Martyna Wojciechowska udostępniła mocne zdjęcia. Tak kobiety strajkowały przeciwko gwałtom
Martyna Wojciechowska postanowiła odnieść się do niesamowicie trudnego elementu wojny. Podróżniczka podkreśliła, że gwałty są jednym z zaplanowanych działań wroga. We czwartek Polki, Ukrainki i Białorusinki połączyły siły, aby wyrazić swój przeciw wobec takiemu traktowaniu kobiet.
22.04.2022 | aktual.: 22.04.2022 08:36
Brutalne gwałty, których na ludności ukraińskiej dopuszczają się rosyjscy żołnierze, przerażają. Wydawać by się mogło, że w cywilizowanym świecie takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Martyna Wojciechowska w jednym ze swoich wpisów na Instagramie zauważa, że te okrutne działania są częścią przemyślanej strategii, która działa równie dobrze, co ruchy zbrojne. Kobiety postanowiły wyrazić swoje zdanie we czwartek w Gdańsku, gdzie odbył się protest przeciwko niedopuszczalnym czynom, których dopuszczają się Rosjanie.
Zobacz też: Poruszająca relacja z Buczy. Chowali się przed żołnierzami, a mieszkanie stało się pułapką
"Gwałt to śmiertelna i skuteczna broń"
Wojciechowska przytoczyła również pewien wpis z Twittera, który zobrazował koszmar Ukraińców. To jedna z wielu historii, która nigdy nie powinna się wydarzyć.
"W Mariupolu rosyjscy okupanci na zmianę gwałcili kobietę przez kilka dni na oczach jej sześcioletniego syna. Kobieta później zmarła z powodu obrażeń. Jej syn osiwiał" - donosi Ministerstwo Obrony Ukrainy.
Niestety kobiety w trakcie wojny są narażone podwójnie. Gwałty były i w dalszym ciągu są stosowane "jako forma opresji i terroru ludności cywilnej". Niestety widzimy to również po tym, co dzieje się obecnie w Ukrainie.
"Kobieta na wojnie nie ma twarzy"
Martyna Wojciechowska w dosadnych, porażających słowach opisuje, dlaczego kobiety pojawiły się na proteście w workach na głowach. Cały ich ubiór miał wyjątkowo symboliczny charakter, wyrażając to, w jak nieludzki sposób traktowane są kobiety przez rosyjskich oprawców.
"Na ich głowach były worki i maski, bo kobieta na wojnie nie ma twarzy, a często też nie ma imienia, bo ofiary milczą w obawie przed podwójną wiktymizacją. Bielizna i ciała protestujących pomalowane były czerwoną farbą, symbolizującą krew" - tłumaczy dziennikarka.
Polki, Ukrainki oraz Białorusinki razem przeszły przez ulice Gdańska w milczeniu, chcąc w ten sposób zwrócić uwagę świata na to, w jak okrutny sposób rosyjscy żołnierze traktują ukraińskie kobiety i dzieci. Podobne protesty odbyły się również w Łotwie i Estonii.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!