Niepłodność kobiet często związana z endometriozą
Nawet 50 proc. przypadków niepłodności wśród kobiet może mieć związek z endometriozą. Wczesne zdiagnozowanie i leczenie tego schorzenia znacznie zwiększa szansę na zachowanie płodności.
07.03.2011 | aktual.: 29.05.2018 14:59
Nawet 50 proc. przypadków niepłodności wśród kobiet może mieć związek z endometriozą. Wczesne zdiagnozowanie i leczenie tego schorzenia znacznie zwiększa szansę na zachowanie płodności - mówili lekarze i pacjentki na konferencji prasowej w Warszawie. Zainaugurowano nią Światowy Tydzień Świadomości Endometriozy, który jest obchodzony w dniach 7-13 marca w ponad 30 krajach świata.
W Polsce organizuje go po raz drugi Polskie Stowarzyszenie Endometrioza. Dzięki jego staraniom, honorowy patronat nad tegorocznymi obchodami objęła małżonka Prezydenta RP Anna Komorowska.
- Choć endometrioza dotyka ok. 1 mln kobiet w Polsce ciągle jest mało znana w społeczeństwie i wśród lekarzy. To sprawia, że kobiety uzyskują prawidłową diagnozę średnio po siedmiu latach, odwiedzając w międzyczasie kilku specjalistów, jak gastrolog, ginekolog, urolog, proktolog, neurolog, a nawet psychiatra - podkreślił prof. Włodzimierz Baranowski, kierownik Kliniki Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.
Tymczasem, wczesna diagnoza i leczenie endometriozy pozwala nie tylko ulżyć pacjentce w dolegliwościach bólowych, ale też zapobiec wielu groźnym powikłaniom, do których może doprowadzić zaawansowana choroba. Należą tu m.in. torbiele (tzw. torbiele czekoladowe, wypełnione gęstą, ciemną krwią) i utrata jajnika, zatrzymanie pracy jelit, utrata nerki, bezpłodność, przewlekłe bóle miednicy oraz konieczność wycięcia narządów rodnych.
Jak przypomniał ginekolog, endometrioza jest przewlekłym schorzeniem, które dotyczy 6-10 proc. pań w wieku rozrodczym (między 15. a 50. rokiem życia). Ma związek z obecnością błony śluzowej macicy (tj. endometrium) w nietypowych miejscach - poza macicą. Najczęściej wszczepy endometrium lokalizują się w obrębie narządów jamy brzusznej, np. jajników, jajowodów, jelit, pęcherza moczowego, zewnętrznej ściany macicy. Znacznie rzadziej znajdują się poza jamą brzuszną - w szyjce macicy, sklepieniu pochwy, a znajdowano je nawet w płucach czy w oku.
POLECAMY: NA ENDOMETRIOZĘ CIERPI MILION POLEK
Mimo nietypowej lokalizacji, ogniska te reagują na cykliczne zmiany hormonalne w organizmie kobiety, tak samo jak błona śluzowa macicy. Okresowo przyrastają i złuszczają się, powodując krwawienia, co jest przyczyną silnych dolegliwości bólowych. Towarzyszące im stany zapalne prowadzą do włóknienia tkanek, co dodatkowo nasila bóle i może utrudniać zajście w ciążę, wyjaśnił prof. Baranowski. Szacuje się, że 38-50 proc. niepłodności kobiet może mieć związek z endometriozą. Choroba może się też objawiać wzdęciami, zaparciami, biegunkami i zmęczeniem.
Kobietom cierpiącym na to schorzenie bóle mogą doskwierać w różnych okresach cyklu miesięcznego, nie tylko podczas miesiączki, ale np. w trakcie jajeczkowania (owulacji)
. Mogą być odczuwane w podbrzuszu, dolnym odcinku pleców, w jelitach, podczas wypróżniania, w czasie oddawania moczu, stosunku seksualnego czy badania ginekologicznego. Często przyczyniają się do wyłączenia kobiety z życia zawodowego, rodzinnego, społecznego i prowadzą do rozwoju depresji.
