Marzysz o byciu modelką? Przeczytaj i zastanów się!
Słysząc słowo „modelka”, wyobrażamy sobie luksus, sławę oraz restrykcyjne diety. W rzeczywistości jednak życie modelki to ciągłe bieganie od castingu do castingu, oczekiwanie na oferty (które – wbrew pozorom – wcale nie są takie częste), mieszkania wynajęte wspólnie z innymi dziewczynami i nierzadko brak pieniędzy.
04.10.2012 | aktual.: 20.03.2013 15:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Słysząc słowo „modelka”, wyobrażamy sobie luksus, sławę oraz restrykcyjne diety. W rzeczywistości jednak życie modelki to ciągłe bieganie od castingu do castingu, oczekiwanie na oferty (które – wbrew pozorom – wcale nie są takie częste), mieszkania wynajęte wspólnie z innymi dziewczynami i nierzadko brak pieniędzy.
Ashley Stetts, zawodowa modelka, rozpoczęła swoją karierę w wieku piętnastu lat w rodzinnym Toronto. Zachęcił ją do tego ojciec, który sam był w młodości modelem. W wieku osiemnastu lat podpisała swój pierwszy poważny kontrakt. Ashley zdecydowała, że oprócz kariery modelki rozpocznie studia marketingu. „Początki były bardzo ciężkie. Rozwijanie kariery modelki kosztowało dużo pieniędzy. Z reguły wydawałam więcej pieniędzy na dojazd na castingi niż zarabiałam”, wspomina Ashley. „Postanowiłam więc przenieść się z Toronto do Nowego Jorku. Jest to prawdziwe centrum modelingu”.
Swój pierwszy sukces Ahley odniosła zaraz po przyjeździe do Nowego Jorku: pojawiła się na okładce magazynu „Women’s Health”. „Można pomyśleć, że modelka za pojawienie się na okładce znanego magazynu dostaje dużo pieniędzy. No cóż, mnie zapłacono zaledwie 250 dolarów. Myślałam, że z czasem zacznę zarabiać duże pieniądze, jednak magazyny, które dobrze płacą, są nieliczne. Z reguły zarobki oscylują między 100 a 400 dolarów za całodniową sesję”.
Za pokazy na wybiegu zarabia się jeszcze mniej. Część dziewczyn jest opłacana „w naturze”, czyli za występ dostaje ubrania. W mniejszych agencjach za pracę na wybiegu nie płaci się w ogóle. Jeżeli modelka nie ma pieniędzy, może pożyczyć je od agencji, musi jednak oddać je z dużym procentem.
Z lepszymi zarobkami wiąże się praca tzw. „fit-modeli”, czyli modeli pracujących w przemyśle odzieżowym w roli „żywych manekinów”. Firmy produkujące ubrania zatrudniają osoby, na których sprawdzają, jak zaprojektowane przez nich kreacje wyglądają na żywych ludziach. Jeżeli firma zaakceptuje danego modela, może on z nimi współpracować przez lata. Trzeba mieć jednak idealne wymiary ramion, talii i bioder.
Ashley udało się zostać modelką „fit”. „Ta praca jest dość dobrze płatna, zarabiałam 250 dolarów za godzinę. Jako że pracowałam tylko kilka godzin dziennie, postanowiłam znaleźć sobie dodatkowe źródło zarobku. Chciałam stać się niezależna finansowo, odłożyć trochę pieniędzy i móc swobodnie żyć w Nowym Jorku, który jest bardzo drogim miastem”, wspomina Ashley. „Zostałam więc kelnerką w popularnym klubie nocnym. Za tę pracę otrzymywałam wynagrodzenie w wysokości 1000 dolarów za noc”.
Wiele modelek zarabia w ten sposób na rozwijanie swojej kariery. W Nowym Jorku modelka-kelnerka jest zjawiskiem dość często spotykanym. Dziewczyny pracujące jako modelki mają dość duże wydatki: żeby utrzymać w formie swoją figurę i poprawić wygląd, muszą inwestować sporo pieniędzy w zabiegi pielęgnacyjne, fryzjera i sesje gimnastyki. Bez tego nie będą wyglądać na tyle dobrze, aby wyróżniać się na castingu. Konkurencja jest ogromna, a prawa rynku okrutne. „Ja wydaję najwięcej na zajęcia z gimnastyki. Mam spory apetyt, więc muszę spalić zbędne kalorie, żeby utrzymać mój rozmiar. Wiem, że jeżeli przytyję, stracę pracę. Zajście w ciążę także byłoby równoznaczne z końcem mojej kariery”, mówi Ashley.
Dziewczynie udało się jednak utrzymać stabilność finansową. Może wreszcie pomóc ojcu, który zarabia o wiele mniej od niej. Ashley stara się myśleć o przyszłości i odkłada część zarobionych pieniędzy. Niestety wiele dziewcząt tego nie robi. Wstępując w świat mody są bardzo młode i naiwne. Jeśli uda się im zarobić większe pieniądze, łatwo je wydają, często też popadają w długi. To jest przeważnie początek większych problemów. Zaciągnięte pożyczki narastają, a praca modelki nie trwa wiecznie.
Wiele marzących o karierze modelki kobiet zapomina o tym, że praca w tym biznesie szybko się kończy. Agencje interesują się jedynie młodymi dziewczętami. Po przekroczeniu pewnego wieku kobiety przestają otrzymywać oferty pracy. „Zbliżam się do trzydziestki, więc niedługo nie będę już mogła pracować jako modelka. Nie wiem jednak, co mogłabym w życiu robić, niczego innego nie umiem. Skończyłam co prawda studia, ale nigdy nie pracowałam zawodowo w mojej specjalizacji. Bez doświadczenia nie znajdę pracy”, mówi Ashley Stetts.
Problem Ashley dotyczy wszystkich modelek. Dziewczyny zaczynają karierę bardzo wcześnie, często już w szkole. Uczestnictwo w castingach i liczne podróże uniemożliwiają im kontynuowanie nauki, więc większość z nich nie kończy żadnych szkół ani studiów. Kiedy nadchodzi moment odejścia z biznesu, większość z nich ma problem ze znalezieniem nowego zatrudnienia. „Czasem żałuję, że po skończeniu studiów nie rozpoczęłam zwykłej kariery zawodowej w firmie. To dałoby mi większą stabilizację i szansę na pewną przyszłość”, przyznaje Ashley.
W momencie dokonywania wyboru młode dziewczyny z reguły nie myślą o tym, co będzie za dziesięć czy dwadzieścia lat. Kariera modelki wydaje się im tak pociągająca, że nie chcą przyjąć do wiadomości, iż pokazy mody i sesje fotograficzne to zajęcie tylko na kilka najbliższych lat.
Tekst: na podst. Huffingtonpost.com/(msy/sr)