Michał Wiśniewski będzie miał 200 zł emerytury. Tak wypowiada się o ZUS‑ie i kolegach po fachu
Ostatnio w mediach coraz częściej pojawiają się skargi artystów na niskie świadczenia. Nawet po planowanych przez PiS zmianach większość celebrytów nie może liczyć na więcej niż 1000 zł emerytury. "Lamenty" aktorów i wokalistów brutalnie skomentowała nawet prezeska ZUS-u, Gertruda Uścińska, w programie "Money. To się liczy".
- Generalnie można powiedzieć tak: trzeba płacić składki, by budować kapitał emerytalny. Zdarzają się przypadki, że takie osoby nie mają w ogóle składek emerytalnych na naszym koncie, a w debatach publicznych ostro podnoszą, że są bez uposażenia - mówiła Gertruda Uścińska w programie "Money. To się liczy". O komentarz postanowił pokusić się także Michał Wiśniewski.
System emerytalny jest przestarzały
Gwiazdor w wywiadzie dla portalu Plejada.pl tak skomentował działalność ZUS:
- W mojej ocenie system emerytalny jest przestarzały i wkrótce przestanie działać. To jest tak stara instytucja, że już dawno powinna zostać gruntownie zreformowana (...) Natomiast jakie ja mam szanse na emeryturę? Pomijam oczywiście fakt, że wyliczono mi około 200 złotych miesięcznie.
Muzyk podkreślił jednak, że nie ma do nikogo pretensji, bo sam nie zadbał o swoją finansową przyszłość. W ostrych słowach skomentował też roszczeniową postawę innych celebrytów.
Głodowa emerytura? Trzeba było odkładać…
Michał Wiśniewski wytknął kolegom po fachu brak wyobraźni i rozrzutny tryb życia:
- Gdy przychodzi aktor, który zagrał w serialu składającym się z 1000 odcinków i mówi, że będzie miał słabą emeryturę, to mam ochotę zapytać, serio? Przecież wystarczy policzyć, ile ten człowiek zarobił przez ostatnie lata (...)".
Gwiazdor jest krytyczny także w stosunku do siebie: "Zarobiłem 40 mln i gdybym dbał o te pieniądze, to miałbym je do dzisiaj". Muzyk dodał też, że często w młodości liczyły się dla niego doraźne przyjemności:
- My zarabialiśmy normalne pieniądze, tylko nie odkładaliśmy na nasze emerytury. Co jak co, ale mogę się tylko zgodzić z prezesem ZUS-u w tej kwestii, że nikt nam nie zabronił odkładać 20 proc. z zarobionych pieniędzy. Wiele osób, zamiast myśleć o przyszłości, wydawało pieniądze na subiektywnie ważniejsze rzeczy typu wakacje i inne przyjemności.
Przeczytaj także: Kiedy warto ratować związek, a kiedy pogodzić się z porażką? Psychologowie są zgodni
Przeczytaj także: Kiedy warto ratować związek, a kiedy pogodzić się z porażką? Psychologowie są zgodni