- Ból związany z endometriozą różni się od zwykłego bólu miesiączkowego tym, że nie jest krótkotrwały i związany tylko ze skurczami macicy, ale ma charakter pulsujący, rozpierający czy rozdzierający - tłumaczyła prezes Polskiego Stowarzyszenia Endometrioza, Barbara Kossakowska, która diagnozę "endometrioza" usłyszała dopiero po 9 latach badań i odwiedzin u lekarzy.
Jej zdaniem, dużą przeszkodą we wczesnym diagnozowaniu tego schorzenia jest brak wiedzy na jego temat w społeczeństwie.
- Kobiety dorastają w przekonaniu, że ból jest nieodłącznym elementem kobiecości. Nie informują o bólach miesiączkowych swojego lekarza, bo nie chcą być posądzone o hipochondrię. Bagatelizują też inne dolegliwości, takie jak ból podczas wypróżniania się czy współżycia - podkreśliła.
Aby zwiększyć świadomość na temat endometriozy Stowarzyszenie zaplanowało szereg działań, m.in. w ramach obchodów tygodnia jej świadomości. W dniach 7-10 marca w godzinach 10-16 dyżur telefoniczny (nr tel. 22 645 17 35) będzie pełnił ginekolog, który chętnym osobom udzieli wszelkich informacji o chorobie. W różnych miastach kraju odbędą się spotkania otwarte dla kobiet - w Warszawie zaplanowano je na środę 9. marca w Gadka-Szmatka Concept Cafe. Można też będzie porozmawiać z kobietami zmagającymi się z endometriozą na komunikatorach: Gadu-gadu i Skype.
POLECAMY: NA ENDOMETRIOZĘ CIERPI MILION POLEK
Więcej informacji na temat wydarzeń organizowanych w ramach Światowego Tygodnia Świadomości Endometriozy, jak również o samej chorobie, jej diagnostyce i leczeniu, można znaleźć na stronach serwisów internetowych (www.endometrioza.aid.pl, www.endometrioza.info.pl oraz www.endobol.pl).
Jak ocenił prof. Baranowski, niezbędne jest również edukowanie o endometriozie i jej objawach samych lekarzy. Studenci medycyny są informowani o tym schorzeniu zaledwie w kilku zdaniach.
- Świadomość ginekologów na jej temat jest wyższa, ale również niedostateczna. Tymczasem, jest to jedna z najczęściej rozpoznawanych patologii narządów rodnych - podkreślił.
Endometrioza jest znana od ok. 100 lat. Jednak ciągle nie poznano dokładnie przyczyn jej rozwoju. W 1921 r. amerykański ginekolog John Sampson zaproponował tzw. teorię wstecznego miesiączkowania. Zakłada ona, że u 95 proc. kobiet w czasie miesiączki część krwi wydostaje się jajowodami do jamy brzusznej. I podczas gdy u większości z nich układ odporności radzi sobie z jej uprzątnięciem, to u pewnego odsetka mechanizmy odpornościowe zawodzą. Wówczas, fragmenty endometrium lokalizują się w obrębie narządów jamy brzusznej.
Kolejną teorią jest tzw. teoria metaplazji zaproponowana w 1927 r. przez ginekologa z Berlina - Roberta Meyera. Tłumaczył on, że ogniska choroby powstają z nie do końca niezróżnicowanych komórek otrzewnej, które pod wpływem różnych czynników, np. hormonalnych, przekształcają się w komórki endometrium.
Obecnie uważa się, że obydwa mechanizmy mogą przyczyniać się do rozwoju ognisk choroby, ale warunkiem jest istnienie pewnych indywidualnych zaburzeń immunologicznych pacjentki oraz predyspozycji genetycznych.
(PAP/ma)
POLECAMY: NA ENDOMETRIOZĘ CIERPI MILION POLEK