Miłość odmładza i leczy
To uczucie naprawdę potrafi odjąć nam co najmniej kilka lat i zredukować liczbę dolegliwości. Aż 73 proc. pięćdziesięcioletnich Polaków jest co do tego przekonanych. Gorzej z młodszymi. Może przekona ich to, że miłość to nie wyłącznie wrażenia, a głęboko zachodzące w organizmie procesy biochemiczne. Warto kochać i… się kochać, bo jak mawia amerykańska aktorka Joan Collins - Przestajemy się kochać nie dlatego, że się starzejemy. Starzejemy się dlatego, że rezygnujemy z seksu!
31.10.2013 | aktual.: 31.10.2013 12:52
To uczucie naprawdę potrafi odjąć nam co najmniej kilka lat i zredukować liczbę dolegliwości. Aż 73 proc. pięćdziesięcioletnich Polaków jest co do tego przekonanych. Gorzej z młodszymi. Może przekona ich to, że miłość to nie wyłącznie wrażenia, a głęboko zachodzące w organizmie procesy biochemiczne. Warto kochać i… się kochać, bo jak mawia amerykańska aktorka Joan Collins - Przestajemy się kochać nie dlatego, że się starzejemy. Starzejemy się dlatego, że rezygnujemy z seksu!
Seks i miłość to, okazuje się, najlepsza droga do zachowania zdrowia i młodości. Jakkolwiek brzmi to nieco naiwnie, to wcale nie jest pozbawione naukowych podstaw. Dzięki miłości zarówno tej duchowej, jak i fizycznej możemy oddalić nawet widmo zmarszczek, czy nieproporcjonalnej figury, a także ustrzec się przed chorobami. Jak to się dzieje, że uczucie ma wpływ na fizyczność?
Młodsza, coraz młodsza
Naukowcy już dawno rozpisali stan zakochania na równania biochemiczne, jakie zachodzą w naszych mózgach oraz całych ciałach. Z rozważań wynika wiele wniosków, ale jednym z najważniejszych dla kobiet jest ten, że dzięki miłości i jednoczesnym wzroście estrogenów komórki są o wiele lepiej odżywione.
Dobre ukrwienie skóry, natomiast, to gładka cera o zdrowym kolorze oraz lśniące włosy. Dodatkowo w stanie zakochania pozbywamy się niejednokrotnie nadprogramowych kilogramów. Przyczynia się do tego zarówno większa aktywność i wzmożona przemiana materii oraz mniejsze uczucie głodu, jak i intensywny seks, dzięki któremu można jednorazowo spalić około 500 kalorii.
Dodatkowym atutem miłości jest biochemiczna reakcja w mózgu, mająca podobne działanie, jak morfina. Nietrudno się domyślić, że próg odczuwania bólu zdecydowanie się przesuwa. Seks i hormony wytwarzane podczas aktów seksualnych, wpływają z kolei, niezwykle pozytywnie na okresy menstruacyjne, szczególnie u kobiet przekwitających.
Trzy orgazmy w tygodniu
Miłość ma zbawienne działanie także na męskie organizmy. Poza efektami wizualnymi, mężczyźni, którzy często się kochają mają o wiele większe szanse na uniknięcie poważnych chorób.
Z badań wynika, że zawały i udary mózgu dotyczą aż dwa razy częściej mężczyzn, którzy kochają się rzadko lub wcale. Aby aż tak znacząco poprawić swoje zdrowie wystarczą ponoć trzy orgazmy w tygodniu.
Częsty seks w podeszłym wieku zmniejsza także ryzyko wystąpienia raka prostaty oraz ma niebagatelny wpływ na spowolnienie procesów utwardzania i usztywniania tkanek . Miłość ma wpływ także na system odpornościowy człowieka. Wystarczy kochać się przynajmniej dwa razy w tygodniu, żeby zwiększyć swoją odporność aż o trzydzieści procent. Amor, wysyłając w naszym kierunku strzałę, zapewnia nam także inne pozytywne zmiany, jak poprawa zdolności logicznego myślenia, koncentracji, podzielności uwagi oraz zapamiętywania. Ogólnie, rzecz ujmując, nie tylko wyglądamy promiennie, ale też czujemy się tak, a zmiany, jakie w nas zachodzą mają charakter nie tylko wrażeniowy, ale również realny.
Daj się czasem zwariować
Jedną z miłosnych ciekawostek jest to, że spełnieni kochankowie są o wiele lepszymi pracownikami. Oksytocyna wytwarzająca się w trakcie erotycznych uniesień potrafi łagodzić stresy oraz pomaga efektywniej myśleć. Ta sama oksytocyna sprawia, że w ogóle stajemy się lepszymi ludźmi. Jesteśmy bardziej zrównoważeni i potrafimy pochylić się nad kimś innym, wzrasta w nas opiekuńczość.
Miłość czyni z nas jednak nie tylko lepszych ludzi, ale też odważniejszych, czasem nawet szalonych. Kto wie, jak doniosłą rolę odegrało to uczucie w historii. Niejednokrotnie bywało przecież tak, że szalony pomysł zmieniał wkrótce świat. W stanie zakochania wszystko przecież wydaje się i… staje się możliwe.
Z tego powodu oraz z powodu wszystkich wysoce ciekawych procesów zachodzących w mózgach zakochanych badaniem miłości zajęli się także psychiatrzy. Wyniki ich badań są dość zaskakujące i jednocześnie zabawne. Okazało się, że badając mózg, stan zakochania porównać można do fizjologicznej ostrej psychozy. No cóż… Miło jest dać się czasem zwariować.
Żyje się łatwiej
Dzięki miłości życie traci zupełnie na swej wadze i powadze. Świat jest piękny i żyje się łatwo. Czujemy się też najzupełniej bezpieczni. Obce staje się nam zmęczenie, w zamian za to rozpiera nas energia.
Zapełniacze czasu oraz poprawiacze nastrojów stają się zbędne. Jednym słowem telewizor i czekolada do kosza! Nic dziwnego więc, że zakochani smukleją w oczach. Stan zakochania na dodatek jest momentem, w którym nadzwyczajnie rośnie też nasza atrakcyjność oraz przekonanie o niej. Smukła sylwetka, lekkość, blask błyszczących oczu, niezwykła energia i aura, jaką roztaczamy – to wszystko wpływa na postrzeganie nas przez innych.
Nagle stajemy się atrakcyjni nawet dla tych osobników, którzy do tej pory nie zwracali na nas uwagi. Pozytywne sygnały dotyczące naszej prezencji płynące z zewnątrz mile łechcą nasze ego i jesteśmy jeszcze bardziej promienni i radośni. A jak powszechnie wiadomo: śmiech to także zdrowie.
(smż/gabi), kobieta.wp.pl