Magdalena Abakanowicz. Pod jednym dachem z mężem i kochankiem

Słynna artystka przez wiele lat żyła w trójkącie, który stawał się czasem czworokątem…

Magdalena Abakanowicz w swojej pracowni, lata 70.Magdalena Abakanowicz w swojej pracowni, lata 70.
Źródło zdjęć: © PAP | Jan Michlewski

W świecie sztuki to było duże wydarzenie. Magdalena Abakanowicz, 42-letnia polska artystka o uznanej już międzynarodowej pozycji, wykonała instalację z liny na dachu katedry pod wezwaniem świętego Idziego w szkockim Edynburgu. Po raz pierwszy użyła tego materiału, odchodząc od dotychczasowych technik. Na wieczornym wernisażu pojawił się polski ambasador, który przyjechał specjalnie z Londynu. Nazywał się Artur Starewicz i był o 13 lat starszy od Magdaleny.

Artystka zapisała wrażenia z tego wieczoru: "Bystry, inteligentny, znał dobrze angielski i zabawiał wszystkich zebranych". Ona też nie pozostawiła go obojętnym, niewykluczone, że przyjechał kilkaset kilometrów specjalnie po to, by ją poznać. Żadne z nich nie przypuszczało wtedy – a był to rok 1972 – że rozpoczyna się znajomość, a później romans, który będzie trwał do końca ich życia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Burzliwe życie prywatne Elizy Orzeszkowej. To, co robiła nie mieściło się w normach epoki

Trudno wyobrazić sobie mniej dobraną parę. Nie chodzi o osobowość czy charakter, ale o środowisko społeczne, z jakiego się wywodzili i wszystko, co było z tym związane. Ona była córką Konstantego Abakanowicza, właściciela majątku Nowa Krępa w dolinie Wisły, niedaleko Maciejowic, potomka szlacheckiej rodziny o korzeniach tatarskich. Po wojnie rodzina straciła majątek.

On był komunistą, który stał po stronie tych, którzy majątki odbierali. Mało tego: rodzina Abakanowiczów została okrutnie doświadczona przez nowy system władzy. Piotr, stryj Magdaleny, związany z konspiracją narodową, został po wojnie aresztowany i skazany na karę śmierci zamienioną następnie na 15 lat więzienia. Nie przeżył go. Zmarł, być może popełnił samobójstwo, w więzieniu we Wronkach w 1948 roku. Rodzina przez lata nie wiedziała nawet, gdzie został pochowany.

Ona od końca lat 50. miała wystawy za granicą, kiedy się poznali, jej nazwisko w sztukach plastycznych miało podobny ciężar gatunkowy, co nazwisko Krzysztofa Pendereckiego w muzyce czy Andrzeja Wajdy w filmie. Jego z kolei partyjna ścieżka na początku lat 60. doprowadziła na sam szczyt, do aż do Komitetu Centralnego PZPR. W nieformalnej hierarchii władzy był tuż po Gomułce i Zenonie Kliszce, a przed premierem Józefem Cyrankiewiczem.

Po dojściu do władzy ekipy Gierka Starewicz nieco stracił wpływy, choć nie całkiem. Został mianowany ambasadorem w Wielkiej Brytanii. Wprawdzie z dala od KC i jego intryg, ale wciąż prestiżowo. Urząd pełnił przez siedem lat – do 1978 roku. W dodatku oboje byli w związkach małżeńskich. Jej mężem był poznany w trakcie studiów Jan Kosmowski, inżynier ze specjalnością metalurga, zaangażowany w liczne projekty, także międzynarodowe, spokojny i wyważony. Nie mieli dzieci.

Pierwszą żoną Starewicza była Krystyna Poznańska (mieli córkę), drugą Maria Rutkiewicz (z pierwszym mężem, Wincentym, miała bliźnięta). To Rutkiewicz, zaprzyjaźniona z Małgorzatą Fornalską i żoną Bieruta, wprowadziła Artura Starewicza w świat komunistycznych elit. Małżeństwo z Rutkiewicz rozpadło się, choć formalnie nie wzięli rozwodu – było to źle widziane w najbliższym otoczeniu Gomułki. Do Londynu Artur Starewicz wyjechał wprawdzie z żoną, ale zajmowali odrębne części ambasadorskiej rezydencji. Ich syn Piotr osiadł w Bostonie, gdzie zrobił sporą karierę w biznesie.

Znajomość zawarta podczas wernisażu w Edynburgu rozwijała się powoli. Okazją do spotkań były wizyty Abakanowicz w Londynie, rzadziej – jego w Polsce. Po powrocie z placówki Starewicz miał 60 lat i, jako człowiek bliski Gomułce, żadnych szans na dalszą karierę ze strony ekipy Gierka (w schyłkowym zresztą okresie). Ale znalazł inny cel w życiu. Była nim Magdalena, w której był bardzo zakochany. Sprzedał małżeńskie mieszkanie w Alei Róż, za które on i jego żona kupili dwa mniejsze. Więcej czasu niż u siebie na Starówce spędzał jednak na Saskiej Kępie, w mieszkaniu Magdaleny i jej męża, a potem w ich domu na Mokotowie.

Koegzystencja tej trójki, a właściwie czwórki, gdyż formalnie Starewicz wciąż był przecież żonaty, trwała całe lata. Spędzali razem święta, wyjeżdżali na wakacje (choć Abakanowicz spędzała też osobne wakacje raz z mężem, raz z kochankiem), przede wszystkim podróżowali po świecie wraz z jej wystawami.

