Mette-Marit pojawiła się publicznie. Rok temu dowiedziała się, że cierpi na śmiertelną chorobę
Norweska księżna Mette-Marit i jej mąż książę Haakon upamiętnili ofiary zamachów z lipca 2011 roku. Choć księżna cierpi na śmiertelną chorobę i lekarze nie dają jej więcej niż pięć lat życia, nie rezygnuje z obowiązków.
W sobotę 28 września Mette-Marit i książę Haakon pojawili się przed katedrą w Oslo, by uczestniczyć w ceremonii odsłonięcia żelaznych róż upamiętniających ofiary zamachu z 22 lipca 2011 roku. W samym Oslo doszło do wybuchu, podczas którego zginęło 8 osób. Kolejne 69 ofiar zginęło z rąk Andersa Breivika.
Mette-Marit wywiązuje się z obowiązków mimo choroby
Książęca para złożyła hołd ofiarom i wzięła udział w oficjalnych uroczystościach. To kolejny raz, gdy Mette-Marit pojawiła się publicznie w towarzystwie męża, mimo zatrważającej diagnozy, którą usłyszała w ubiegłym roku.
Pod koniec października 2018 roku norweska rodzina królewska poinformowała, że Mette-Marit choruje na samoistne włóknienie płuc. Według lekarzy księżnej zostało od trzech do pięciu lat życia. Podczas pierwszego wystąpienia od czasu diagnozy Mette-Marit zapewniała, że nie zrezygnuje z książęcych obowiązków i będzie je pełniła tak długo, jak pozwoli jej na to stan zdrowia.
Patrząc na najnowsze zdjęcia księżnej, trudno uwierzyć, że cierpi na śmiertelną chorobę. Mette-Marit nie traci pogody ducha i zaraża dobrą energią. Widać, że mimo diagnozy, nie zamierza rezygnować ze swojego dotychczasowego życia i spędza ostatnie lata najlepiej, jak się da.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl