Mówią, że Ołena Zełenska stoi w cieniu męża. Prawda zdziwi wielu
- To jest historia kobiety, która się mocno zakochała. Należy zaznaczyć, że Zełenska nigdy nie była zależna finansowo od swojego męża. Kiedy wchodziła w małżeństwo, miała już swoje mieszkania w Kijowie i na Krymie, dobrze zarabiała. Jednak nigdy nie czuła się dobrze, będąc w światłach reflektorów. Już w czasach pracy przy kabarecie zawsze wzbraniała się przed sceną, mówiąc: "Przecież to mój mąż jest frontmanem. Ja lubię sterować zza kulis" - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Alina Makarczuk, ukraińska dziennikarka, autorka książki "Ołena Zełenska. Kim jest Pierwsza Dama Ukrainy?".
Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Napisała pani książkę o Ołenie Zełenskiej, która niewątpliwie jest obecnie jedną z najważniejszych - jeśli nie najważniejszą - postacią kobiecą w polityce międzynarodowej. W środę wzięła udział w debacie o stanie Unii Europejskiej w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Nie bez powodu znalazła się również na lipcowej okładce magazynu "Time". Tytuł artykułu brzmiał "Her private war", czyli "Jej prywatna wojna". Uważa pani, że Zełenska faktycznie toczy prywatną wojnę?
Alina Makarczuk, ukraińska dziennikarka: Myślę, że tak. Co więcej, Zełenska walczy na kilku frontach jednocześnie. Przede wszystkim walczy z największym wrogiem Ukrainy i Zachodu, czyli Rosją. Ale Ołena walczy nie tylko na wschodnim, lecz też na zachodnim froncie (Berlin, Paryż, Rzym, gdzie jest silna frakcja proputinowska), tam, gdzie pojawia się jeszcze - choćby śladowa - potrzeba przekonania kogoś, że Rosja jest niebezpieczna.
Widać to po wyborze krajów, w których udziela wywiadów. Początkowo wszyscy dziwili się, dlaczego chętniej wypowiada się np. w mediach australijskich czy azjatyckich, a nie np. polskich. Po czasie dało się dostrzec, że jest w tym logika. Zełenska i jej mąż wiedzą, że Polaków nie trzeba przekonywać, a inne narody – owszem. Ołena krzyczy o wsparcie i broń. Chce, by Zachód ją usłyszał.
Kolejny front to front ludzki, gdzie Zełenska pokazuje prawdziwy obraz wojny. Nierzadko publikuje na Instagramie autentyczne, brutalne zdjęcia, na których widać ofiary ataków Rosjan. Tym samym nagłaśnia fakt, że wojna to nie przepychanki polityków, ale przede wszystkim zło, które bezpośrednio dotyka zwykłych ludzi. Zełenska staje po stronie kobiet, dzieci, osób starszych, które nierzadko ponoszą najwyższy koszt wojny.
I w końcu Ołena walczy na froncie prywatnym. Dziś Zełenscy już są razem, lecz na długie miesiące zostali rozdzieleni. Para ma dzieci, ich córka właśnie zaczęła studia, a syn chodzi do podstawówki. Wszyscy mieli okazję, by uciec z Ukrainy, lecz zostali w kraju. Na pewno nie było im łatwo, szczególnie na początku, w najgorszych miesiącach wojny, kiedy kontakt był ograniczony wyłącznie do sporadycznych rozmów telefonicznych. Ukraiński secret service zakazał nawet połączeń wideo, by nikt nie mógł ich namierzyć. Okazuje się, że w tym czasie Zełenscy umawiali się na wspólne kolacje przez telefon, w czasie których opowiadali sobie, co mają na talerzu, by mieć namiastkę bycia razem.
W wywiadach Zełenska mówiła: "mamy przerwę w małżeństwie". Pojawiły się nawet spekulacje, że para przechodzi kryzys, a wręcz - że się rozwodzi.
Tak, na ukraińskich "pudelkach" pojawiały się takie plotki, ale nie było w tym prawdy. Widać, że między Zełenskimi jest uczucie. Jest na to wiele dowodów. Mogę przytoczyć anegdotę, jak ekipa dziennikarzy z CNN przyjechała do Kijowa na wywiad z Ołeną. Zełenski nie wiedział, że w jednym z pokoi odbywa się wywiad z jego żoną. Wszedł do pomieszczenia znienacka i powiedział do żony: "Ołenko, nie powiedzieli mi, że już jesteś" i czule się z nią przywitał. Dziennikarze relacjonowali, że Ołena się zawstydziła, zrobiła się czerwona na twarzy. Takich sytuacji jest wiele. Opowiadają o nich ludzie, którzy miewają kontakty z Zełenskimi i są świadkami podobnych gestów. Wszyscy mówią, że tych dwoje łączy chemia.
Ołena Zełenska ma świetną prasę za granicą, choć przyszło jej być pierwszą damą w najgorszych możliwych czasach, bo czasach wojny. Świetnie sobie z tym poradziła, choć nigdy nie chciała wchodzić do polityki. Ponoć Zełenski ukrywał przed żoną decyzję o starcie w wyborach prezydenckich, postawił ją przed faktem dokonanym. Od tego czasu Ołena przeszła długą i wyboistą drogę.
Niewątpliwie była to trudna droga, ale nie na tyle, by zrezygnowała z małżeństwa. Miłość do "jej Wowy" okazała się silniejsza. Zełenska jest bardzo silną kobietą, o której mąż mówi, że rządzi w domu. Najtrudniejszy był jej pierwszy rok w roli pierwszej damy, którą została w wieku 41 lat, stając się tym samym najmłodszą Ukrainką w tej roli. Do tego czasu żyła głównie życiem rodzinnym, miłością do męża i dzieci. Wówczas unikała kontaktów z mediami, uczyła się angielskiego, często też była krytykowana. Po każdej krytyce znikała na dłuższy czas, by to przetrawić. Przeżywała bardzo, wszystko odbierała osobiście. Sama mówiła o tym, że często płakała.
W sporadycznych rozmowach z dziennikarzami mówiła głównie o swoim mężu. Śmiano się wręcz, że ma obsesję na jego punkcie. Nazywano ją aniołem stróżem Zełenskiego. Później Zełenska przeszła głęboką przemianę.
Mówi się o tym, że jest jedną z niewielu osób, z których zdaniem Zełenski się liczy.
Kiedy Zełenski po wyborach robił czystki w kancelarii prezydenta i zwolnił Andija Bogdana, szefa kancelarii, to było to podyktowane podszeptami Ołeny, której Bogdan się nie podobał. Ponoć nigdy nie powstrzymywała się z mówieniem mężowi wprost, kiedy miała złe przeczucia odnośnie do jakiejś osoby.
Z jednej strony Zełenska wydaje się nowoczesną kobietą, która - najwyraźniej - nie pozostaje bez wpływu na decyzje męża, a z drugiej - cały czas stoi w jego cieniu.
To wynika z jej osobowości, ale to jest też historia kobiety, która się mocno zakochała. Należy zaznaczyć, że Zełenska nigdy nie była zależna finansowo od swojego męża. Kiedy wchodziła w małżeństwo, miała już swoje mieszkania w Kijowie i na Krymie, dobrze zarabiała. Jednak nigdy nie czuła się dobrze, będąc w światłach reflektorów. Już w czasach pracy przy kabarecie zawsze wzbraniała się przed sceną, mówiąc: "Przecież to mój mąż jest frontmanem. Ja lubię sterować zza kulis". Ona zawsze wybierała tę rolę, bo ona w tym cieniu czuje się bezpieczna.
Bezpiecznie natomiast nie czuł się Wołodymir Zełenski, kiedy na świat przychodził jego syn.
Rzeczywiście, wiąże się z tym zabawna anegdota. Zełenski nie uczestniczył w porodzie swojego starszego dziecka, córki, lecz gdy rodził się jego syn, przyjechał na porodówkę. Chciał ucałować żonę, okazać jej wsparcie i wyjść. Natomiast trafił na kluczowy moment porodu, więc pielęgniarka zaprosiła go do środka. Zełenski został na czas porodu, choć ponoć o mało nie zemdlał. Lekarze mówili, że był zielony na twarzy. Po latach mówił, że jest to piękny moment jedności z żoną, ale osobiście odradza to mężczyznom, bo dla niego było to trudne doświadczenie.
Z kolei trudnym doświadczeniem dla jego żony musiały być plotki o rzekomych romansach Zełenskiego.
