Młodzi i piękni u władzy. Tajemnicza partnerka Sebastiana Kurza
Poznali się, zanim jeszcze mogli przewidywać, że ich nazwiska trafią na pierwsze strony gazet. On miał 18 lat, ona niewiele mniej. Dziś 31-letniego Sebastiana Kurza, który właśnie powiódł swoją ultraprawicową partię do zwycięstwa w austriackich wyborach parlamentarnych, nazywa się najmłodszym przywódcą rządu na świecie. Jego partnerkę Susanne Thier rodacy wciąż muszą nazywać piękną nieznajomą – para broni swojego życia prywatnego, jakby to była kwestia życia i śmierci.
16.10.2017 | aktual.: 16.10.2017 15:46
Kiedy w Europie już nie tyle rosną, co umacniają się nastroje konserwatywne i antyimigranckie, wygrana partii Sebastian Kurza nie może dziwić. Chadecka Austriacka Partia Ludowa (OeVP) szła po zwycięstwo z hasłami ograniczenia napływu uchodźców i ograniczenia dla nich świadczeń. Co więcej, ludowcy mają doświadczenie w tworzeniu rządu – mimo wcześniejszej koalicji ze zdecydowanie ksenofobiczną i kontrowersyjną Wolnościową Partią Austrii, OeVP udało się wygrać wybory już w 2002 roku. Po kolejnych, w 2006 roku, partia Kurza znalazła się w tzw. wielkiej koalicji socjaldemokratów. To właśnie Kurz, młody minister spraw zagranicznych i integracji w maju tego roku opowiedział się za skróceniem kadencji poprzedniego rządu.
Na tle problemów wewnątrzkoalicyjnych i wewnątrzpartyjnych austriackiej sceny politycznej na pierwszy plan wysuwa się osobista historia 31-latka. Dwa lata młodszy od Kim Dzong Una, osiem od Emmanuela Macrona, Kurz od samego początku starał się wykorzystać wszystkie okazje, by wspiąć się na szczyt w jak najkrótszym czasie. Zwracał na siebie uwagę, na przykład wówczas, gdy przedstawił w parlamencie ustawę zakazującą m.in. finansowania meczetów z funduszy zagranicznych. Nigdy nie ukończył studiów prawniczych, ale w 2009 roku stanął na czele chadeckiej młodzieżówki. Cztery lata później, kiedy Reinhold Mitterlehner ustąpił ze stanowiska przewodniczącego OeVP, Kurz został niemal jednogłośnie wybrany na jego miejsce.
Dyskretnie u jego boku od czasu do czasu pojawia się filigranowa blondynka o wielkich, podkreślonych czarną kredką oczach. Susanne Thier nie jest żoną przewodniczącego zwycięskiej partii, ale ma szansę zostać "pierwszą damą" Austrii i przykładem do naśladowania tysięcy rodaczek. Czy sprosta temu zadaniu? Biorąc pod uwagę zaangażowanie polityczne Susanne – pracuje na niższym stanowisku w resorcie finansów – należy się spodziewać, że jest doskonale zorientowana w tym, co dzieje się w austriackim parlamencie.
Jednocześnie młodziutka Susanne wydaje się wciąż oszołomiona błyskawicznie rozwijającą się karierą swojego "chłopaka". Gdy w lipcu Kurz został namaszczony na przewodniczącego partii, trwała przy nim w skromnej, niebieskiej sukience, trzymając go kurczowo za rękę. Zdarzenie, które stanowiła krok milowy w karierze Kurza, było zarazem jej chrztem bojowym – nagle wszyscy zaczęli zadawać sobie pytanie, skąd się tam wzięła, a ona musiała stawić czoło tej powszechnej ciekawości.
"Omówię to w domu"
Nie oznacza to, że Kurz do tej pory ukrywał partnerkę. Susanne unikała medialnego rozgłosu, ale pojawiała się u jego boku zawsze, kiedy wymagała tego sytuacja – na przykład podczas imprez, na których politycy występowali z osobami towarzyszącymi. – Brała udział w ważnych dla niego wydarzeniach politycznych, ale zawsze dyskretnie kryła się na uboczu – komentował dziennik "Boulevardzeitung Österreich".
Susanne studiowała ekonomię i podobnie jak jej partner, wcześnie zaangażowała się w politykę. W ministerstwie finansów pracuje na stanowisku komisarza. Do pracy razem z Kurzem dojeżdżają z apartamentu w dwunastej dzielnicy Wiednia, Meidling – tej samej, w której dorastał i wychował się obecny przewodniczący OeVP. I choć bez wątpienia mamy do czynienia z parą charyzmatycznych, młodych ludzi, którzy potrafią zjednać sobie sympatię, niektórzy w tym związku dostrzegają dysonans względem do idealnego wizerunku przewodniczącego ludowców.
Sebastian i Susanne są razem od 13 lat – młodzieńcza miłość zamieniła się w stabilny, dojrzały związek, który odpowiednio zaprezentowany, może przyczynić się do ocieplenia wizerunku i zwiększenia popularności polityka. Niemniej jak to się stało, że hołdujący zdecydowanie konserwatywnym poglądom Kurz do tej pory nie ożenił się ze swoją wybranką?
To pytanie tego lata zadawali sobie wszyscy dziennikarze w Austrii. Zirytowany Kurz podczas jednego wywiadów dla OE24TV starał się nawet uciąć spekulacje i wyrzucał mediom, że zamiast o jego osiągnięciach, starają się ingerować w jego życie prywatne. – Ani moi rodzice, ani moja dziewczyna nie są zainteresowani obecnością w mediach, wręcz przeciwnie – próbował przekonywać. – Chcę, by oceniano mnie na podstawie mojej pracy – mówił wówczas.
Trudno powiedzieć, czy dotychczasowe milczenie partnerki Kurza jest wynikiem jej pragnienia ochrony własnej prywatności, czy też po prostu spełnia życzenie partnera. Dość powiedzieć, że na takie tematy jak małżeństwo czy dzieci do tej pory wypowiadał się jedynie polityk. – Kiedy zdecyduję się na ślub, na pewno odbędzie się on w małym gronie, nie będzie relacjonowany przez media publiczne – zapewnił w wywiadzie dla OE24TV. W stacji radiowej Hitradio Oe3 zdradził natomiast, że bardzo chciałby mieć dzieci, choć obecnie czuje się na to jeszcze za młody. – Ale to sprawa, którą omówię w domu, a nie w 0e3 – dodał po chwili. W innym momencie słuchacze dowiedzieli się jeszcze, że mężczyzna bardzo zapewnia swoją wybrankę o gorącym uczuciu, a także, że Susanne jest jego "najważniejszą doradczynią" obok rodziców.
Mając w pamięci kampanię prezydencką Donalda Trumpa i tajemnicze słowa Melanii o tym, że mąż konsultuje z nią najważniejsze kwestie polityczne, wiele wskazuje na to, że Sussane Thier też przygotowywana jest do roli "pierwszej damy", która, jeśli już zabierze głos, ograniczy się do okrągłych zdań, wpierających swojego męża. Z tym, że w przeciwieństwie do Melanii, Susanne jest na etapie życia, w którym wciąż musi walczyć o pozycję i sukces zawodowy. Czy pracowita i bez wątpienia ambitna młoda kobieta jako partnerka kanclerza Austrii nie zechce wykorzystać swojej pozycji, by zrealizować ważne dla siebie cele polityczne czy jakiekolwiek inne? Można w to wątpić.