Maurizio Gucci: zabójstwo z telenoweli
W tym roku minęło 20 lat od zabójstwa Maurizia Gucciego, wnuka założyciela marki Gucci i ostatniego reprezentanta włoskiej rodziny na czele legendarnej firmy. Co dzieje się z Patrizią Reggiani – odpowiedzialną za morderstwo byłą żoną dziedzica?
06.07.2015 | aktual.: 03.09.2018 11:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W tym roku minęło 20 lat od zabójstwa Maurizia Gucciego, wnuka założyciela marki Gucci i ostatniego reprezentanta włoskiej rodziny na czele legendarnej firmy. Co dzieje się z Patrizią Reggiani – odpowiedzialną za morderstwo byłą żoną dziedzica?
Patrizii Reggiani nie można odmówić bycia barwną postacią. Włoszka w latach 80. była europejską prekursorką Paris Hilton – jej życie opierało się na lataniu samolotami i robieniu zakupów na koszt bogatego męża oraz regularnym udzielaniu się w tabloidach. Nazywana swego czasu „Liz Taylor świata mody” kobieta powiedziała kiedyś, że „woli płakać w rolls-roysie niż być szczęśliwa na rowerze”.
Patrizia i Maurizio pobrali się w 1973 roku. Dziedzic w trakcie małżeństwa z ambitną córką kelnerki skupił się na bardzo dostatnim życiu, co negatywnie odbiło się na sytuacji firmy – w 1988 roku Maurizio sprzedał większość udziałów rodzinnego biznesu, a pięć lat później pozbył się reszty akcji za 150 milionów dolarów. Para po 12 latach małżeństwa rozwiodła się, a Patrizia została z 860 tysiącami dolarów alimentów rocznie, co uznała za „nędzne ochłapy” majątku byłego męża. Maurizio związał się z młodą projektantką wnętrz. Drogi byłych małżonków rozeszły się na 10 lat.
23 września 1995 roku Maurizio został zastrzelony na schodach swojego biura w Mediolanie. Śledczy początkowo podejrzewali, że związek ze śmiercią Włocha mogli mieć członkowie rodziny Guccich, niezadowoleni ze sprzedaży rodzinnego biznesu. Po roku na główną podejrzaną zaczęła jednak być typowana była żona, a w całą sprawę okazała się być zamieszana kuriozalna szajka składająca się z… samozwańczej wiedźmy, hotelowego portiera, bezrobotnego Sycylijczyka i uzależnionego od hazardu kierowcy.
Jako pierwszy niedyskrecją wykazał się portier z hotelu nieopodal biura Gucciego. Jego znajomy doniósł policji, że mężczyzna zaaranżował morderstwo na zlecenie Auriemmy, powiązanej z Patrizią jasnowidzki i „wiedźmy”. Już się pogubiliście? Przygotujcie się, bo cała historia brzmi jak pokręcony wątek z opery mydlanej: Patrizia zapłaciła swojej wróżce 300 tysięcy dolarów, by ta doprowadziła do zabójstwa Maurizia nie na jej zlecenie, tylko, uwaga, wskutek „czytania w jej myślach”. Auriemma skontaktowała się ze wspomnianym odźwiernym, który zwerbował zadłużonego Sycylijczyka, Bernadetta Ceraulo, do wykonania mokrej roboty, i uzależnionego od hazardu kierowcę, Orazia Cicalę, który pomógł w ucieczce z miejsca zbrodni. Mimo że akcja brzmi na bardzo nieudolnie zaplanowaną, zamach mógłby wszystkim ujść płazem, gdyby nie nieprzemyślane wyznanie portiera.
Motywy Patrizii? Nienawiść, zazdrość o nową partnerkę byłego męża i chciwość. W trakcie procesu Włoszka bez ogródek podkreślała, że życzyła Mauriziemu śmierci, ale uparcie trzymała się wersji, że Auriemma wyczytała to w jej myślach i sama zaplanowała morderstwo. Patrizia była tak przekonana o wiarygodności swojej historii, że rozprawy traktowała tylko jako okazje do pozowania paparazzim – mimo pobytu w areszcie podejrzana stawiała się w sądzie w dostarczonych przez córki futrach i szpilkach, ze starannie wykonanym manicurem i makijażem. Ani razu nie założyła rzeczy z metką Gucci.
Proces nie poszedł po myśli Patrizii i jej ekipy – wszyscy trafili do więzienia. Włoszka, której „świadomość” doprowadziła do zabójstwa Mauriziego, została skazana na 29 lat. W 2011 roku, ze względu na swój słuszny wiek, Reggiani dostała propozycję częściowego zwolnienia, pod warunkiem, że zdobędzie zatrudnienie. Jej reakcja? „Nigdy w życiu nie pracowałam i zdecydowanie nie zamierzam zmieniać tego teraz.” Była żona Gucciego została w celi ze swoją fretką, na którą pozwolenie cudem wynegocjowali jej prawnicy.
W ciągu ostatnich kilku lat nazywana przez włoskie media „czarną wdową” kobieta najwidoczniej spokorniała. 66-latka od kwietnia 2014 roku współpracuje ze specjalizującą się w akcesoriach mediolańską marką Bozart, dla której zaprojektowała kapsułową kolekcję tęczowych torebek na wiosnę-lato 2015. Z więzienia wyszła po 16 latach odsiadki.
Mateusz Farenholc
Redaktor działu urody Fashion Post. Mimo że w temacie kosmetyków stawia na minimalizm i klasykę (jego ulubione marki kosmetyczne to Listerine, Carmex i Biały Jeleń), skrupulatnie googluje nowe tematy i umacnia swoją pozycję urodowego eksperta.