Młody Stuhr zabawnie opisuje dzieciństwo. "Albo Kaczor, albo Donald, przykro mi”
Stuhr w felietonie dla "Zwierciadła” celnie podsumował wspomnienia z dzieciństwa. Wszystko było kiedyś dużo bardziej przejrzyste, a jak sam mówi, dziś stanęło na głowie.
Choć Maciej Stuhr stara się w swoim felietonie obśmiać poczynania własnego ojca, jak i całego pokolenia, które większość rozmów zaczyna od słów: "Za moich czasów…”, to niemniej jednak sam wpada w pułapkę. Wspomina i porównuje swoje dzieciństwo z tym, w którym przyszło żyć jego synowi Tadzikowi.
Aktor uznał, że kiedyś było wszystko prostsze i przejrzyste w telewizji, gdzie każdy wiedział, co i kiedy jest dla niego przeznaczone. Bajka dla dzieci o 19, kryminał w czwartki i sławne teleranki w weekend. Bajki z bogatej Ameryki na święta, to absolutny hit, mało zrozumiały dla współczesnego kilkulatka, który nie wie, czy ma włączyć kanały z kablówki, Netflixa, czy Showmaxa.
Najzabawniejsze słowa padają na końcu wywiadu, kiedy Maciej Stuhr powraca do niezwykle ważnej w dzieciństwie bajki o Kaczorze Donaldzie.
„Kaczor i Donald to była kiedyś jedna postać. Jedna. Te dwa słowa zestawione tuż obok siebie, współgrające. […] Te dwa brzmiące dziś jak antonimy wyrazy tworzyły niegdyś jednego, niezwykle sympatycznego, choć niesfornego animka, którego lubili wszyscy. […] Dziś kochany Tadziku, nie ma tak łatwo. Albo Kaczor, albo Donald, przykro mi. Dziś takiego Kaczora Donalda, co by go wszyscy lubili, ze świecą szukać”.
Okazuje się, że i ludzie ok. 40-stki także zaczynają moralizować, podsumowywać i biadolić. Stuhr robi to jednak jak zwykle celnie i zabawnie. A przy okazji nawiązuje do obowiązujących trendów, czyli walki politycznej, która rozgrzewa polskie społeczeństwo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl