Marihuana - niedoceniane ryzyko?
Marihuana jest przez niektórych uważana za rodzaj używki, o szkodliwości dla zdrowia porównywalnej z paleniem tytoniu czy piciem alkoholu. W konsekwencji pojawiają się postulaty legalizacji coraz bardziej popularnej "trawki". Dyskusja, czy taka decyzja byłaby uzasadniona zagościła ostatni na łamy poważnej prasy medycznej.
Marihuana jest przez niektórych uważana za rodzaj używki, o szkodliwości dla zdrowia porównywalnej z paleniem tytoniu czy piciem alkoholu. W konsekwencji pojawiają się postulaty legalizacji coraz bardziej popularnej "trawki". Dyskusja, czy taka decyzja byłaby uzasadniona zagościła ostatni na łamy poważnej prasy medycznej.
Może tak jak w Holandii?
Przykład Holandii, w której w ograniczonym stopniu zalegalizowano obrót niektórych tzw. miękkich narkotyków jest przywoływany najczęściej przez zwolenników legalizacji.
Aleks Wodak, dyrektor oddziału uzależnień w szpitalu św. Wincenta w Austarlii, razem z profesorem socjologii C. Reinarmanem oraz dyrektorem Centrum nad badaniem narkomanii Uniwersytetu w Amsterdamie, P. Cohenem, przytaczają następujące argumenty na rzecz legalizacji:
- wysokie koszty społeczne kryminalizacji coraz bardziej licznych konsumentów preparatów konopii indyjskich;
- duże straty fiskalne niezalegalizowania obrotu;
- nasilenie zjawisk korupcji w policji w krajach, gdzie posiadanie narkotyków jest karane;
- niektóre doniesienia o porównywalnej szkodliwości pochodnych konopii i tytoniu;
- brak wzrostu konsumpcji marihuany i haszyszu po legalizacji ich obrotu lub odstąpienia od karania za posiadanie;
- koszty społeczne, ekonomiczne i moralne utrzymywania represywnego prawa wobec używających "miękkie narkotyki" przekraczają - zdaniem autorów - koszty zdrowotne ich zażywania.
Szkodliwość konopii - poza dyskusją
Zwolennicy legalizacji obrotu marihuany czy haszyszu starają się umniejszyć znaczenie ryzyka zdrowotnego ich zażywania. Wydaje się to oczywiste - jednak bliższa analiza badań naukowych nad szkodliwością nie pozostawia najmniejszych wątpliwości. Legalne czy nie - palenie "trawki" jest bez wątpienia bardzo ryzykownym zachowaniem zdrowotnym.
Wśród faktów na ten temat Collin Drummond, psychiatra i wykładowca na Wydziale Psychologii i Uzależnień Londyńskiej Szkoły Medycznej, wymienia między innymi:
- potwierdzona badaniami Światowej Organizacji Zdrowia, dwukrotnie większa karcenogenność dymu z pochodnych konopii w porównaniu z dymem papierosowym. Oznacza to, że podobnie jak palenie tytoniu marihuana i haszysz narażają palących na dwukrotnie większe ryzyko zachorowania na raka oskrzeli, krtani, ust i przełyku;
- paradoksalnie ze względu na postęp technologiczny producentów (przez lepsze oczyszczanie surowców), pochodne konopii stanowią obecnie dużo większe, niż 20 - 30 lat temu ryzyko rozwoju chorób serca, układu krążenia i płuc;
- wykazano, że pochodne konopii przyspieszają pojawienie się objawów schizofrenii i innych chorób psychicznych oraz powodują cięższy przebieg tych chorób;
- jakkolwiek uzależniające działanie marihuany jest nieco słabsze od nikotyny, to jednak u ponad połowy (a według niektórych autorów dotyczy to blisko 90%) palących narkotyk regularnie jest od niego uzależnionych;
- kanabisy osłabiają funkcje poznawcze, ograniczają osiągnięcia w nauce, mają działanie teratogenne (wywołują wady rozwojowe u dzieci, których matki w czasie ciąży paliły), osłabiają odporność, zmniejszają płodność i prowadzą pośrednio do zwiększenia liczby zakażeń chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Trawka jak kilka głębszych
Rosnącym i niedocenianym wciąż problemem jest prowadzenie samochodu pod wpływem tych specyfików. Chociaż badania nad bezpośrednim wpływem substancji aktywnych zawartych w pochodnych konopii na liczbę wypadków samochodowych jest trudne metodologicznie - ze względu na często występujące jednoczesne spożycie alkoholu, nie ulega wątpliwości, że tego typu zależność istnieje. Pozostawanie pod jednoczesnym wpływem narkotyku i alkoholu synergistycznie (czyli łączne działanie obydwu jest większe niż tylko "sumaryczne połączenie" wpływu alkoholu i marihuany) obniża szybkość reakcji i zwiększa tym samym ryzykow wypadku. Brak jest jednocześnie powszechnie dostępnych testów umożliwiających identyfikację osób intoksykowanych pochodnymi konopii.
Możliwości marketingowe - kolejny argument przeciwko Wartość obrotu pochodnymi konopii na świecie ocenia się na grube miliardy dolarów rocznie. W wypadku legalizacji obrotu istnieje duże prawdopodobieństwo, że - podobnie jak w wypadku alkoholu i papierosów, producenci znajdą bez większego problemu sposoby na ominięcie ewentualnych ograniczeń reklamowych i będą w stanie dotrzeć do szerokich rzesz swoich potencjalnie nowych, młodych klientów. Także argumenty natury fiskalnej są poddawane w wątpliwość. W podanym przykładzie Holandii, gdzie dopuszczono w ograniczonym stopniu do legalizacji obrotu, wciąż ponad dwie trzecie narkotyków pozostaje w "czarnej strefie" handlu.