Blisko ludziMężczyzna przez 20 lat codziennie przychodził na grób żony

Mężczyzna przez 20 lat codziennie przychodził na grób żony

Kiedy w 1993 roku zmarła żona Rocky’ego Abalsamo, odeszła również cząstka jego samego. Byli małżeństwem przez 55 lat. Mężczyzna do końca życia nie mógł poradzić sobie z tragedią. Przez 20 lat codziennie przychodził na grób i rozmawiał ze swoją małżonką.

Mężczyzna przez 20 lat codziennie przychodził na grób żony
Źródło zdjęć: © 123RF

Kiedy w 1993 roku zmarła żona Rocky’ego Abalsamo, odeszła również cząstka jego samego. Byli małżeństwem przez 55 lat. Mężczyzna do końca życia nie mógł poradzić sobie z tragedią. Przez 20 lat codziennie przychodził na grób i rozmawiał ze swoją małżonką. Prawie nie jadł i nie pił. Jego samotność skończyła się 22 stycznia. Odszedł z tego świata w wieku 97 lat i został pochowany przy swojej ukochanej.

Rocky jest przykładem tego, że prawdziwa miłość nie umiera nigdy. Kiedy jego piękna żona, Julia „Julita” Abalsamo, odeszła z tego świata, codziennie chodził na cmentarz. Przynosił zdjęcia i inne pamiątki, żeby podzielić się z nią wspomnieniami.

Poznali się, kiedy byli jeszcze nastolatkami, w kawiarni w ich rodzinnym Buenos Aires. Rocky siedział odwrócony do Julity plecami. Usłyszał jednak, jak rozmawia z przyjaciółkami o duszy, życiu i szczęściu. Jeszcze zanim ją zobaczył, wiedział, że musi ją poznać.

- Była czystą miłością – wspominał w wywiadzie udzielonym w 2000 roku. – Jej uroda była tylko dodatkiem, nagrodą.

We wrześniu 1937 roku pierwszy raz się pocałowali. Rocky co roku świętuje to zdarzenie. Pobrali się w kwietniu kolejnego roku. Mieli córkę Angelę i syna Roque.

W 1971 roku małżeństwo przeprowadziło się wraz z dziećmi do Stanów Zjednoczonych. Zamieszkali w Bostonie. Tam przeżyli wiele wspaniałych wspólnych chwil.

Julita zmarła w 1993 roku po operacji serca. Została pochowana na miejskim cmentarzu. Małżeństwo Julity i Rocky’ego trwało 55 lat.

Rocky spędzał przy grobie żony całe dnie. Przychodził rano, kiedy otwierano cmentarz, i wychodził krótko przed zamknięciem. Codziennie, bez względu na warunki atmosferyczne. Siadał na rozkładanym krzesełku i rozmawiał z małżonką.

Wkrótce ludzie przychodzący na cmentarz zaczęli go rozpoznawać. W 2000 roku zrobiło się o nim głośno w całym stanie. „The Boston Globe” przeprowadził nawet z nim wywiad.

- Ona jest częścią mnie, dlatego tutaj jestem – mówił Rocky. – Kiedy siedzę na cmentarzu, czuję się lepiej. Nie dobrze, ale lepiej. Robię to dla Julity i dla mnie.

Każdego poranka przychodził na grób i oznajmiał: „Już jestem!”. Siadał na swoim małym krzesełku i wspominał dawne czasy. Rzadko jadł lub pił, głównie z szacunku, ale też dlatego, żeby nie musieć korzystać z łazienki. Czasami wznosił mały toast z okazji jakiejś rocznicy, np. 20 grudnia, kiedy Julita miała urodziny.

Wkrótce ludzie przychodzący na cmentarz zaczęli go rozpoznawać i podziwiać jego postawę. Przynosili mu posiłki, buty, kapelusze. Na grób Julity zanosili kwiaty i małe ceramiczne rzeźby. Rocky opowiadał im różne historie. Dzielił się swoja przeszłością, przekazywał mądrości dotyczące życia i miłości.

Rocky przychodził na grób codziennie aż do 2005 roku, kiedy jego syn zginął w wypadku samochodowym. Chociaż nadal regularnie odwiedzał Julitę, więcej czasu spędzał z cierpiącą rodziną. – Myślę, że wtedy uświadomił sobie, że czasami musimy pożegnać przeszłość i żyć dalej – mówi jego córka, Angela.

Ostatni raz na cmentarzu był w lipcu 2013 roku. Potem ciężko zachorował. Zmarł 22 stycznia tego roku w szpitalu w Bostonie. Został pochowany obok swojej ukochanej.

- Najpiękniejszą rzeczą u mojego ojca było to, że potrafił cieszyć się chwilą. Żył dniem dzisiejszym, nie myślał o jutrze – stwierdziła Angela.

Tekst: na podst. Dailymail.co.uk/(sr/mtr), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (28)