Mieszkaniec strefy stanu wyjątkowego napisał list. "Na widok munduru czuję paraliżujący lęk"

Doktor filozofii, mieszkaniec stanu wyjątkowego, napisał list otwarty do rzeczniczki podlaskiej Straży Granicznej. "Nie zaprzeczam, że na własne oczy widziałem, jak funkcjonariusze waszej formacji dokarmiali tych biednych ludzi. Nie zaprzeczam, że widziałem, że niektórzy z was zachowywali się po ludzku" – wyznał.

Iraccy Kurdowie zatrzymani przez Straż GranicznąIraccy Kurdowie zatrzymani przez Straż Graniczną
Źródło zdjęć: © East News | Stefan Maszewski/REPORTER

"Tak się składa, że mieszkam tuż przy samej granicy i od trzech miesięcy jestem czynnie zaangażowany w niesienie pomocy humanitarnej jako zwykły obywatel. Nie należę do żadnej organizacji, do żadnej fundacji, do żadnej partii politycznej – po prostu tu mieszkam" – napisał we wstępie Mirosław Miniszewski w liście adresowanym do mjr Katarzyny Zdanowicz. Miniszewski to aktualnie pisarz i bloger. Kiedyś był aktywnym dziennikarzem i pracownikiem naukowym. W 2018 roku zadebiutował książką "Opowieści ze wsi obok". Prowadzi również podkast pod tym samym tytułem.

Kryzys na granicy

Miniszewski w liście otwartym do rzeczniczki podlaskiej Straży Granicznej przekazał, że dzięki wsparciu Polaków, on jako mieszkaniec terenów przygranicznych miał zasoby, aby czynnie pomagać uwięzionym w lesie migrantom. Obserwował też zachowania strażników granicznych wobec ludzi uwięzionych w lesie. Widział niesioną im pomoc, ale też był świadkiem sytuacji, które sprawiają, że na widok munduru "czuje lęk i przerażenie".

"Nie tylko dlatego, że w taki a nie inny sposób traktowaliście samych uchodźców, ale z powodu, w jaki traktowaliście nas, osoby niosące pomoc ludziom w sytuacji, kiedy ich zdrowie i życie było zagrożone" – napisał Miniszewski. Dodał, że kiedy był w lesie, aby przekazać potrzebującym jedzenie i wodę, otrzymywał od strażników groźby.

"Pisze Pani wzruszająco o dodatkowych kanapkach. A ja Pani mogę powiedzieć o plecakach wypełnionych 50 kilogramami wody, jedzenia i pomocy medycznej, które nosimy od trzech miesięcy do lasów, na bagna, na pola. Setki, tysiące tych plecaków, dzień po dniu, noc za nocą. Gdyby nie te plecaki, zbieralibyście trupy. Mogę Pani powiedzieć o strachu, który nam towarzyszył w tych wyprawach – nie przed uchodźcami, ale przed Waszymi funkcjonariuszami. O tym jak nas traktowali, zastraszali i wyzywali. Spotkanie z Wami oznaczało, że nie mogliśmy nikomu pomóc. Nie pozwalaliście nam na to. Policja pozwalała, wojsko pozwalało – Wy nie" – relacjonował Miniszewski.

"Mogę powiedzieć o tym, jak czuliśmy się w lesie, kiedy byliście w pobliżu, bo wiedzieliśmy co spotkanie z Wami oznacza. Mogę powiedzieć o rozmowach z Wami, o brzydkich podtekstach, o oskarżeniach, że jesteśmy przemytnikami, o insynuacjach, groźbach, złowrogich gestach; o mandatach, o straszeniu aresztem. Mogę powiedzieć o tym, co widzieliśmy na własne oczy, co opowiadali nam o Was spotkani uchodźcy. Oczywiście nie Wszyscy z Was tak postępowali, ale to bez znaczenia – ci, którzy to robili, czynili to z pasją i systemowym zaangażowaniem" – wyjaśnił.