Szczególnie trudna do przetrawienia dla Ołeny musiała być plotka o domniemanym związku Zełenskiego z byłą rzeczniczką prasową Julią Mendel. W tym czasie [2020 r. - przyp.red.] pojawiały się nawet doniesienia, że kobieta spodziewa dziecka, którego ojcem miał być prezydent Ukrainy. Ta plotka pojawiła się najpierw wśród kijowskich dziennikarzy, którzy też walczyli o posadę rzecznika Zełenskiego. Na to stanowisko aplikowało wtedy około czterech tysięcy osób, a wybrano właśnie Julię.
Mówiło się o tym, że jej wybór nie był do końca przejrzysty, że Zełenski osobiście sprawdzał jej znajomość języka angielskiego. Towarzyszyła temu nie najlepsza atmosfera. Później dopatrywano się nadmiernej bliskości na wspólnych zdjęciach prezydenta i jego rzeczniczki. Następnie temat był wykorzystywany przez ukraińską opozycję, by zdeprecjonować pozycję Zełenskiego. Media tym żyły. To musiało być coś trudnego dla Ołeny i dla małżeństwa Zełenskich, choć oczywiście cała historia okazała się nieprawdziwa.
Jest takie powiedzenie, że za sukcesem każdego potężnego mężczyzny stoi mądra kobieta. W pani książce pada pytanie, czy to Zełenska "stworzyła" swojego męża.
To na pewno nie jest para w stylu Michelle i Baracka Obamów. Ołena Zełenska jest niepewna siebie, nie ma do siebie dystansu. Świadczy o tym chociażby to, jak przyjmuje krytykę. Natomiast Zełenski zawsze mawia: "Nie ufam nikomu bardziej niż swojej żonie". Ołena nie chce przyznać, że ma wpływ na męża. Z kolei on wprost mówi przed kamerami, że jeśli ktoś ma na niego wpływ, to jest to jego żona. On wsłuchuje się w to, co ona mówi na temat jego otoczenia.
Zełenski nazywa ją szarą eminencją, czyli kimś, kto nie ma realnej władzy, a jednak rządzi z tylnego siedzenia. Oczywiście Ołena nie doradza mężowi w sprawach politycznych czy wojskowych, bo on ma od tego ludzi, ale w tych obszarach, na których się zna – owszem.
To dlatego stała się celem numer dwa na liście Putina osób "do likwidacji", zaraz po swoim mężu?
Tak. Pokazuje to, że Ołena Zełenska wcale nie jest wyłącznie kobietą w cieniu, która nie ma nic na wpływu. Bo gdyby tak było, to nikt, a szczególnie rosyjskie służby, nie interesowałyby się nią. To dowód na to, że Ołena ma dużą wiedzę, czego świadomość ma również Putin.
Niewątpliwie Zełenska doradza mężowi w kwestii mody; ponoć było tak od początku tej prezydentury. Obecnie prezydenta Ukrainy widujemy w zwykłym żołnierskim T-shircie i spodniach. Ten zestaw stał się jego uniformem w czasie wojny. Czy to mógł być pomysł Ołeny?
Raczej tak, zdradza to pewien szczegół. Przed wojną Zełenski nosił ubrania światowych marek, natomiast odkąd zaczęła się wojna, wybiera wyłącznie marki ukraińskie. To musiał być pomysł Ołeny, bo ona już przed wojną nosiła wyłącznie ubrania ukraińskich projektantów.
Będąc przy modzie - w pani książce pojawia się też fragment o tym, że część Ukrainek początkowo nie akceptowała stylu pierwszej damy. Nie podobało im się, że jest naturalna, z umiarem nosi makijaż, a przede wszystkim - chętniej nosi spodnie i garnitury niż spódnice czy sukienki. To wybrzmiało też po słynnej okładce magazynu "Vogue". Na zdjęciu Zełenska siedziała swobodne, w rozkroku, który został uznany za "męski". Przez media przetoczyła się wtedy dyskusja na ten temat. A może to był pomysł Ołeny, żeby tak pokazać swoją siłę i twardość?
Myślę, że tak. Pamiętajmy, że dyplomacja to gra gestów, że właśnie takimi symbolami operuje się w polityce, by dać przekaz nie-wprost. Ołena swoim stylem pokazuje swoje poglądy, wartości. Krytykowano ją za naturalność, bo przeważająca większość Ukraińców oczekiwała pierwszej damy w obcasach i sukience, a Zełenska potrafiła pójść na oficjalne spotkanie w białych trampkach. W Ukrainie wciąż panuje patriarchat, tradycyjne postrzeganie kobiety i jej roli, a Ołena się z tego wyłamywała, za co początkowo ją krytykowano.
Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl