: - Każdy z nas ma emocje. To zresztą było widać też u Marceli. Ale trzeba umieć nad nimi panować.
Marcela Leszczak
Pani Monika od kilku miesięcy żyje sukcesami córki. Pracuje jako kosmetyczka i przyznaje, że program "Top Model" był głównym przedmiotem rozmów w gabinecie. Spotkała się z dużą serdecznością ze strony klientek, które przychodziły na umówione wizyty wcześniej i prosiły, by zdradziła, kto odpadnie w kolejnym odcinku. Kiedy nie chciała powiedzieć, domagały się chociaż potwierdzenia, że to nie będzie Marcela.
- W każdy czwartek już od dziesiątej była dyskusja, czy sprawiedliwie odpadła akurat ta dziewczyna, które zdjęcie było lepsze, kto korzystniej wypadł - opowiada mama koninianki. - Miło się to teraz wspomina.
Marcela Leszczak
Sama tych wspomnień ma jednak znacznie więcej, bo w lutym - podobnie jak mamy innych uczestniczek programu - miała okazję pojechać do domu modelek i wziąć udział w sesji fotograficznej z okazji Dnia Matki, pozując z własną córką.
Nie tylko była to niezwykła przygoda, ale też możliwość zobaczenia Marceli po ponad miesiącu jej nieobecności w domu. - Na czas trwania programu dziewczyny nie miały dostępu do swoich komórek - mówi. - Mogły telefonować raz, maksymalnie dwa w tygodniu z aparatu organizatora i miały na rozmowę tylko siedem minut.
Za Marcelą tęskniła też wtedy młodsza od niej o dziesięć lat siostra, Kornelia. Wygląda jednak na to, że przynajmniej na jakiś czas będzie musiała przywyknąć do jej nieobecności.
Marcela Leszczak
22-latka po zakończeniu programu zdecydowała, że przeprowadzi się do Warszawy, bo trudno jej było z Konina dojeżdżać na castingi i pokazy. Ma podpisany na pięć lat kontrakt z agencją modelek DâVision. - Agentka ma w planach wysłać mnie do Azji - zdradza Marcela.
O to właśnie posprzeczały się ostatnio z mamą. Rodzice dziewczyny nie chcą, by wyjeżdżała poza Europę. Ona natomiast tłumaczy, że większe zapotrzebowanie na jej urodę jest właśnie na sąsiednim kontynencie. - Jeśli się uprze, to nauczę się angielskiego i polecę z nią - śmieje się pani Monika.
Marcela Leszczak
Kiedy nazwisko i twarz Marceli stały się rozpoznawalne, w mediach zahuczało od spekulacji, czy jest w związku. W internecie pojawiły się nawet przypuszczenia, że wybrankiem jej serca jest chłopak o imieniu Michał, z którym lubi się fotografować i którego zdjęcia ma na Facebooku. - Na razie jestem wolna - rozwiewa wątpliwości.
Mimo że pracuje jako modelka, nie ma obsesji na punkcie liczenia kalorii i nie uprawia regularnie sportów, by dbać o figurę. Przyznaje, że w tym względzie jest dość leniwa i niesystematyczna. Ogranicza słodycze, chipsy i colę, ale głównie dlatego, że są po prostu niezdrowe. - Każdy powinien to robić - mówi.
Marcela Leszczak
Do swojej kariery modelki podchodzi bardzo realistycznie. Zdaje sobie sprawę, że to tylko zajęcie na jakiś czas. Na razie ma plany na pięć lat, bo tyle trwa kontrakt z agencją. - Nie wiem, czy później, w wieku 27-28 lat nie będę chciała mieć męża, dzieci - wyznaje. - Wszystko jest fajne tylko do pewnego czasu. Jeśli miałabym podróżować, zaniedbywać rodzinę i nie być przy mojej siostrze, która jest w okresie dojrzewania, to zrezygnowałabym z tego. Bo jednak rodzina jest dla mnie najważniejsza.
Być może jeszcze za wcześnie, by się zastanawiać, co będzie robiła, kiedy zakończy swoją przygodę z modelingiem. Ona jednak ma gotową odpowiedź. - Powiem tak: mam możliwości. Nie boję się o swoją przyszłość.
Marcela Leszczak
Jej mama dodaje, że Marcela jest kreatywna i komunikatywna, a te dwie cechy na pewno jej w życiu bardzo pomogą. Dla wszystkich fanów motoryzacyjnych zainteresowań dziewczyny pani Monika ma jednak smutną wiadomość. - Nie wydaje mi się, że Marcela jeszcze wróci do taty do zakładu - mówi. - Jestem tego raczej pewna.
Nie wątpi też, że przed jej córką będzie wiele otwartych drzwi i że sobie poradzi. - Cokolwiek wybierze, zawsze będziemy ją wspierać - zapewnia.
Kiedy Marcela rok temu została Miss Konina, powiedziała, że zamierza być szczęśliwa, nieważne, co miałoby to oznaczać. Dziś jest znacznie bliższa sformułowania definicji tego pojęcia. - Szczęście można znaleźć we wszystkim - twierdzi. - Robię to, co lubię i nie wkładam w to strasznie dużo pracy. Łatwo przychodzi mi pozowanie i chodzenie po wybiegu. Jestem szczęśliwą, spełnioną osobą.
Tekst: Izabela OâSullivan
(ios/sr), kobieta.wp.pl