"Wszyscy, zdaje się, rozumiemy konieczność ochrony granicy"

Mirosław Miniszewski odniósł się też do słów rzeczniczki, która apelowała o solidarność mieszkańców pogranicza ze strażnikami. "Ja nie czuję żadnej solidarności. Czuję się jak zastraszone zwierzę. Już nigdy nie wróci to, co było. Już zawsze będę czuł strach przez waszymi funkcjonariuszami. Już nigdy nie będzie normalnie. Do tego stopnia, że nie będę mógł już tu dłużej mieszkać" – podał autor listu.

"Nigdy nie czułem zagrożenia ze strony uchodźców. Oczywiście, są oni symptomem zmian, które czekają nieuchronnie nasz świat i to budzi lęk. Czuję za to zagrożenie przed własnym państwem, które zostawiło nas samych w obliczu klęski humanitarnej i oczekiwało od nas biernej kooperacji w nieludzkim traktowaniu tych biednych ludzi, którzy, niezależnie od cynicznego i politycznego charakteru tej sytuacji, pozostają tymi, których los i życie spoczywa w naszych rękach" - dodał mieszkaniec pogranicza.

"Żadne zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni. Można to było rozegrać inaczej. Nikt z nas nie oczekiwał tutaj tych ludzi i wszyscy wiemy, w jakich okolicznościach się tu znaleźli. Wszyscy chcemy, żeby to się skończyło i dzień, w którym ci ludzie stąd znikną, będzie dniem długo wyczekiwanej ulgi. Tylko, że popełnionych błędów już nie da się naprawić, nie da się wskrzesić życia zmarłych z wyziębienia, nie da się cofnąć zła, które się tutaj wydarzyło. Nie da się żadnym tłumaczeniem wyjaśnić tego wszystkiego, co nasze Państwo, między innymi Waszymi rękoma, tutaj dokonało" – podsumował Miniszewski, doktor filozofii i mieszkaniec pogranicza.

"Jeśli nie zmieni się prawo, to będzie więcej takich śmierci". Maciej Stuhr o tragedii w Pszczynie

Wybrane dla Ciebie

Mogą usunąć ławkę przy grobie? Przepisy mówią jasno
Mogą usunąć ławkę przy grobie? Przepisy mówią jasno
Pojechała do sanatorium. Mówi, co uniemożliwiło jej wypoczynek
Pojechała do sanatorium. Mówi, co uniemożliwiło jej wypoczynek
Miał zaledwie 48 lat. Ciało znaleziono w pokoju hotelowym
Miał zaledwie 48 lat. Ciało znaleziono w pokoju hotelowym
Nowe wieści ws. rodziny pięcioraczków. "Musimy opuścić Tajlandię"
Nowe wieści ws. rodziny pięcioraczków. "Musimy opuścić Tajlandię"
Jej piosenki znali wszyscy. Dziś pisze teksty dla Sanah
Jej piosenki znali wszyscy. Dziś pisze teksty dla Sanah
Kończy 62 lata. Tak wygląda dziś gwiazda "Adama i Ewy"
Kończy 62 lata. Tak wygląda dziś gwiazda "Adama i Ewy"
Anita ze "ŚOPW" o początkach związku z Adrianem. "Nie mogliśmy spać"
Anita ze "ŚOPW" o początkach związku z Adrianem. "Nie mogliśmy spać"
Ma znaną córkę. Nie każdy wie, że są ze sobą spokrewnione
Ma znaną córkę. Nie każdy wie, że są ze sobą spokrewnione
Jest jego żoną od 37 lat. Oto kim jest mąż Stenki
Jest jego żoną od 37 lat. Oto kim jest mąż Stenki
Jest w trakcie rozwodu. Mołek zapytała ją o relację z Terrazzino
Jest w trakcie rozwodu. Mołek zapytała ją o relację z Terrazzino
"Byli wyszydzani". Mówi o przemocy, która miała miejsce w szkole
"Byli wyszydzani". Mówi o przemocy, która miała miejsce w szkole
"Zostałam pobita za kolor skóry". Wszystko stało się w szkole
"Zostałam pobita za kolor skóry". Wszystko stało się w szkole