Mąż Pippy Middleton wyciąga pieniądze od rządu. A jest miliarderem
Jak donosi "Daily Mail", James Matthews i jego brat uważają się za pokrzywdzonych skutkami pandemii i oczekują wsparcia ze strony państwa. Wytknięto im jednak, że do biednych nie należą.
12.02.2021 13:12
Pandemia koronawirusa uderzyła w tysiące przedsiębiorców. Na naszych oczach dochodzi do dramatów – ludzie tracą dorobek życia, nie mają już za co wiązać koniec z końcem. Tym bardziej zadziwia, gdy miliarderzy stawiają się na równi z autentycznie poszkodowanymi aktualną sytuacją.
James Matthews, czyli mąż Pippy Middleton i szwagier księżnej Kate, postanowił zwrócić się o pomoc finansową dla swojej posiadłości Glen Affric w Szkocji. Od lat organizuje tam polowania na jelenie dla bogaczy. Matthews twierdzi, że nie ma teraz za co płacić swoim pracownikom.
"Daily Mail" podaje, że o pieniądze poprosił również młodszy brat Jamesa, Spencer. Ten próbuje ratować z kolei swoją alkoholową markę The Clean Liquor Co, która powstała w czerwcu 2020 r. i w którą zainwestowano prawie 1,5 mld dolarów.
Mąż Pippy Middelton – James Matthews
Panowie nie chwalili się jednak, że biorą udział w państwowym programie utrzymania miejsc pracy w koronawirusie (CJRS), który działa od wprowadzenia pierwszego lockdownu. W ramach CJRS pracownicy przebywający na przymusowym urlopie otrzymują 80 proc. swojego wynagrodzenia, do 2,5 tys. funtów miesięcznie (ok. 13 tys. zł). Rządowa witryna internetowa nie ujawniła, ile zarabiają ci zatrudnieni przez bogatych braci.
"Daily Mail" zaznacza, że James Matthews nie tylko zarządza Glen Affric, ale jest również dyrektorem biżuteryjnego giganta Eden Rocks. Założył go wraz z kolegą-jublierem po ślubie z Pippą. Pierścionek zaręczynowy, który jej wręczył, kosztował 200 tys. funtów (ponad 1 mln zł). To niewielka suma, patrząc na majątek Matthewsa – jest on bowiem szacowany na przeszło 2 miliardy funtów (10,2 mld zł). Można się tylko zastanawiać, co o żądaniach Jamesa sądzi jego szwagierka.