Nie wszyscy byli świadomi łączącej ich relacji, dlatego w aktach paszportowych Jana Kosmowskiego z 1982 roku znajdujemy taki oto zapis, cytowany przez Pawła Kowala, autora biografii artystki "Abakanowicz. Trauma i sława": "Obywatele Jan Kosmowski i Artur Starewicz stanowią ekipę pomocniczą, montażowo-dokumentacyjną, potrzebną artystce zwłaszcza przy montażu jej trudnych i nietypowych ekspozycyjnie prac. Obywatel Artur Starewicz prowadzi ponadto pełną dokumentację fotograficzną wszystkich działań artystycznych Magdaleny Abakanowicz, przygotowując materiał do książki, która ma się na jej temat ukazać w USA. Wystawy i pobyty w/w osób realizowane będą całkowicie na koszt zapraszających galerii, muzeów i instytucji zagranicznych".

Z czasem przyjęło się, że instytucja zapraszająca Abakanowicz musiała zapewnić trzy jednoosobowe pokoje dla niej i dla dwuosobowej ekipy pomocniczej. Albo Jan, albo Artur otrzymywali przywilej nocowania z artystką. Jedną z tajemnic tej relacji jest pytanie, dlaczego Jan Kosmowski nigdy nie zdecydował się wystąpić o rozwód, przez lata znosząc niewdzięczną rolę bycia tym trzecim – bo to, że Magdalena Abakanowicz w ich małżeństwie grała pierwsze skrzypce, było jasne od samego początku.

Mariusz Hermansdorfer, wieloletni dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu, zapamiętał scenę ustawiania jej wystawy w Japonii. "Jan z Arturem kłócili się, że to tu, a to tam. A Abakanowicz na to: «Obaj przestańcie. I tak będzie tak, jak ja chcę, a nie jak wy»". Anda Rottenberg, krytyk sztuki i była dyrektor warszawskiej Zachęty, pamięta, że byli nierozłączni. "Artur był zawsze i wszędzie obok Magdaleny. Kiedyś zaprosiła mnie do domu, przyszłam trochę wcześniej, ona zeszła z góry, z sypialni, po chwili zeszli Artur i Janek, a ona spokojnie mówi: «Odpoczywaliśmy». Nie było komentarza, ale ja zrozumiałam, że oni przemieszkiwali wspólnie. Artur był w niej zakochany tak absolutnie, że wszystko jej podporządkował. Olał tę partyjną i dyplomatyczną karierę, odsunął wszystko i zgodził się na funkcjonowanie jako przyboczny fotograf Magdaleny. I ona objeżdżała z nimi cały świat".

Przez kilkanaście lat artystka spędzała z Arturem letni miesiąc na Sardynii. Po raz ostatni, kiedy były dygnitarz miał 92 lata. Potem choroba oddaliła ich od siebie. Pierwszy odszedł Starewicz – w 2014 roku. W ostatnim okresie życia opiekował się nim pasierb. Pod koniec, nieświadomy, pytał, dlaczego z KC nikt nie dzwoni, czyżby o nim całkiem zapomnieli? Magdalena zmarła w 2017 roku, w ostatnich latach również chorowała na demencję. Dwa lata po żonie umarł Jan Kosmowski.

Twórz treści i zarabiaj na ich publikacji. Dołącz do WP Kreatora!

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Wysmarkuj kostki przed wyjściem do lasu. Kleszcze nawet się nie zbliżą
Wysmarkuj kostki przed wyjściem do lasu. Kleszcze nawet się nie zbliżą
Co daje obrzezanie? Lekarze wymieniają korzyści
Co daje obrzezanie? Lekarze wymieniają korzyści
Wskoczyła w bikini. Aż trudno oderwać od niej wzrok
Wskoczyła w bikini. Aż trudno oderwać od niej wzrok
Ma trudny okres za sobą? "Zaczynam oddychać pełną piersią"
Ma trudny okres za sobą? "Zaczynam oddychać pełną piersią"
Najgorszy owoc dla psów. Pod żadnym pozorem mu go nie podawaj
Najgorszy owoc dla psów. Pod żadnym pozorem mu go nie podawaj
"Było u mnie naprawdę krucho". Musiał zastawiać kolejne przedmioty
"Było u mnie naprawdę krucho". Musiał zastawiać kolejne przedmioty
Miał ją zdradzać z koleżanką z planu. Tak zachował się po rozstaniu
Miał ją zdradzać z koleżanką z planu. Tak zachował się po rozstaniu
Zrób to we wrześniu. Wiosną chwastów będzie mniej
Zrób to we wrześniu. Wiosną chwastów będzie mniej
Już mogą wchodzić do domów. To dlatego lepiej ich nie zabijać
Już mogą wchodzić do domów. To dlatego lepiej ich nie zabijać
Ten trik robi furorę w sieci. Sprawdziłam, czy naprawdę działa
Ten trik robi furorę w sieci. Sprawdziłam, czy naprawdę działa
Wsyp dwie łyżki do toalety. Po 15 minutach wyżre cały brud
Wsyp dwie łyżki do toalety. Po 15 minutach wyżre cały brud
"Tata miał rację". Młynarska zabrała głos po zestrzeleniu dronów
"Tata miał rację". Młynarska zabrała głos po zestrzeleniu dronów