Masaż ciała i... duszy
Ma-Uri to prawdziwe widowisko i magiczny rytuał. Nie ma nic wspólnego z klasycznymi zabiegami, szczypaniem i ugniataniem skóry.
*Według legendy żaden książę polinezyjski nie był godny sprawowania władzy, dopóki nie poddał się tygodniowemu zabiegowi oczyszczania. Dniami i nocami, nieprzerwanie masowano jego ciało, aby zapewnić mu energię, siłę i czystość myśli. Pomysł na oczyszczanie pojawił się ponoć z samego kosmosu! Tajemniczy mieszkańcy Plejad zeszli po promieniu białego światła na Ziemię, by nauczyć Kahunów rytuału uzdrawiania. *
Ma-Uri nie ma nic wspólnego z klasycznymi zabiegami, szczypaniem i ugniataniem skóry. Pacjent nie czuje bólu, może więc odprężyć się, głęboko oddychać i wsłuchać w cichą, egzotyczną muzykę. Zabieg odbywa się w przytulnym pokoiku wypełnionym aromatem kadzidełek, przy przyćmionych światłach. Wszystko to ma stwarzać pełen komfort i poczucie bezpieczeństwa. Jest tylko jedno "ale", do zabiegu trzeba rozebrać się do naga, a nie każdy to lubi. Pacjent leży pod ręcznikiem, odsłaniane są tylko te części ciała, które masuje się w danym momencie.
Masażysta nie jest magiem *Osoby wykonujące ten zabieg nie powinny przypisywać sobie żadnych uzdrowicielskich talentów. Mają tylko masować, by otworzyć kanały energetyczne, a wtedy pacjent wyleczy się sam. Ruchy masażysty są płynne i łagodne, można porównać je do tańca. Wzorowane są zresztą na tańcu godowym albatrosa, świętego ptaka Polinezyjczyków. Masażysta długimi i delikatnymi pociągnięciami przedramion i czasem dłoni masuje pachnącymi olejkami całe ciało, głowę, twarz i powieki. Zabieg trwa długo, nawet do 2 godzin. Jego podstawowym celem jest odblokowanie przepływu energii w całym organizmie. Nasze ciało jest "pamiętliwe" i koduje wszystko, każdy uraz psychiczny i fizyczny, stres i ból.* Efektem tych złych przeżyć są blokady energetyczne powodujące m.in. stałe napięcie niektórych mięśni. Najczęściej usztywniamy szczęki, kark i odcinek lędźwiowy kręgosłupa.
*Ma-Uri działa jak psychoterapia *Pomaga uporać się z przykrymi przeżyciami z przeszłości, rozładować długotrwały stres, łagodzi wewnętrzny niepokój i depresję. Ma też duży plus, psychologowi musimy opowiedzieć ze szczegółami historię swojego życia, zwierzyć się z ciężkiego dzieciństwa, nieudanych związków itp.; a podczas masażu złe emocje uzewnętrzniają się same i przestają nas nękać. Wiele osób taki seans masażu pobudza do płaczu, krzyków albo ataków śmiechu.
* To nie tylko lekarstwo dla duszy *Podnosi również ogólną odporność organizmu, usprawnia krążenie krwi i limfy, oczyszcza organizm ze złogów toksycznych, reguluje ciśnienie. Działa przeciwbólowo, leczy dolegliwości stawów, kości i mięśni, a także choroby narządów wewnętrznych, między innymi układu trawiennego. Zaobserwowano, że harmonizuje pracę prawej i lewej półkuli mózgowej, może więc pomóc dzieciom z porażeniem mózgowym. Ma-Uri mogą poddać się osoby w podeszłym wieku, a nawet kobiety w ciąży. Decydując się na taki zabieg nie sugerujmy się jedynie ceną. Masażysta musi mieć specjalne uprawnienia, licencję Instytutu Maoryskiego.
Barbara Scudder