GwiazdyMonika Brodka

Monika Brodka

Monika Brodka
14.06.2005 15:57, aktualizacja: 20.02.2006 15:31

Objawienie ostatniego roku. Wspaniały głos, mocna osobowość, góralski temperament. Opowiada o samotności w wielkim mieście, pokusach i dojrzewaniu

Krystyna Pytlakowska: _Czy jest coś, co Cię stresuje? _Monika Brodka: A wyglądam na taką, która się niczego nie boi?

– Tak ludzie mogą Cię odbierać. Mnie jednak nie zwiedziesz – pod płaszczykiem pewności siebie kotłują się emocje.
Bywa, że muszę być dyplomatką, a nie umiem. I to mnie stresuje.
_ – To już mamy pierwszą cechę – brak wprawy w dyplomacji. Druga to chyba asertywność? _Jestem asertywna, na pewno. Tak byłam wychowana.
_ – Twarda góralka? _Właśnie.
_ – A my mamy rozmawiać o miłości. _To bardzo trudny temat.
_ – Dlaczego? Myślałam, że wdzięczny i ponadczasowy? _W tych sprawach brakuje mi jeszcze doświadczenia. W miłości jestem nieśmiała.
_ – Nie wiesz, jak się zachować wobec chłopaków? _Z tego, co wiem, to nie ma jeszcze książki „Sprawdzone sposoby na udany związek”. Gdyby się ukazała, byłabym pierwszą, która by ją kupiła. Miłość to trudny temat, bo zahacza o moją prywatność. A o niej nie cierpię rozmawiać.
_ – Jednak musiałaś się z tym liczyć, kiedy szłaś do „Idola” i zakładałaś zwycięstwo? _Byłam osobą z ulicy i nie miałam pojęcia, co to jest show-biznes, jakie są jego realia. Teraz się uczę rozpoznawać to wszystko.
_ – Co konkretnie? Niebezpieczeństwa? Niemoralne propozycje? _Nie, nie. Największym niebezpieczeństwem, o którym nie myślałam wcześniej, jest samotność. Zagubienie w wielkim mieście. Niby wszyscy się znają, ale każdy czuje się sam. I jest sam.
_ – Nie masz tu przyjaciółki? _Mam przyjaciół, ale bardzo mało. Znam już różnicę między przyjaźnią a kumplowaniem się. Obracam się w dużo starszym towarzystwie. Nie mam przyjaciół w swoim wieku, bo za dużo nas dzieli.
_ – Wykorzystał już ktoś Twój brak doświadczenia? _Nie, ludzie nastawieni są do mnie życzliwie. Ale biorę też poprawkę na fałsz, na obgadywanie za plecami.
_ – Co przyprawia Cię o łzy? _Bezradność, kiedy wszystko się spiętrza. Zmęczenie, bo chodzę ciągle niewyspana, jakieś problemy w szkole, w wytwórni, życie w ciągłym biegu.
_ – I dzwonisz wtedy do mamy o północy? _Dzwonię.
_ – Co to znaczy dojrzałość? _Odpowiedzialność za swoje czyny, pomyłki, mocne postanowienie poprawy i żal za grzechy...
_ – A nie poczułaś się dorosła, gdy się pierwszy raz zakochałaś? _Nie, wtedy nabrałam pokory i stałam się bardziej romantyczna. Przyziemne sprawy straciły wtedy znaczenie.

_– Oddzielasz seks od uczuć? _Nie. To niemożliwe, aby seks i miłość nie szły w parze. Inaczej w ogóle uczucie by się nie liczyło, a seks byłby czynnością równie prozaiczną, jak umycie rąk. Gdybym się zdecydowała na coś takiego, żałowałabym potem. Miałabym do siebie pretensje. A zresztą wypowiadanie się na tematy seksualne brzmi trochę dziwnie, jak ma się 18 lat. Wypowiedzi na ten temat zostawiam starszym koleżankom.
_ – Na ogół jednak 18-latki mają już za sobą ten pierwszy raz. Czy o tym też mówi się mamie? _Przed mamą nie mam tajemnic, ale publicznie nie będę o nich mówić.
_ – Ale tutaj, w Warszawie ciągle słyszy się, że Monika Brodka jest z tym czy tamtym. Że ma romanse. _No pewnie, miałam miliony romansów. Na plotki też muszę się uodpornić. Na razie nie przychodzi mi to łatwo. Strasznie ciężko stać się kimś publicznym z dnia na dzień. Przecież chodzę do szkoły, na zajęcia. Prowadzę normalne życie. I teraz wyobraź sobie, jak nauczyciele odbierają takie rzeczy. Że ich uczennica prowadzi bujne życie towarzyskie, bawi się w nocnych lokalach i jest ekspertką od seksu. Proszę spojrzeć – jaki tam ze mnie wamp?
_ – No tak. Czapeczka z daszkiem, dżinsy, długie proste włosy… _Przepraszam, zapomniałam dzisiaj swoich lateksowych kozaków...
_ – Wracając do miłości – w jakim chłopaku mogłabyś się zakochać? _Nie mam jakichś niekonwencjonalnych wymagań, ale: wysoki, brunet, z dwudniowym zarostem, kochający, tolerancyjny i z dużym poczuciem humoru chyba by wystarczył...
_ – I nosił Cię na rękach? _Nie. Powinien być trochę draniem. Silnym facetem, co nie znaczy napakowanym.
_ – Mógłby mieć 40 lat? _Chyba nie. Za stary. No, może jeśli wyglądałby na 20. W końcu obejrzałam „Lolitę” na podstawie Nabokova.
_ – I? _I trochę się przestraszyłam. Nie chciałabym spotkać takiej dziewczyny na swojej drodze.
_ – Ale mężczyźni w pewnym wieku dostają hopla na punkcie perwersyjnych nastolatek. _Takich mężczyzn też nie chciałabym spotkać, a zresztą nie mnie to oceniać.
_ – Na pewno jednak dostajesz mnóstwo propozycji? _Mam swój rozum, wiem, czego chcę. Nie robię rzeczy, których mogłabym potem żałować.
_ – A jest coś w Twoim życiu, czego żałujesz? _Staram się być rozsądna. Nie mówię o błahostkach, tylko o poważnych sprawach. Zanim podejmę jakąś decyzję, zrobię jakiś krok, muszę dokładnie to przemyśleć i poradzić się bardziej doświadczonych znajomych.
_ – Mama nie bała się o Ciebie, kiedy przenosiłaś się do Warszawy? _Bardzo się bała, ale wiedziała, że druga taka okazja może się nie trafić.

_– Co jest w tym najtrudniejsze? _Że nie ma osoby, która czeka na mnie, gdy wracam z koncertu. Kogoś, kto weźmie mnie za rękę i powie: „Siadaj, jesteś zmęczona, zrobię ci herbatę”. Silnego ramienia i wsparcia w problemach. W Warszawie trudno o kogoś takiego. Tu wszyscy są zadufani, pewni siebie, żyjący w pośpiechu i pogoni za mamoną.

_– I dlatego czujesz się samotna? _To nie tak, że jestem całkiem sama. Mieszkam w mieszkaniu firmy. Często nocują tu różni muzycy, wokaliści, zespoły. Bywa bardzo wesoło.
_ – Ale narażona jesteś na różne pokusy? _Nie jestem zwolenniczką używek. Mogę na imprezie nie wypić nawet kieliszka wina i dobrze się bawię. Nie ciągnie mnie do tak zwanych polepszaczy nastroju. I nie interesuje mnie to, co jest na wyciągnięcie ręki. Lubię wyzwania i to, co nieosiągalne, nawet gdy trzeba o to powalczyć.
_ – O co więc walczysz? _O siebie. Muszę często pokonywać sama siebie. Na przykład pierwszy dzień w nowej szkole. To był chyba najtrudniejszy moment. Miałam taką fobię, że wysiądę z tramwaju i się zgubię, więc jeździłam wyłącznie taksówkami, ale już się odnalazłam. Odkryłam, że jestem odporna na przeszkody i nie załamuję się.
_ – O czym marzyłaś, jak miałaś 10 lat? Bo chyba nie o karierze wokalistki? _Chciałam zostać policjantką. I zrealizowałam to marzenie. W klipie nagrywanym do piosenki, którą zaśpiewam w Opolu, zagrałam policjantkę. To piosenka o nieszczęśliwej miłości. Ja – odkąd pamiętam – zakochiwałam się nieszczęśliwie, co tydzień w kimś innym. Dziś wiem, że to były bzdury.
_ – Czy fakt, że ojciec odszedł, kiedy byłaś dzieckiem, sprawił, że masz do mężczyzn bardziej nieufny stosunek? _To temat, na który się nie wypowiadam.
_ – To znaczy, że boli? _Jak boli, to biorę tabletkę.
_ – Miałaś tremę przed Opolem? _Miałam, ale nie nastawiałam się na żadną wygraną. Pojechałam tam, bo zawsze chciałam na tej scenie wystąpić. Opole oglądałam od dzieciństwa. To miejsce z tradycjami. Teraz chciałabym pojechać na wakacje, chociaż dwutygodniowe. Bo w zeszłym roku wcale ich nie miałam. Nagrywałam płytę.
_ – No tak, jesteś dzieckiem pracującym. _Chciałabym być mniej zabiegana, częściej wypoczywać, podróżować dla przyjemności. Nie widzę siebie jeszcze w roli żony, matki ani zamiatającej dom. Być może kiedyś tego zapragnę. Ale teraz na pewno nie. Na razie chcę uzbierać pieniądze na mieszkanie. To mój najbliższy cel.
_ – Jaka jesteś naprawdę, w środku? Czy taka silna, jaką chcesz się wydawać? _Ba, tego nie wie nikt. Nawet ja.

Rozmawiała Krystyna Pytlakowska
Zdjęcia Marcin Tyszka
Stylizacja Jola Czaja
Asystentka Anna Gnacy
Makijaż i fryzury Margo Węgierek
Produkcja sesji Elżbieta Czaja