GwiazdyNiebezpieczna tęsknota. Czy należy z nią walczyć?

Niebezpieczna tęsknota. Czy należy z nią walczyć?

Każdy z nas doświadcza jej w życiu. Jest stanem, który przede wszystkim wiąże się z poczuciem straty i braku. Ale też z niezaspokojoną potrzebą wypływającą z głębi naszych serc i nadzieją, że kiedyś zastąpi ją radość i spokój. Warto nauczyć się odróżniać odcienie tęsknoty, gdyż niektóre stają się mroczne jak depresja.

Niebezpieczna tęsknota. Czy należy z nią walczyć?
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

Małgosia z Bydgoszczy jest mamą piątki dzieci. Dwóch dorosłych już córek i nastoletniego chłopca. Pierwszych synów pochowała. Po wielu, wielu latach od ich utraty. Bardzo głęboko przeżyła żałobę po utraconych dzieciach. Zmagała się z nią przez wiele lat. Niewiele też osób rozumiało jej tęsknotę za dziećmi, które poroniła.

– Utraciłam dwie ciąże z rzędu – zaczyna swoją opowieść Gosia. – W szpitalu nikt mi nie powiedział, że mam prawo do pochówku dziecka martwo urodzonego. Szok po poronieniach był ogromny. Ból po stracie mieszał się z chęcią jak najszybszego znalezienia się w bezpiecznym miejscu, w domu… Ale ten ból powędrował tam za mną. Tęsknota za dziećmi nie opuszczała mnie. Pomimo bycia mamą dwóch zdrowych dziewczynek, nie przestawałam myśleć o dzieciach, które mogłam po nich urodzić. Nie znałam płci pierwszego utraconego dziecka. Nazwałam je Raczek. Drugiemu maleństwu nadaliśmy imię Dominik, czyli „przeznaczony Panu”. Mąż zarejestrował synka w Urzędzie Stanu Cywilnego. Po latach udało się odzyskać ich tkanki z zakładu badań histopatologicznych w Poznaniu. Pochowaliśmy je. Nasze dzieci mają swoje groby. Można zapalać na nich znicze, modlić się… Możliwość pochowania synów przyniosła mi ogromne ukojenie. Nadal tęsknię, ale już z wewnętrzną zgodą na ich niebycie pośród nas. Z akceptacją tego, co się przed laty wydarzyło. Nie walczę już z tym.

Milczący telefon

Tęsknota jest uczuciem braku czegoś lub kogoś istotnego dla danej osoby. Często towarzyszy jej niepokój, smutek i zamyślenie. Zdarza się, że przeradza się w stan permanentny. Wzmaga się wówczas cierpienie psychiczne.

Powodów tęsknoty jest bardzo wiele. Najczęściej kojarzymy ją z przeżywaniem utraty bliskiej osoby lub kontaktu z nią. Jednak tęsknimy również za określonym stanem, miejscem, wydarzeniem, okresem w życiu czy przedmiotem. W zależności od tego, jak silna była strata i jak mocno przywiązaliśmy się do danego status quo, uczucie to może mieć różną intensywność i czas trwania. Dobrze, gdy naturalnie wygaśnie. Gorzej, gdy przerodzi się w stan depresji lub przewlekłej rozpaczy.

Barbara jest samotną kobietą, matką jedynego, 56-letniego syna. Oboje od dawna nie mają ze sobą kontaktu. Jan wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, Basia mieszka sama w niewielkiej kawalerce na Mokotowie. Co niedzielę przychodzi do niej wolontariuszka. Robi zakupy i gotuje obiad, który wspólnie spożywają.

Basia opowiedziała jej swoją historię. Zaprzyjaźniły się. Na kolejną niedzielę czeka z niecierpliwością. Mówi: – Mam wrażenie, jakby tęsknota była na trwałe wpisana w moje życie. W dzieciństwie tęskniłam za przedwcześnie zmarłym tatą, ale i za dziewczyńskim pokojem, ponieważ wychowywałam się w jednej izbie z dwoma braćmi, mamą i babcią.
W młodości tęskniłam za miłością, a gdy ta wreszcie nadeszła, zrozumiałam, że jest iluzją. Mąż bardzo mnie zranił. Rozstaliśmy się, gdy syn był malutki. Mimo to tęskniłam za mężem przez kolejne lata. Od dawna tęsknię za synem. Rzadko do mnie dzwoni. To skomplikowane, rodzinne sprawy. A od trzech tygodni tęsknię za moją wolontariuszką, Anią. Jest chora. Ma zapalenie płuc. To uczucie, jak widać, jest mi aż nadto znane.

„Łaskawa” dla każdego

Badania psychologów wykazują, że tęsknota jest naturalnym uczuciem, dobrze znanym zarówno małemu dziecku, jak i osobie w podeszłym wieku. To naturalne, że ją odczuwamy i nie powinniśmy się jej wstydzić. Aby uśmierzyć ból, warto o niej z kimś porozmawiać, zwierzyć się lub wyrazić w inny sposób, na przykład w liście, wiadomości sms, ale też w namalowanym obrazie, skomponowanej piosence lub uwolnić się od niej podczas podróży, gdy już mamy pewność, że obiekt naszych westchnień i psychicznych katuszy nie jest nam przeznaczony czy dany.

