"Całujemy klamki". Ksiądz już zauważył zmianę w kolędzie
- Nie czarujmy się, w dużym mieście, jakim jest Kraków, coraz mniej osób otwiera nam drzwi - mówi ksiądz Wojciech. Wikary dobrze wie, co za tym stoi. Od wiernych słyszy komentarze nawiązujące do skandali seksualnych w Kościele czy upolitycznienia tej instytucji.
Wizyty duszpasterskie budzą emocje nie tylko u wiernych, lecz także duchownych. - Nie czarujmy się, w dużym mieście, jakim jest Kraków, coraz mniej osób otwiera nam drzwi (...). Nie ma w tym nic komfortowego. Ani dla mnie, ani dla ministrantów, którzy pukają do mieszkań - zaznaczył w rozmowie z tokfm.pl krakowski wikary, ks. Wojciech.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieli imprezę, ale wpuścili księdza po kolędzie. "Byli zdziwieni"
Chodzą po kolędzie. Mówią, co słyszą
W roku 2025 wizyty duszpasterskie działają na nieco innych zasadach. W niektórych parafiach księża zapukają jedynie do drzwi tych wiernych, którzy wyrażą na to zgodę. Wciąż zdarzają się jednak sytuacje, których duchowni woleliby nie doświadczyć.
- Czasem ktoś trzaśnie im drzwiami przed nosem, a niekiedy jeszcze fuknie, że klechy nie wpuści. Raz chłopak usłyszał: "Uważaj na tego księdza, bo cię jeszcze zmolestuje". Po co się na to narażać i drażnić ludzi, którzy czują złość na Kościół? - mówi dla tokfm.pl wikary.
Jak dodaje, podczas wizyt duszpasterskich nie brakuje też... polityki, a "najwięcej obrywa mu się za kontrowersyjne wypowiedzi krakowskiego metropolity abp. Marka Jędraszewskiego".
- Ostatnio znów coś wypalił, porównał Tuska do Heroda i na kolędzie usłyszałem od pewnego pana: "Służyć pod takim szefem to chyba wstyd?". Zbyłem to żartem, ale gdybym mógł, chętnie bym odpowiedział: Jędraszewski to nasza Golgota - wspomnia.
Ile do koperty? "Dostaje wtedy reprymendę"
Dla niektórych duchownych kolejną niewygodną sytuacją jest zbieranie "kopert" podczas wizyt u wiernych. W rozmowie z tokfm.pl ks. Wojciech zaznacza, że jest to wymóg narzucany na niego przez proboszcza.
- Jak wizytujemy blok z dwóch stron, czyli proboszcz bierze trzy klatki schodowe, a ja drugie tyle, to widać czarno na białym, kto ile zebrał. On przynosi do kancelarii po 2 tys. zł a ja ledwo 500 zł. Dostaję wtedy reprymendę, proboszcz przypomina mi, że nie zbieramy na siebie, tylko na kościół - tłumaczy.
Ksiądz dodał, że ludzie zazwyczaj wkładają do koperty pomiędzy 50 a 100 zł. Proboszcz podkreśla przy tym, że zebrane pieniądze pójdą przecież m.in. na ogrzewanie świątyni, jej remont, część trafi do kurii, a na koniec to, co pozostanie - dla księży.
- Powtarza, że zbliżają się trudne czasy, bo Tusk chce nas "opiłować", zabrać Fundusz Kościelny. Gdy wtedy tacy beztroscy księża jak ja zostaną proboszczami, to parafie splajtują i będą w nich pizzerie. Odpowiadam, że to rozumiem, ale jak biedna staruszka wkłada stówę do koperty, to nikt mnie nie przekona, żeby ją wziąć - wspomina tokfm.pl.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Jesteśmy ciekawi twojej opinii. Wypełnij ankietę dotyczącą zdrowego stylu życia. Znajdziesz ją TUTAJ.