Mroczny sekret piosenki Połomskiego. Oto co za nią stoi

Ireneusz Iredyński miał opinię łobuza i pijaka
Ireneusz Iredyński miał opinię łobuza i pijaka
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

23.06.2024 11:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Choć wcześniej nagrał "Bałałajkę", "A mnie jest szkoda lata" czy "Cała sala", to dopiero piosenka "Moja miła, moja cicha, moja śliczna" z trzeciej płyty długogrającej (wydanej w 1970 r.) pokazała kameralną, liryczną twarz Jerzego Połomskiego. Miał wpływ na powstawanie tej melodii. Ale historia, jaka zdarzyła się jej twórcom, na szczęście go ominęła.

"Moja miła, moja cicha, moja śliczna/lekki powiew i muzyka, zapach nocy/ przypomnienie, przytulenie, noc liryczna/moja miła, moja cicha, moja śliczna...". Ten piękny utwór, nawet słuchany po latach – naprawdę wzrusza.

Autorką muzyki jest Alina Piechowska. - Grała mi na pianinie, a ja mówiłem: "To nie, to mi się podoba, tu pójdziemy w górę, tu w dół". Miałem pewien wpływ na tę melodię – wspominał Jerzy Połomski, który sztuki estradowej uczył się w warszawskiej PWST pod okiem Ludwika Sempolińskiego (i ponoć był jego najlepszym studentem).

Piękny, choć trudny do zaśpiewania tekst, napisał Ireneusz Iredyński. Piechowską i Iredyńskiego połączyła gorąca miłość. Ale nie mogli być razem. Mieszkająca od lat we Francji kompozytorka mówi, że pan Ireneusz był największą miłością jej życia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Poznali się pod koniec lat 60. w windzie w gmachu stołecznej Estrady przy ulicy Flory, na tyłach budynku Sejmu. Iredyński dobiegał trzydziestki, miał na koncie sukcesy literackie – tomiki wierszy, opowiadania, sztuki teatralne – uchodził za cudowne dziecko polskiej literatury, następcę Marka Hłaski. Podobnie jak Hłasce, towarzyszyła mu opinia łobuza i pijaka. Miał za sobą pobyt w więzieniu za gwałt. Właśnie rozwiódł się z pierwszą żoną, plastyczką Marią Kapelińską. Alina Piechowska była studentką Wyższej Szkoły Muzycznej.

Szybko zamieszkali razem w jej wynajmowanym pokoju. Ich pierwszym wspólnym dziełem była piosenka "Jestem cała w twoich rękach" do filmu "Anatomia miłości" Romana Załuskiego z Barbarą Brylską i Markiem Frąckowiakiem w rolach głównych. Bohaterami tekstu są młodzi ludzie, którzy postanawiają rozpocząć wspólne życie. Ona jest jednak bardzo zaborcza i zazdrosna. On nie może tego znieść i postanawia się wyprowadzić. Iredyński był też autorem scenariusza do filmu. Druga wspólna praca literacko-muzycznej pary to właśnie "Moja miła...".

Alina Piechowska szybko uświadamia sobie, że Iredyński nie jest odpowiednim partnerem na życie. Jest wprawdzie zdolny, pisze sprawnie i szybko, ale potem pije. Wtedy staje się agresywny. Zdarzyło się, że awantura kończyła się interwencją milicji. W ich pokoju stale przesiadują koledzy Ireneusza od kieliszka. Czasem znikał na kilka dni. Wtedy Piechowska ruszała na poszukiwania po lokalach i melinach. Był to los wszystkich towarzyszek życia Ireneusza Iredyńskiego, o czym zakochana kobieta nie mogła jednak wiedzieć.

W pewnym momencie postanowiła zakończyć ten toksyczny związek. Iredyńskiemu powiedziała o tym publicznie w restauracji w Hotelu Bristol. Zareagował histerycznie. Przez cały następny dzień w kółko słuchał ich wspólnej piosenki "Moja miła, moja cicha, moja śliczna". Miała być o miłości. Okazało się, że opowiada też o rozstaniu...

Kiedy Piechowska rozstawała się z Iredyńskim, była w ciąży. Poszła "na zabieg" – jak eufemistycznie określano wówczas aborcję – nie mówiąc mu o niczym. Dobrze wiedziała, że Iredyński nie nadaje się ani do wychowywania dziecka, ani do zakładania rodziny. Wciąż miała w pamięci słowa, które w jej obecności skierował do jednego z kolegów: "Co robić z takim niemowlęciem? Tylko upiec toto i zjeść".

Po obronie dyplomu Piechowska wyjechała do Francji. Dołączyła tam do grona studentów Nadii Boulanger – pianistki, kompozytorki, wybitnego pedagoga. Potem na krótko wróciła jeszcze do Polski, by dopilnować prac nad spektaklem STS-u "Dokąd?", do którego napisała muzykę (autorem tekstów był Iredyński). W głównej roli wystąpiła Stanisława Celińska ze swym ówczesnym mężem Andrzejem Mrowcem. Alina Piechowska i Ireneusz Iredyński spotkali się na premierze. Podobno nie zamienili ze sobą ani słowa.

Po rozstaniu z Piechowską, Iredyński związał się z Jadwigą Staniszkis, doktorantką socjologii wyrzuconą z Uniwersytetu Warszawskiego po Marcu 1968 r. i zarazem młodą mamą, samotnie wychowującą córkę. Również ona biegała po knajpach i melinach, szukając ukochanego. I również ten związek nie przetrwał próby czasu. W 1980 r. Iredyński poślubił Teresę Polkowską, byłą żonę plastyka i plakacisty, Waldemara Świerzego. Także ona znosiła cierpliwie jego picie, może dlatego, że tym razem nie posuwał się do rękoczynów. Autor tekstu do piosenki Jerzego Połomskiego zmarł na ostre zapalenie trzustki – bez wątpienia rezultat prowadzonego przez lata trybu życia – w grudniu 1985 r. Miał 46 lat.

Czy taka miłość jak w piosence, przytrafiła się też Jerzemu Połomskiemu? - Mnie omijały ekstremalne zauroczenia – wyznał w jednym z wywiadów.

Źródło artykułu:Magazyn Retro