Kłopot z tęsknotą pojawia się wówczas, gdy staje się stanem permanentnym, nieprzemijającym, upośledzającym nasze codzienne życie i relacje z bliskimi. Zamienia się wtedy w „wewnętrznego demona” i może zaprowadzić na skraj depresji. Z raportów organizacji zajmujących się badaniem przyczyn jej powstawania, tęsknota – przeżywana jako dotkliwe poczucie braku i straty oraz nieumiejętność akceptacji czynników, które ją wywołały – jest jednym z wyzwalaczy depresji, nazywanej też chorobą duszy.

– O tęsknocie napisano już setki rozpraw. Można powiedzieć o niej, że ma w sobie coś ambiwalentnego – uważa terapeutka Jadwiga Morawska. – Z jednej strony jest źródłem psychicznego cierpienia. Z powodu tęsknoty możemy nie spać w nocy lub miewać koszmary senne. Tracimy apetyt i popadamy w apatię, która odgradza nas od rzeczywistości i od samych siebie. Ale to również, na swój sposób, uczucie uskrzydlające. Popychające do działania, prowokujące do zmian. Ileż wspaniałych dzieł sztuki powstało pod jej natchnieniem! Dobrze przeżyta tęsknota, na przykład w procesie żałoby, może również sprawić, że się wewnętrznie wzbogacimy. Świadomość straty i bólu, jaki ze sobą niesie, może nauczyć nas szacunku do tego, co mamy. Akceptacji rzeczywistości tu i teraz.
Do pielęgnowania więzi i pokory w relacji, którą być może na jakiś czas utraciliśmy, a za którą tęskniliśmy potem do bólu. Jednak, aby dobrze przeżywać tęsknotę, trzeba umieć sobie na nią pozwolić, wyrazić ją, zaakceptować i… powiedzieć STOP, gdy nie pozwala nam powrócić do życia i samych siebie.
Wielkie niebezpieczeństwo w destrukcyjnie przeżywanej tęsknocie kryje się np. w jej zakotwiczeniu w przeszłości lub w czymś, czego w istocie nie ma, a także w lęku przed utratą czegoś, co posiadamy i nie wyobrażamy sobie bez tego życia.

Zamki na piasku

Tęsknotę łączymy najczęściej z uczuciami smutku i żalu wywołanymi rozłąką, brakiem lub utratą. To jednak także silna chęć posiadania lub pozyskania: prestiżu, sukcesu, domu, osoby jako obiektu miłości, dziecka lub rodziny. Pod osłoną codziennych życiowych masek skrywamy trudne uczucie, gdy widzimy, że nie mamy dóbr, które mają inni, a za którymi rozpaczliwie tęsknimy.

Artur przez wiele lat hołubił w sobie obraz przestronnego domu z ogrodem, w którym rozbrzmiewa śmiech synów, a uśmiechnięta żona krząta się po kuchni.
– Doskonale zdawałem sobie sprawę z sielskości i naiwności tego obrazka, ale pozwalał mi on przetrwać trudne miesiące harówki na budowach w Anglii, gdzie właśnie na ten wymarzony dom ciężko zasuwałem! I jak ja tęskniłem wtedy za rodziną! Prawie codziennie widziałem ją na Skype, ale przecież to nie to samo, co być razem. Wierzyłem, że jak wytrwam i postawimy dom, czeka nas wspaniałe życie.

Historia Artura skończyła się jak wiele podobnych. Kilka lat po powrocie do Polski rodzina rozpadła się, a posesja opustoszała, czekając na decyzję małżonków w sprawie jej podziału. Co nie zagrało?

Artur: – Prawie dziesięć lat emigracyjnej rozłąki oddaliło nas od siebie do tego stopnia, że nie udało się już tego nadrobić. Kiedy wróciłem do Polski, ciągle kłóciliśmy się z żoną, nie rozumieliśmy się. Wyszły jakieś jej sprawki z czasów, gdy byłem zagranicą. Nie miałem również dobrych stosunków z dorastającymi synami. Czułem, że straciłem czas na zbudowanie z nimi trwałej więzi. Pogubiłem się w tym wszystkim, sięgałem po kieliszek… Zacząłem tęsknić za robotą na budowie. Zapragnąłem powrócić do czegoś, co wcześniej tak bardzo chciałem zakończyć. Od dwóch lat znów pracuję na Wyspach Brytyjskich. Wieczorami piję z kolegami. Jeśli teraz za czymś naprawdę tęsknię, to tylko za moimi chłopcami. Innych pragnień po prostu w sobie nie rozbudzam.

Tęsknota jest zatem z jednej strony pomostem, po którym możemy przejść na drugą stronę mocy. Paradoksalnie, możemy przekonać się o wielkiej, np. kreatywnej sile, która w nas drzemie i prowokuje do konstruktywnych zmian. Ale bywa też równią pochyłą i ma wielką słabość do tańca w parze z innymi trudnymi emocjami, takimi jak rozżalenie, poczucie oszukania, smutek, frustracja, a nawet złość. Rozbudzona wobec niewłaściwych ludzi i niedobrych dla nas pragnień miewa moc wyniszczającą. Niekiedy pozwalamy na to, aby zaszczepili ją w nas inni ludzie lub jesteśmy za młodzi czy wewnętrznie niedojrzali, aby przed taką niechcianą tęsknotą się uchronić.

Kręgi na wodzie

– Jak każde przeżywane przez człowieka uczucie, również uczucie tęsknoty nie powinno podlegać ocenie i kwalifikacji na dobre lub złe. Nie ma złej i dobrej tęsknoty, można natomiast w określony sposób ją przeżywać, pielęgnować, zamieniać w rozpacz czy otępienie. Jednak to my decydujemy ostatecznie o tym, co z nią zrobimy i jaki będzie miała wpływ na nasze dalsze życie – wyjaśnia Jadwiga Morawska.

Terapeutka podkreśla, że ważnym aspektem integracji w jej przeżywaniu jest wewnętrzna zgoda na nią oraz uczula na to, by nie zawstydzać dzieci i młodzieży, gdy dotyka ich osobistych spraw.

Jadwiga Morawska: – Wielu z nas, dorosłych, ma w sobie coś z pani Dulskiej. Nie pozwalamy ani sobie, ani naszym najbliższym przeżywać trudnych emocji i uczciwie ich wyrażać. Boimy się, że zburzyłyby one wyidealizowany obrazek naszej osoby i rodziny, którym niezmordowanie karmimy własne wyobrażenia i opinię publiczną. Tęsknota wpisuje się w te – niekiedy negowane – uczucia. O ile jest wyrazem czekania na coś pięknego, co prędzej czy później się ziści, akceptujemy ją, gdy natomiast staje się wyrazem lęków, smutku czy poczucia odrzucenia, wolimy ją wytłumić lub, co gorsza, zabraniamy innym ją przeżywać, np. dziecku. Jak zatem uczciwie z nią postępować, ale też się uporać, gdy zaczyna malować świat na czarno, a przyszłość jawi się jak gęsta, lepka mgła?

Dobrze przeżywać tęsknotę, to pogodzić się z nią, nie wstydzić się wyrazić i pozwolić przeminąć. Owdowiały mężczyzna może stwierdzić: „Żona umarła sześć lat temu. Nigdy nie przestanę za nią tęsknić. Ale na pewno nie chciałaby widzieć mnie w stanie permanentnego smutku. Nie życzyłaby sobie tych stosów nieumytych naczyń w zlewie i zaniedbanego ogrodu. Na pewno, gdyby mogła, przytuliłaby mnie, usłyszawszy, że płaczę w nocy i szepnęła: Czas wziąć się w garść, kochanie…”.

Dlatego tak ważna dla ludzi przeżywających tęsknotę jest możliwość dania jej upustu oraz wyznaczenie czasu i miejsca na jej celebrowanie. Tonące w blasku zniczy listopadowe cmentarze są namacalnym symbolem naszych uczuć, które wciąż żywimy wobec bliskich nam zmarłych. Pozwólmy sobie w czas jesiennej zadumy, szeptanych nad grobami modlitw i łez ocieranych ukradkiem poczuć tęsknotę i żal, a potem pozostawmy je i ze spokojem w sercach powróćmy do osób, dla których jesteśmy ważni i potrzebni. Pielęgnujmy relacje z żywymi! Nie pielęgnujmy trudnych emocji.

Jadwiga Morawska: – Tęsknota jest falą. Najpierw przypływa z niewinnym pomrukiem. Potem wzbiera i zalewa nas kaskadą emocji. Niech zalewa, by potem rozpłynąć się. Za każdym razem, gdy otworzymy się na nią, fala będzie coraz słabsza. Przyjdzie czas, gdy po tęsknocie pozostaną kręgi na wodzie. Wrzucimy w nią kamyk wspomnień i zagarnie nas pierścień bólu. Ale to trwa tylko chwilę. Mija. Rozpływa jak kręgi na tafli jeziora.
A co z tęsknotą wyrosłą na chęci posiadania, pozyskiwania? Tęsknotą, która – jak obrazuje wiele ludzkich działań – przypomina gonienie króliczka i staje się źródłem poczucia nienasycenia.

Jak radzą mistrzowie duchowi: na taką tęsknotę jest jedna rada – odpuść. Przestajesz bowiem tęsknić za czymś, czego przestajesz pragnąć. Nawet się nie spostrzeżesz, jak tęsknota zgarnie swój tren i pozostanie po niej tylko smutny wiersz w szufladzie, na który spojrzysz kiedyś z nostalgią.

Autor: Joanna Weyna-Szczepańska

Obraz
© Moda na Zdrowie
Źródło artykułu:Moda na zdrowie

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (6)