Niepublikowane zdjęcia Amy Winehouse
"Jej muzyka to jej dziedzictwo"
Na kanapie, z gitarą, na ulicy, w koszulce z Parickiem Swayze – taką artystkę uwiecznił w albumie „Before FRANK” Moriarty. Poznał Amy w 2003 roku, tuż przed premierą jej debiutanckiego krążka „Frank”. Te intymne portrety powstawały głównie w Nowym Jorku i Londynie. Jak przyznaje fotograf, chciał ją pokazać taką, jaka była dla przyjaciół. Razem spędzili kilkanaście godzin, szwendając się ulicami miasta z butelką wina i aparatem.
- Myślę, że Amy na tych zdjęciach jest zarówno dziewczynką, jak i ikoną. Jednocześnie widzimy jej zabawną stronę i tę poważną. To wyjątkowo intymne zdjęcia, na których naprawdę jest sobą. Jest tu szczera do bólu – mówi Moriarty w wywiadzie dla „Dazed”.
Wydaniem albumu zajęła się agencja Between Friends, założona przez Polaków w Londynie. Sam Moriarty przyznaje, że do złożenia zdjęć w całość skłonił go dokument „Amy” Asifa Kapadi.
Rzadko można dziś oglądać takie zdjęcia Amy Winehouse. Te, zrobione zanim została sławna, pokazują, jak cieszy się życiem, nie jest skażona popularnością. Przez lata artystkę można było najczęściej oglądać na zdjęciach zrobionych z ukrycia przez paparazzi.
- Jej muzyka to jej dziedzictwo. Te doskonałe teksty, wyjątkowy głos – myślę, że ludzie już zawsze będą słuchać tych piosenek. Dała całą siebie nam w tych utworach. Mam nadzieję, że zobaczą w niej osobę z wielkim sercem, pełną energii i inteligentną. Mam nadzieję, że zobaczą w nich moją przyjaciółkę – dodaje fotograf.
Przypomnijmy, Amy Winehouse za album „Frank” została obsypana wieloma nagrodami. Rok od debiutu mówiono o niej jako „najlepszej soulowej artystce” i porównywano do legendarnej Sary Vaughan i Niny Simone. Ogromną popularność zdobyła dzięki płycie „Back to Black”.
Wyglądała jak postać z kreskówki. Chude nogi podtrzymujące filigranowe ciało schowane pod wielką peleryną długich, czarnych włosów. Zielone oczy ozdabiała przerysowanymi, grubymi kreskami. Z 40-kilogramowego ciała wydobywał się potężny głos. Ze sławą przyszły jednak problemy w jej życiu prywatnym. Była uzależniona od alkoholu i narkotyków. Publicznie przyznawała się do depresji i bulimii.
23 lipca 2011 roku ciało Amy Winehouse znalazł w jej domu ochroniarz, który przez ostatnie miesiące był przy niej niemal bez przerwy. Moriarty dodaje, że już wtedy wiele osób prosiło go o udostępnienie zdjęć artystki, ale był z nią zbyt zżyty, by robić karierę na jej śmierci.