Tak reagują na nowy przedmiot. "Nikt mnie nie zmusi"

Edukacja zdrowotna to nowy przedmiot, który będzie realizowany obowiązkowo od przyszłego roku szkolnego. Okazuje się, że już pojawiają się głosy sprzeciwu.

Uczniowie nie znają nazwisk swoich kolegów
Uczniowie nie znają nazwisk swoich kolegów
Źródło zdjęć: © Eastnews

22.11.2024 | aktual.: 22.11.2024 12:23

Jak informuje gov.pl, edukacja zdrowotna zastąpi w szkołach wychowanie do życia w rodzinie. Będzie przedmiotem obowiązkowym realizowanym od roku szkolnego 2025/2026 i znajdzie się w planach uczniów klas IV-VIII szkoły podstawowej i klas I-III szkół ponadpodstawowych.

Nowy przedmiot zaczął wzbudzać wiele emocji jeszcze przed ogłoszeniem projektu podstawy programowej. Jak donosi "Newsweek", dyrektorka jednej ze szkół podstawowych na Śląsku otrzymała protest podpisany przez rodziców, którzy w nowym przedmiocie szkolnym zobaczyli "ogromne zagrożenie dla dzieci i rozbieżność z ich modelem wychowania oraz przekonaniami religijnymi".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Mój syn nie był w stanie tego oglądać"

Już teraz wiemy, że w edukacji zdrowotnej zostanie zawarta edukacja seksualna i tematyka związana m.in. komunikacją dotyczącą bezpiecznego i przyjemnego seksu, profilaktyką ciąż czy orientacją seksualną, transpłciowością i ogólnie poszanowaniem dla społeczności LGBTQ+.

Według informacji przekazanych przez "Newsweek", nauczycielka biologii z Krakowa zaprezentowała już swoim uczniom krótki filmik popularnonaukowy pokazujący przebieg ciąży i spotkała się z ostrą reakcją rodziców.

"Mój syn nie był w stanie tego oglądnąć. Powiedział, że film jest dla niego odrażający i miał prawo tak zareagować. Znam osoby dorosłe, które nie mogą takich filmów oglądać" – cytuje "Newsweek".

Jak wspomina z kolei dyrektorka jednej ze szkół na Śląsku, rodzice mieli zobaczyć w nowym przedmiocie "ogromne zagrożenie" dla dzieci. Złożyli pismo, w którym na trzech stronach opisali swoje obawy. Mieli być przeciwni m. in. "szerzeniu szacunku dla osób LGBT i ich seksualności" czy standardów seksualnych według WHO, a także domagać się każdorazowej zgody na poruszanie delikatnych tematów na lekcjach.

"Przed aferą i kłótnią uratowało mnie to, że MEN wprowadzi edukację zdrowotną jako przedmiot obowiązkowy. Jako szkoła publiczna nie mogę z tym dyskutować, muszę ten program zrealizować i tyle" - wspomina dyrektorka.

"Nauczyciel powinien zademonstrować prezerwatywę"

Najwięcej emocji zdaje się jednak wzbudzać temat antykoncepcji. W nowej podstawie programowej znaczące jest bazowanie na faktach, bez moralizowania, które pojawiało się na zajęciach WDŻ. W ramach nowego przedmiotu uczniowie kończący szkołę podstawową powinni umieć scharakteryzować metody antykoncepcji. Podstawa programowa nie zakłada jednak warsztatu.

"Nie wyobrażam sobie tego tylko w teorii. Jeśli ma być skutecznie, nauczyciel powinien zademonstrować prezerwatywę oraz to, jak jej poprawnie używać" – mówi dla "Newsweeka" seksuolog prof. Zbigniew Izdebski, który jest koordynatorem projektu edukacji zdrowotnej dla MEN.

Tygodnik cytuje też Beatę, nauczycielkę WDŻ z Bydgoszczy, która jednoznacznie odmawia stawania przed klasą z prezerwatywą. "Nikt mnie nie zmusi, żebym stanęła przed uczniami z prezerwatywą!" - zaznacza.

"Nie wyobrażam sobie wymuszania na nauczycielach demonstrowania antykoncepcji. W powszechnym odbiorze, to już jednak kwestia intymności i erotyki bardziej niż wiedzy o zdrowiu seksualnym. (...) To jakiś edukator seksualny powinien robić. Tak będzie zdrowiej: i dla nauczycieli, i dla uczniów" – podsumowała nauczycielka z Bydgoszczy w rozmowie z "Newsweekiem".

Nie wszyscy nauczyciele są jednak przeciwni nowemu przedmiotowi. "Uważam, że ta edukacja zdrowotna idzie w dobrym kierunku, bo obecnie niektórych elementów edukacji seksualnej w ogóle nie ma. Tak naprawdę młodzież wszystkiego dowiaduje się z internetu. W szkole podstawowej często bywa tak, że nauczyciele omijają kłopotliwe tematy z podstawy programowej. Mam 18-letnią córkę i 14-letniego syna i wiem, że te zajęcia wyglądają źle. Edukacji seksualnej nie ma w ogóle, a moim zdaniem jest potrzebna" - mówił Arkadiusz Janowski, nauczyciel historii w rozmowie z Wirtualną Polską.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (117)