Młoda matka uczulona na własne dziecko
24-letnia Zuleika w już w 20. tygodniu ciąży dostała na ciele wysypki. Lekarze bolesne pęcherze zdiagnozowali jako świerzb, jednak nie potrafili zlikwidować uciążliwych symptomów. Dopiero, gdy urodziła, okazało się, że cierpi na rzadką chorobę autoimmulogiczną.
14.12.2012 | aktual.: 18.12.2012 08:26
U 26-letniej Zuleiki już w 20. tygodniu ciąży na całym ciele wystąpiła bolesna wysypka. Lekarze bolesne pęcherze zdiagnozowali jako świerzb, jednak nie potrafili zlikwidować uciążliwych symptomów. Dopiero gdy urodziła, okazało się, że cierpi na rzadką chorobę autoimmulogiczną i jest uczulona na własne dziecko. Koszmar kobiety trwał jeszcze wiele tygodni po urodzeniu synka.
Kłopoty Zuleiki Closs zaczęły się, gdy była w 20. tygodniu ciąży ze swoim synem Emmanuelem. Na całym ciele pojawiła się u niej swędząca, dotkliwa wysypka. "Na początku miałam wrażenie, jakby coś po mnie pełzało. Bąble wyglądały jak pokrzywka, ale wkrótce zaczęły ciemnieć i puchnąć. To było nie do zniesienia!" - wspomina Kornwalijka z Falmouth. - Najgorzej było ze stopami. Drapałam je tak mocno, że zaczęły od nich odpadać całe płaty skóry".
Kiedy antybiotyki oraz kojący podrażnienia balsam galmanu nie pomógł Angielce, lekarze zdiagnozowali u niej ciężki przypadek świerzbu i zalecili użycie środka owadobójczego. Miała również gotować wszystkie swoje ubrania, a buty wkładać do zamrażalnika, jednak nie przyniosło to żadnego efektu.
Zuleika wspomina ten okres jako największy koszmar. "Ciało swędziało mnie do tego stopnia, że drapałam się przez sen. Pamiętam, jak czekałam przed gabinetem lekarskim, zalewając się łzami i czując się kompletnie bezradna. Myślę, że lekarze przypisywali to burzy hormonów w czasie ciąży, ale ja naprawdę czułam się tragicznie".
Jej 23-letni partner, Nathan, stracił pracę, ponieważ nie chciał zarazić świerzbem współpracowników i klientów, z którymi się stykał.
W 38 tygodniu ciąży młoda kobieta zaczęła rodzić. Poród wspomina jako kolejną traumę: "Bałam się wziąć swoje dziecko na ręce, żeby nie przekazać mu choroby. Cały czas myślałam o tym, że może przez przypadek zostanie zadrapane i będzie przez to później cierpiałł, a przecież pierwszy dotyk matki z noworodkiem jest niezwykle ważny". Gdy Emmanuel przyszedł na świat, wysypka nieznacznie ustąpiła, ale już parę dni później pęcherze znowu zaczęły nabrzmiewać.
Wreszcie Zuleika trafiła na innego lekarza, który stwierdził, że cierpi ona na autoimmunologiczne zaburzenie ciąży i zastosował serię silnych leków przeciwhistaminowych. "Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Byłam uczulona na własną ciążę! Była to jednak pewna ulga". - dodaje od razu - "Czasem wydawało mi się, że doktorzy podejrzewają, że sama robię sobie coś ze skórą i nie mówię im tego".
Po 4 tygodniach od porodu wysypka prawie wygoiła się, jednak blizny na ciele zostaną Zuleice do końca życia. Teraz wiadomo, że kobieta cierpiała na pemfigoid ciężarnych - schorzenie, które dotyka jedną na dwa miliony ciąż i charakteryzuje się występowaniem zmian rumieniowo - obrzękowych z pęcherzami. Angielka chciałaby w przyszłości urodzić więcej dzieci, jednak każda kolejna ciąża to ryzyko reemisji choroby.
Zuleika na razie dochodzi do siebie i szuka sukienki ślubnej, która zakryłaby jej blizny, bowiem na wiosnę planuje wziąć ślub z partnerem. "Gdyby nie wsparcie Nathana i mojej mamy, nie wiem, jak bym to wszystko zniosła" - mówi dziennikarzom. - "Kiedy jednak biorę Emmanuela na ręce, wszystkie złe wspomnienia znikają".
Tekst na podstawie dailymail.com (mtr)