"Na cmentarz idźmy kiedy indziej". Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski ma jasne zdanie
W dobie pandemii uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny stoją pod znakiem zapytania. Ks. Isakowicz-Zaleski uważa, że można pomodlić się w domu, a groby bliskich odwiedzić później.
12.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od początku października znacząco wzrosła liczba osób, u których pozytywnie zdiagnozowano zakażenie koronawirusem. Od 10 października cała Polska została objęta tzw. żółtą strefą, co wiążę się m.in. z koniecznością zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej oraz ograniczeniami w restauracjach, kinach czy weselach.
Ks. Isakowicz-Zaleski o pandemii
Jak na razie nic nie wskazuje na to, aby pandemia miała osłabić swoją siłę, dlatego wielu Polaków zastanawia się, jak będzie wyglądało tegoroczne święto Wszystkich Świętych. O to został zapytany ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który przyznał, że jest to bardzo ważne święto w naszej kulturze, ale w tym roku powinniśmy przede wszystkim mieć na względzie zdrowie swoje oraz bliskich.
"Dobrym pomysłem jest rozłożenie tych świąt. Niechodzenie na cmentarz 1 i 2 listopada, ale albo jeszcze w październiku, albo już po uroczystościach. A jeśli chodzi o samą uroczystość, to pamiętajmy, że nie fizyczna obecność na cmentarzu - choć na co dzień też ważna - jest kluczowa. Najważniejsze jest przeżycie duchowe świąt. Modlitwa i pamięć są ważniejsze niż fizyczne postawienie znicza na cmentarzu" - powiedział duchowny w rozmowie z Super Expressem.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski zachęca do niebagatelizowania koronawirusa i pozostania w domach, ale jednocześnie krytycznym okiem patrzy na niektóre decyzje rządu.
"Rząd w pewnym momencie ewidentnie się pogubił. Najpierw były restrykcje, w tym tak radykalnie ograniczające udział we mszy świętej, a potem było całkowite poluzowanie, które przybrało wręcz karykaturalne rozmiary" - podkreśla. "Hulaj dusza, piekła nie ma. Tak, jakby tej pandemii już nie było, choroba została pokonana. I teraz mamy rekordowy wzrost zakażeń i znów nerwowe reakcje rządzących" - dopowiada duchowny.